Czy Tricky był pionierem newschoolowego rapu?

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
Tricky Performs in Concert in Barcelona
fot. Xavi Torrent/Redferns via Getty Images

Wczesne dokonania jednego z ojców chrzestnych trip-hopu, po dwóch dekadach od ich powstania, wydają się niesłychanie istotne. Nie tylko dla późniejszych elektroników czy (indie)rockowców, ale również – a może przede wszystkim – raperów.

A$AP Rocky przygotowując – i promując – album Testing niejednokrotnie odnosił się do brytyjskiej tradycji muzycznej. Do nagrywek zaprosił Skeptę i FKA Twigs, a w produkcji wsparł go m.in. Dean Blunt. Pośród wykorzystanych na płycie sampli pojawiają się też ścinki z pobrzmiewającego wyspiarską, rave’ową tradycją szlagierowego Porcelain Moby’ego. W jednym z wywiadów Flacko mówił zresztą, że jednym z jego największych kolaboracyjnych marzeń jest współpraca z zespołem Portishead, a jedną z największych inspiracji trip-hop.

I choć w latach swojej świetności ten rdzennie brytyjski (sub)gatunek – szczególnie w Polsce – był postrzegany jako charakterystycznie przydymiony miks elektroniki z rockiem i jamajskimi tradycjami muzycznymi, to od samego zarania w ogromnym stopniu wychowywał go rap. O czym zresztą pisaliśmy w naszej krótkiej historii trip-hopu. Jako że hip-hop był wówczas jeszcze traktowany przez wielu dziennikarzy muzycznych po macoszemu, stosunkowo rzadko wspominano o tym, że w kwestii wykorzystywanych technik, narzędzi czy pobrzmiewających w nim wpływów, trip-hop był właściwie pierwszym – wyprzedzającym grime o dekadę – angielskim podgatunkiem rapu.

Członkowie Massive Attack i Portishead słuchali rapu z USA więcej niż jakiegokolwiek innego nurtu. Na często odkupowanych od hip-hopowych producentów klasycznych samplerach w rodzaju MPC budowali swoje charakterystyczne rytmiczne struktury. I to właśnie na takich patentach jak scratching i breakbeaty opierali ich finalny sznyt. W większości przypadków dogrywały się do nich klasycznie wyszkolone wokalistki czy jamajscy toasterzy-samoucy, ale był też w tym ciemnym, melancholijnym środowisku jeden człowiek, do którego definicja Mistrza Ceremonii pasuje bardziej niż do większości określanych tych mianem raperów.

Enfant terrible brytyjskiej sceny muzycznej lat 90., wychowanek bristolskich ulic i soundsystemów, wokalista, producent i kurator noszący w dokumentach imię i nazwisko Adrian Thaws, większości melomanów znany jest lepiej jako Tricky. Jego przećpane, na wskroś eklektyczne podejście do muzyki miejskiej, którą tworzył od przełomu lat 80. i 90. wspólnie z ekipami Wild Bunch i Massive Attack – a od 1995 roku również solowo – większości słuchaczy nie pozwalało wówczas mianować go MC. Kiedy jednak spojrzymy na jego dokonania z tamtych lat przez pryzmat współczesnego rapu, okazuje się, że ten zdradliwy dzieciak wyprzedził aktualną falę nowoszkolnych nawijaczy o blisko dwie dekady.

Podobnie jak szereg dzisiejszych raperów, Adrian Thaws dorastał na bezdusznych ulicach toczonych przez bezrobocie i przestępczość robotniczych dzielnic. Muzycznie zaś dojrzewał przy niesamowicie różnorodnej palecie wszelkich możliwych brzmień z duszą – od starego soulu i reggae, przez ówczesne hybrydy muzyki rockowej i elektronicznej, aż po płynące do niego ze Stanów hip-hopowe dokonania złotej ery. Tak samo jak współcześni MC’s nie stronił od wszelkich możliwych używek, a jego rejestrowane pod wpływem sesje niejednokrotnie można określić mianem mumble’owych. W analogiczny sposób do tego, jak działa to na aktualnym rynku rapowym, Tricky mieszał w swojej twórczości wszelkie możliwe prądy i nurty, ze swoim wizerunkiem obchodził się równie kreatywnie jak kontrowersyjnie, a cały ten spontaniczny, chaotyczny bajzel spinał do kupy, pełniąc zawsze na swoich krążkach rolę swoistego kuratora, który trzyma pieczę nad listą zaproszonych gości, tematyką poszczególnych numerów i finalnym sznytem całości. I nawet jeśli ledwie wydukał na niektórych z tych albumów po kilkanaście z trudem zrozumiałych słów, to były one zawsze do szpiku autorskie, indywidualistyczne i… jego.

