„Dzień, w którym umarła muzyka”: wspomnienie festiwalowej klęski po premierze „Trainwreck: Woodstock '99”

Zobacz również:Adam Sandler, Kevin Garnett, The Weeknd i... świetne recenzje. Na ten netflixowy film czekamy jak źli
30th Anniversary of Woodstock
Andrew Lichtenstein/Sygma via Getty Images

Mit oryginalnego Woodstocku jest wiecznie żywy, choć Ameryka przecież szybko ocknęła się z hipisowskiego snu. Miało to miejsce pod koniec 1969 roku w Altamont, gdzie gang motocyklowy Hells Angels zamordował czarnoskórego nastolatka na koncercie The Rolling Stones. Ideały legendarnego festiwalu zostały ostatecznie podeptane trzydzieści lat później. Fyre Was Awful, But It Had Nothing on Woodstock '99 pisano niedawno w Timesie. O fiasku tego wydarzenia opowiadał wcześniej film Peace, Love, and Rage z HBO, a teraz serial dokumentalny Netfliksa – Trainwreck: Woodstock '99. Materiał pierwotnie ukazał się w lipcu 2021 roku.

Za sprawą netfliksowego dokumentu The Greatest Party That Never Happened symbolem tego, jak źle może pójść festiwal stało się Fyre. Niedawno minęło pięć lat odkąd hochsztapler Billy McFarland wykonał swój wielki szwindel z promocyjnym wsparciem topowych influencerów. Z powodu fatalnego przygotowania, zerowej infrastruktury i braków zaopatrzeniowych – (w założeniu) ekskluzywny event na Bahamach dla bogatych dzieciaków szybko zamienił się w The Hunger Games. Jeden z dziennikarzy odnotowywał jednak: Fyre było straszne, ale nie zapominajmy o horrorze Woodstock '99; o tamtych zamieszkach, pożarach i napaściach seksualnych. W San Francisco Chronicle obwieszczono, że tamtego lata na terenie Griffiss Air Force Base umarła muzyka.

Po pół wieku niemal całkowitemu zapomnieniu uległ organizacyjny chaos Woodstocku w miasteczku Bethel. Zmiana lokalizacji na ostatnią chwilę czy nieudolne szacunki frekwencyjne (spodziewano się maksymalnie 50 tysięcy uczestników) mogły doprowadzić do tragedii już w 1969 roku. W Erze Wodnika obeszło się jednak bez tak dramatycznych konsewkencji. Organizator Michael Lang miał wówczas szczęście. Podobnie w '94. Za trzecim razem los przestał się do niego uśmiechać.

Woodstock '99 in Saugerties, New York
KMazur/WireImage

To je*nie

Kiedy wraca się do relacji z lipcowego weekendu w Rome trudno nie ulec wrażeniu, że to po prostu nie mogło się udać. Jak w popularnym memie z zaniepokojonym kotem. Tom Morello z Rage Against the Machine mówił w jednym z wywiadów, że w powietrzu od razu dało się wyczuć, że z atmosfery miłości i zrozumienia sprzed trzydziestu lat nie zostało nic. Gitarzysta The Offspring, Noodles opowiadał, że chwilę wcześniej jego zespół występował na dawnym terenie zjazdów NSDAP w Norymbergii i panowały tam zdecydowanie bardziej przyjazne warunki.

To był niewyobrażalnie źle zorganizowany festiwal. Nawet w kontekście ówczesnych realiów koncertowych nie miał prawa się wydarzyć, a jednak się wydarzył. Oni tam na ćwierć miliona ludzi postawili sto czy dwieście pryszniców. Dodajmy do tego jeszcze, że działo się to w samym środku lata stulecia. Temperatura przekraczała czterdzieści stopni, a na tym terenie po bazie sił powietrznych brakowało miejsc osłoniętych przed słońcem. Ceny napojów były na tyle kosmiczne, że nawet dla Amerykanów to był poważny wydatek. Nie dało się tam przetrwać. Wszyscy funkcjonowali na granicy omdlenia – wspomina Grzesiek Czyż, który relacjonował tamten Woodstock dla Tylko Rocka.

Odległość między głównymi scenami wynosiła trzy kilometry, które trzeba było pokonywać rozgrzaną, asfaltową drogą. Skala zainteresowania nie pierwszy raz przekroczyła też najśmielsze oczekiwania. Management poinformował nas, że zagramy dla 20-30 tysięcy osób. Na miejscu okazało się, że jest ich dziesięć razy więcej mówił Art Alexakis z Everclear w rozmowie z dziennikarzem Interview. Zaplecze w żaden sposób nie było przystosowane do przyjęcia takich tłumów. Do legendy przeszło ponadto właśnie, że cena za półlitrową butelkę wody wynosiła cztery dolary, więc bardziej opłacało się sięgać po browary. Nie trzeba było wiele, żeby powszechne wyczerpanie i odwodnienie przerodziło się w agresję.

