Większość podobnych plotek omijamy, ale wybaczcie - tu nie wypada się nie zatrzymać. W końcu mówimy o jednej z najważniejszych ról ostatniej dekady.
Oscar, Złoty Glob - to jedno. Ale poza nagrodami Joaquin Phoenix zyskał swoją kreacją Jokera coś więcej. To była tak dobra rola, że na ten moment autentycznie nikt nie wyobraża sobie, by jakiś inny aktor mógł go zastąpić. Pewnie podobnie byłoby w przypadku Heatha Ledgera, gdyby nie to, że zmarł jeszcze przed premierą Mrocznego Rycerza. A poza tym? Zwariowany, groteskowy Jack Nicholson sprawdził się świetnie, ale to były inne czasy i inny klimat filmów o Batmanie. Z kolei Jared Leto zupełnie nie poradził sobie z Jokerem; tu nawet nie było mowy o tym, żebyśmy dostali powtórkę. Parę lat temu, jeszcze przed premierą filmu z Phoenixem, opublikowaliśmy nasz ranking Jokerów - sprawdźcie!
Ale potem pojawił się on i zmienił wszystko. Podobno zanim zaangażowano go do Jokera, zwlekał bardzo długo. Teraz Joaquin Phoenix ma prowadzić rozmowy w sprawie dwóch sequeli, za które ma otrzymać rekordowe honorarium: aż 50 milionów dolarów! Aktor stoi na świetnej pozycji, bo wie, że bez niego zdjęcia nie ruszą. A ciśnienie na kolejne części jest ogromne; Joker zarobił w kinach na całym świecie ponad miliard dolarów!
To wiemy z dziennika Mirror - tak jak i newsy, jakoby pierwszy sequel trafił do kin w roku 2022, drugi - dwa lata później, a za kamerą obu miałby ponownie stanąć Todd Philips. Boimy się o poziom, to oczywiste, bo levelu Jokera nie sposób przeskoczyć. Kulturotwórczej roli filmu, który mocno zmienił odbiór kina komiksowego, też nie. Ale kto by nie chciał zobaczyć jeszcze raz Joaquina Phoenixa, który tańczy na schodach na Bronxie?