I choć ówczesny rap daleki był jeszcze wówczas od swojego współczesnego, popowego statusu, a spora część sceny wciąż była mocno hermetyczna, to Tricky od samego początku swojej solowej kariery kładł duży nacisk na podkreślenie swoich hip-hopowych fascynacji. Nie dość bowiem, że stworzył - do dziś niesamowicie współczesne - oficjalne remixy dla takich pierwszoligowych, amerykańskich graczy jak Notorious B.I.G, Cam'Ron czy Method Man, a na swoim drugim albumie, świetnym krążku Nearly God, zamieścił cover klasycznego numeru Slick Ricka Children’s Story, to jeszcze w 1995 roku zarejestrował kolaboracyjną EP-kę ze składem Gravediggaz, a w 1999 nagrał album wspólnie z DJ-em Muggsem (Cypress Hill) i Dame Greasem. Swoją drogą właśnie z pierwszą z tych ponadoceanicznych kooperacji wiąże się zabawna historyjka, pokazująca ówczesne różnice dzielące Thawsa i nowojorskich horrorcore’owców, w skład których wchodziły wówczas takie tuzy jak RZA i Prince Paul. Jak bowiem w jednym z wywiadów wspominał Tricky, owi bitowi grabarze mieli poważne wątpliwości, czy w ogóle powinni nagrywać z tym dziwnym Brytolem, którego zdjęcie w sukience znaleźli w którymś z aktualnych magazynów muzycznych. W końcu jednak zdecydowali się to zrobić, a dziś, kiedy Young Thug i szereg innych MC's podpatruje transgenderowe, modowe wybryki ikon rocka, ów ruch wydaje się jedynym słusznym.

Latitude Festival 2009 Day 4
SOUTHWOLD, UNITED KINGDOM - JULY 19: Tricky performs on stage on the last day of Latitude Festival at Henham Park Estate on July 19, 2009 in Southwold, England. (Photo by Lucy Johnston/Redferns)

Nie tylko jednak w kwestii nie licującego szczególnie z jego osiedlową proweniencją image’u Thawsa, jego kuratorskich zapędów, za sprawą których świat poznawał kolejne wokalistki i producentów, czy też lubości, z jaką posiłkował się wszelkimi możliwymi używkami podczas pracy nad swoimi kolejnymi albumami, Tricky wydaje nam się być pionierem współczesnego, newschoolowego podejścia do rapu. Jego blisko 30-letnie już dziś produkcje, które trafiały na takie krążki jak Maxinquaye, Pre-Millenium Tension czy Angels With Dirty Faces przy wszystkich różnicach technicznych i brzmieniowych świetnie wpisują się w aktualny, eklektyczny, ciemny acz nośny minimalistyczny krajobraz rapu XXI wieku. To natomiast, jak melodyjnie potrafił wybełkotać na nich wyrazy swojej dwubiegunowej miłości do ulic, narkotyków, dziewcząt i kasy, stawia go w pierwszym szeregu najważniejszych pionierów dzisiejszej nowofalowej nawijki do bębnów. I choć jego rola w tej kwestii pozostaje szerzej nieopisana, a ambiwalencja z jaką Stany Zjednoczone traktują zazwyczaj brytyjskich wykonawców nie pozwoliła mu się przedrzeć do amerykańskiej szerszej świadomości, kolaboracyjny track z A$AP Rockym musi się naszym zdaniem wreszcie wydarzyć. Testing bowiem już w ogromnym stopniu było zakorzenione w trip-hopowej tradycji. A to, kiedy inni reprezentanci Nowego Świata odkryją niezmierzone pokłady kreatywności drzemiące we wczesnych nagraniach Massive Attack czy Portishead, wydaje kwestią czasu. We współczesne, chaotyczne i ciemne czasy wpisują się bowiem niesamowicie celnie, a prawdziwym bonzem owych brzmień był i wciąż jest Tricky. Swoją drogą – już teraz możecie przeczytać po polsku jego książkową biografię Piekło tuż za rogiem, którą wydało wydawnictwo Nowa Baśń.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz muzyczny, kompendium wiedzy na tematy wszelakie. Poza tym muzyk, słuchacz i pasjonat, który swoimi fascynacjami muzycznymi dzieli się na antenie newonce.radio w audycji „Za daleki odlot”.
Komentarze 0