Do tej pory nie otrząsnęliśmy się po seansie filmu Todda Philipsa, a takich jak my jest więcej. Znacznie więcej. Pomimo ciężaru gatunkowego i kategorii wiekowej R, Joker zanotował rekordowy weekend otwarcia.
Wytwórnia Warner Bros. szacuje, że w ciągu pierwszego weekendu produkcja zarobiła w Stanach 93,5 miliona dolarów. Wynik globalny to natomiast 234 miliony dolarów. Mamy więc najlepszy październikowy opening weekend w historii. Joker z łatwością pobił ubiegłoroczne osiągnięcie Venoma, dołączając równocześnie do czołówki filmów R-rated z najlepszym otwarciem w historii (obok m.in. Deadpoolów czy It).
Sukces tego obrazu zupełnie nas nie dziwi. Magia popkulturowej mitologii to jedno, ale podejrzewamy, że dla większości kinomanów, którzy mają za sobą seans Jokera, tsunami hype'u jest czymś jak najbardziej oczywistym.
Sami również nie mamy zamiaru tonować zachwytów. - Todd Philips postawił Jokerem poprzeczkę tak wysoko, że na miejscu twórców The Batman zastanawialibyśmy się, czy to wszystko w ogóle ma sens. Napisalibyśmy, że to najlepszy film w historii kina komiksowego, problem jest jednak taki, że Jokerowi bliżej do Polańskiego czy Scorsese aniżeli braci Russo, czyli takich filmów komiksowych, jakie znamy z repertuaru - pisał wczoraj Jacek Sobczyński, wyrażając opinie panujące w redakcji.
Nie jest jednak bynajmniej tak, że Joker zbiera wyłącznie hiperentuzjastyczne recenzje. Po hardcorowym blockbusterze przejechali się już choćby recenzenci Time czy The New Yorker. - Joker Wants to Be a Movie About the Emptiness of Our Culture. Instead, It’s a Prime Example of It - oceniła Stephanie Zacharek.
Cóż, historia oceni. My jesteśmy spokojni o wynik tej weryfikacji.