Tylko w 2020 światło dzienne ujrzały jego dwie płyty, trzecia pojawi się na dniach. Wszystkie mocno się od siebie różnią.
28-letni Livingston Matthews urodził się w Birmingham w stanie Alabama, skąd w nastoletnim wieku przeniósł się do Cincinnati, a później na Zachodnie Wybrzeże, do Los Angeles. Słoneczny low-key vibe większości dokonań Pink Siifu dobrze komponuje się z kalifornijskim klimatem, ale to nie jest jedyna twarz tego ekscentrycznego rapera. Poza tym, że Pink używa jeszcze producenckiego monikera iiye i kreuje swoje alter ego - Ronee'ego Sage'a, to w muzyce również żongluje wieloma odmiennymi stylistykami i ukrywa się pod często chimerycznym wizerunkiem. Żaden bipolar jak Ye, raczej złożona, wielowarstwowa osobowość.
Ale do meritum: 13 listopada ukaże się trzeci (!) tegoroczny album amerykańskiego rapera. To dobry powód, aby przybliżyć jego wyróżniajacą się - nie tylko na tle trapowych klonów - postać.
Trampolina do undergroundowej czołówki
Bliżej drugiej połowy 2010's Pink Siifu regularnie nagrywał szkicowe tracki, eksperymentował z rozmaitymi melodiami, wypracowywał swoje stylo, a poza tym bujał się od jednego mieszkania do drugiego i poznawał odpowiednich ziomali. W latach 2014-2018 wypuścił na swoim Bandcampie kilkadziesiąt EP-ek, singli i szkiców ze swojego podręcznego brudnopisu, bo jak wspominał w wywiadach - tworzy muzykę w zasadzie codziennie, większość jego zwrotek opiera się na improwizacji, a nadrzędnym celem jest dzielenie się tym z ludźmi. Jeśli macie kilka wolnych godzin do wykorzystania, zapoznajcie się z jego wczesną twórczością.
W L.A. poznał m.in. nieżyjącego już Rasa G (RIP), Ohbliva czy Mndsgna, którzy później użyczyli mu bitów. U Siifu przelewanie na papier swojego strumienia świadomości dominuje nad dopieszczaniem tracków do chorobliwej perfekcji. Jednym słowem - nagrywa dużo!
Wszechobecne sample z soulowych płyt lat 70. czy 80., truskulowe bity w otoczce lo-fi, dziedzictwo Stones Throw, nawijka łącząca ze sobą mumble rap zjarusa i popkulturowe fascynacje oraz black studies artysty. Zresztą nawet jak na niezależny conscious rap, Siifu regularnie dostarczał psychodelicznych i leftfieldowych bitów, co tylko potwierdzało jego muzyczną erudycję. Mnogość abstrakcyjnych dźwięków i kosmicznej elektroniki połączonych z madlibowym sznytem (co ciekawe, Madlib pojawi się zresztą na nadchodzącym longplayu - przypadek?) zapewnia przyjemną satysfakcję ze słuchania.
To co, robimy przelot przez najnowszą dyskografię? Sure thing. W 2016 ukazała się EP-ka Twothousandandnine, nagrana w collabo z popularnym w niezależnym hip-hopie producentem Swarvym, rok później płyta BRWN duetu B. Cool Aid - projektu z producentem Ahwlee - a na oficjalny solowy debiut ensley przyszło nam czekać do 2018 roku. Zbiór 25 totalnie odprężających piosenek, które idealnie nadają się na spokojny wieczór z blantem. Podobnie z płytami Black Sand i Bag Talk, gdzie Pink Siifu połączył siły kolejno z Akai Solo i YUNGMORPHEUSEM. Z przyjemnością dodamy, że wiekszość z nich ocenicie w naszej rosnącej z dnia na dzień bazie muzycznej.
Pomimo tego, że raper najpewniej czuje się w raczej powolnej manierze, nie oznacza to, że nawija bezsensowne linijki - wręcz przeciwnie, jest to szerokie pole do eksploracji ogarniętego storytellingu.
NEGRO i niekontrolowany wybuch gniewu
Kiedy wszyscy jarali się low-key stylówą Pink Siifu, ten postanowił uderzyć znienacka i nagrać album, z którego wylewają się obywatelska żółć, wstręt do policji i zarzuty w stronę systemu. NEGRO to już nie rap sensu stricte, a wk**wiony punk w założonym trochę dla niepoznaki hip-hopowym wdzianku. Matthews rozsiewa aprobatę na temat afroamerykańskiego dziedzictwa przy free jazzowym anturażu. Oraz atakuje niechęcią do policyjnych mundurów.
Pisaliśmy o tej płycie przy okazji zestawienia politycznie zaangażowanych płyt z 2020. Przestery, krzyki, punk, bunt i kakofoniczne gitary. A wszystko na albumie, którego leitmotivem jest emocja, jaka obecnie buzuje w wielu z nas - gniew. (...) Wyraźna i zupełnie zrozumiała niechęć do policji, uświadamianie ogromnego problemu, jakim jest rasizm rozkładający Amerykę od środka, czy podkreślanie cierpień Afroamerykanów. Swoją drogą cieszy fakt, że najpoważniejsza i najbardziej eksperymentalna płyta Pink Siifu jest również jego najpopularniejszym wydawnictwem, któremu wysokie noty przyznawał m.in. Pitchfork.
Gościnność to podstawa
Od kilku lat w USA da się zauważyć pięknie fermentującą scenę niezależnego conscious rapu, w którym hołd dla truskulu jest tak samo istotny, jak soniczne eksperymenty, poczucie świeżości i aktualności podejmowanych tematów. A Pink Siifu znalazł się w czołówce tego utrzymującego solidne tempo peletonu, w którym można wyłapać kilkoro nieślubnych dzieci Earla Sweatshirta. MIKE, Medhane, Liv.e, Maxo, Navy Blue czy Fly Anakin to niektóre z nazw przyciagających naszą uwagę. Z większością z nich Matthews albo się ziomuje, albo współpracuje, a najczęściej jedno i drugie.
Zapracowany typ - w samym 2020 nagrał już dwa albumy (NEGRO oraz Bag Talk z YUNGMORPHEUSEM), dograł się do kilkunastu numerów (na wydawnictwach u m.in. Nicka Hakima, Quelle’a Chrisa, Goyi Gumbani, Black Noi$e’a czy Akai Solo), a w drodze kolejna płyta, która będzie powrotem do czilerskich klimatów - Fly Siifu. Nagrana do spółki ze wspomnianym Fly Anakinem poleci w naszych słuchawkach już 13 listopada. Takich wyluzowanych pracusiów potrzebujemy.