Od ubiegłego piątku pseudonim Oliwka Brazil jest odmieniany przez słuchaczy/-czki na wiele sposobów. A to za sprawą wzbudzającego kontrowersję – i starającego wpisać się w feministyczno-emancypacyjny nurt – singla Big Mommy.
Pisząc Big Mommy chciałam przelać na tę piosenkę rzeczy, które mnie wkurwiają. Wkurwia mnie to, że w Polsce seks jest nadal tematem tabu. Wkurwia mnie to, że dziewczyna, która waży troszeczkę więcej, jest wyzywana od ulanych kurew. - mówiła Brazil podczas niedawnej audycji Girls In Da Hood. Ten dosadny cytat dość wyraźnie osadza ją w publicznym dyskursie na temat rapujących dziewczyn.
I chętnie byśmy takiemu kierunkowi przyklaskiwali, gdyby nie późniejszy fragment wypowiedzi: Wkurwia mnie to, że dziewczyny na Instagramie wyglądają jak piękne modelki, a na żywo jak gremliny. Wkurwia mnie to, że faceci piszą w internecie, czego by to ze mną nie zrobili, a w rzeczywistości twój kutas ma dwa centymetry. I Big Mommy to jest naprawdę mocna piosenka, to jest totalny real talk. - kończy Brazil.
W tym momencie pojawia się wiele wątpliwości. Wyzywanie kobiet za to, jak prezentują się w social mediach. Zwracanie uwagi na aspekty ludzkiej fizjonomii, na które nie mamy żadnego wpływu. Jasna sprawa, że wśród mężczyzn panuje analogiczna retoryka w stronę żeńskiej części społeczeństwa. Co nie oznacza, że oba zjawiska – z zaznaczeniem, że u chłopaków występujące znacznie częściej – są godne pochwały. Wręcz przeciwnie.
Dlatego postanowiliśmy wyrazić nasze subiektywne opinie na temat Big Mommy. Napisaliśmy, co nas w tym utworze ujęło, a z czym czujemy kompletny zgrzyt. Zastanowiliśmy się też, co obecność Oliwki Brazil wniesie do polskiej sceny rapowej. I czy taka forma sprawdzi się na długości całego albumu.