Największa awaria jądrowa w historii świata zatrzęsła Związkiem Radzieckim. Sowieci za wszelką cenę próbowali ukryć prawdę o wybuchu reaktora w czarnobylskiej elektrowni. Nieudolność władzy, błędne decyzje, manipulowanie faktami – wszystko to ukazane zostało w głośnym miniserialu HBO i Sky. Nic dziwnego, że ten nie spodobał się Kremlowi, a Rosjanie zapowiedzieli własną produkcję, która miała rzucić nowe światło na wydarzenia z 1986 roku.
Czarnobyl na podstawie książki Swietłany Aleksijewicz Krzyk Czarnobyla miał premierę w maju 2019 roku i od razu stał się hitem zgarniając mnóstwo nagród. Brytyjsko-amerykańska produkcja wywołała jednak oburzenie Rosjan nie tylko dlatego, że serial oparto na dziele białoruskiej noblistki. Dowodzili oni, że historia przedstawiona została stereotypowo i krzywdząco pokazywała ówczesną radziecką rzeczywistość. Stąd pomysł na własny film. Choć najpierw mówiło się o serialu produkowanym przez NTV, a później o obrazie Czarnobyl. Otchłań Danila Kozlovsky’ego.
W końcu rosyjski Czarnobyl 1986 (wspomniany Kozlovsky wyreżyserował film i zagrał w nim główną rolę) swoją premierę miał w kwietniu 2021 roku, a na polskim Netfliksie pojawił się 21 lipca. W przeciwieństwie do miniserialu Craiga Mazina i Johana Renecka produkcja praktycznie pomija kwestie historyczne i polityczne. To po prostu stworzona z hollywoodzkim rozmachem romantyczna przygoda. W tle oczywiście dochodzi do awarii jądrowej w Czarnobylu, przez co główny bohater – były strażak – zostawia rodzinę, by ratować kraj.
Znamienna jest scena, w której razem z innym strażakiem nurkuje w gorącej wodzie, aby odkręcić zawory. Ten pyta go, kto jest odpowiedzialny za awarię. Czy to ważne? – słyszy w odpowiedzi. Dla Rosjan prawda nie jest wygodna. Awaria reaktora jądrowego nie wydarzyła się bez przyczyny. Głównym powodem były błędy konstrukcyjne i zaniedbania w kwestii bezpieczeństwa, które doprowadziły do wybuchu. Elektrownia stanęła w płomieniach, a nad Czarnobylem uniosła się radioaktywna chmura, która zaczęła przemieszczać się nad kolejne tereny. Miniserial HBO, choć nieco mieszał rzeczywistość z fikcją, w sugestywny sposób ukazał to, co działo się w elektrowni na chwilę przed tym, gdy doszło do katastrofy. I to, jak władze Związku Radzieckiego próbowały radzić sobie ze skutkami wybuchu.
W Czarnobylu 1986 eksplozję widzimy z oddali. Choć produkcji nie można odmówić imponujących efektów specjalnych, fabuła, postaci i tło nie są pogłębione. Na początku filmu główny bohater odnajduje swoją byłą partnerkę, ale mimo tego, że ich losy przeplatają się przez cały czas trwania akcji, nie poznajemy historii tej relacji. Ale to nie jedyny zarzut. Brakuje tu autentyczności i emocji, ale jest za to nuda, sztampa i wszechobecny patos. Czarnobyl 1986 wbrew zapowiedziom twórców ani nie ukazuje prawdy o tamtych wydarzeniach, ani nie jest produkcją, nad którą warto się pochylić.