Woodstock 30th anniversary
Andrew Lichtenstein/Corbis via Getty Images

Ogień

Plądrowano bankomaty i niszczono instalację hydrauliczną, żeby dostać się do wody. W 1994 roku na koncerty wdarły się tysiące intruzów, więc podczas kolejnej odsłony organizatorzy zdecydowali się na budowę czterometrowego ogrodzenia. Zostało brutalnie zdemontowane przez uczestników, którzy chcieli wydostać się na zewnątrz. I wykorzystane do wzniecania pożarów. Płonęły także busy, kontenery, przenośne toalety i przewracane wieże nagłośnieniowe. Doszło do tego, że część zdesperowanych wolontariuszy i pracowników służby porządkowej porzuciło swoje obowiązki. Ze względu na niebezpieczeństwo zwinęło się także MTV.

Ochrona bardzo szybko się ulotniła. Drugiego dnia praktycznie jej nie było. Płot został zdemolowany, a obrys terenu festiwalowego całkowicie zmienił kształt. Zjechało się wielu ludzi bez biletów; równie wielu wyjechało. Trzeciego dnia zaczęły się pożary; poprzewracano wieże. Czuło się, że jest niebezpiecznie - opowiada Grzesiek.

Pod koniec lipca MTV podało informację o trzech zgonach, związanych z festiwalem. Przyczyną śmierci 24-letniego Davida DeRosii była hipetermia spowodowana udarem cieplnym. Wcześniej na zawał umarł 44-latek, a ostatniego dnia – 28-letnia kobieta zginęła pod kołami samochodu, wracając do domu. Według różnych danych 700-1200 osób wymagało pomocy medycznej. Prawdziwą plagą okazała się przemoc seksualna. Oficjalnie zgłoszono cztery gwałty, ale świadkowie są zgodni, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Zbiorowe napaści miały miejsce nawet w tłumie podczas koncertów Korn i Limp Bizkit.

Wiele napisano zresztą o wpływie samych artystów na rozkręcenie spirali przemocy. Koniec 90sów upływał pod znakiem numetalowej i rapmetalowej rewolucji. Fred Durst z kolegami akurat wydał Significant Other; Jonathan Davis przymierzał się do premiery Issues. To właśnie oni zdominowali line-up, ściągając za sobą nabuzowanych testosteronem fanów, co miało zapobiec powtórce z komercyjnego rozczarowania wcześniejszej edycji. Wykonawcy dopuszczali się bezmyślnych prowokacji. Nie pozwólcie, żeby komuś stała się krzywda, ale też nie zamulajcie jak na Alanis Morissette krzyczał Durst. Kid Rock zachęcał, żeby celować w niego plastikowymi butelkami. Insane Clown Posse prowokowali bójki wśród publiczności, rozrzucając studolarowe banknoty. Nasz rozmówca pamięta, że organizatorzy starali się reagować i kilkukrotnie wyłączali mikrofon na Limp Bizkit. Reagowali jak umieli, ale to wszystko było poza kontrolą. Przed koncertem Red Hot Chili Peppers jedna z organizacji wpadła na pomysł pokojowej akcji – rozdano tysiące świeczek, które miały zapłonąć na Under the Bridge. Wkróce zapłonął od nich cały festiwal, a z głośników rozbrzmiał cover Fire Jimiego Hendrixa...

Woodstock 30 Years Later
David Lefranc/Sygma via Getty Images

The day the music died to jedno z określeń, które przylgnęły do finału tamtego festiwalu. Innym jest the day the 90s died; symboliczne, ponure zakończenie pewnej epoki.

To generalnie były gwałtowne czasy; ekstremalne i zadymiarskie. Postawy radykalizowały się wśród wszystkich grup społecznych i po każdej stronie politycznego sporu. Warto pamietać, że tamtego roku wydarzyły się protesty alterglobalistów w Eugene i Battle of Seattle. Rednecka Ameryka faktycznie zrobiła sobie na tamtym Woodstocku park rozrywki. Nie doszukiwałbym się w tym antycypacji nastrojów, które doprowadziły do wyboru Trumpa na prezydenta czy zajęcia kapitolu, ale uważam, że taka teza nie jest straszliwie naciągana. Zwłaszcza w kontekście naszych czasów puentuje był dziennikarz Tylko Rocka.

Serial dokumentalny Totalna katastrofa: Woodstock '99 jest już dostępny na Netfliksie

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Komentarze 0