Ikona kalifornijskiego rapu idzie na wojnę z firmą Warner Bros. W tym celu utworzyła hashtag #FreeFriday i domaga się wydania praw od producenta.
Uwolnijmy Friday z paszczy Warner Bros, którzy odmawiają nakręcenia kolejnych części - piekli się Ice Cube na Instagramie. Firma nie podała przyczyn swojej decyzji, ale najwyraźniej uważa, że trylogia w zupełności wystarczy. I że kolejne części są skazane na finansowe fiasko.
Sprawdziliśmy, jak finansowo radziły sobie wszystkie Piątki na rynku amerykańskim. Nakręcona w 1995 roku jedynka dysponowała budżetem niewiel ponad 3 miliony dolarów, a zarobiła aż 27. Część druga (Next Friday - rok 2000) to 11 milionów budżetu i 59 milionów zarobku. Ale już Friday After Next (2002) przy 10 milionach budżetu zarobiła tylko 33 miliony. To może być jeden z dwóch powodów, dla których Warner nie chce podejmować ryzyka. Drugi - że seria Friday to jednak znak dawnych czasów. Za chwilę minie 20 lat, odkąd powstała ostatnia część cyklu. Starszych widzów temat może już nie interesować, młodsi nie będą wiedzieli, o co chodzi.
Ice Cube nie przyjmuje jednak tego do wiadomości i robi wszystko, by wyprodukować film z innym studiem. Warner nie chce jednak przekazać mu praw do serii. Sytuacja wydaje się patowa. To o tyle ciekawe, że trzy lata temu media obiegło info o tym, że Cube kręci czwartą część Friday. Sam zainteresowany potwierdził, że powstał scenariusz, a ekipa chce wyrobić się z realizacją na 25. rocznicę powstania jedynki. Którą świętowaliśmy 26 kwietnia 2020, więc wiadomo, że nic z tego. To może chociaż 30-tka?
W oczekiwaniu na kolejny Piątek, który być może powstanie, a być może nie, sprawdźcie nasze zestawienie 10 klasycznych afroamerykańskich filmów, które trzeba zobaczyć. Friday tam nie ma, ale i tak jest zajebiście.