Malik linczuje młodą dziewczynę na Instagramie. Czas poważnie porozmawiać o seksizmie w rapie (KOMENTARZ)

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Malik-Pistolet.jpg

Współuczestnictwo w rapowym środowisku jako publicysta czy słuchacz ma tę przykrą konsekwencję, że na wykręcone przejawy seksizmu czy mizoginii zaczyna się mimowolnie patrzeć przez palce. Czasami dochodzi już jednak do wynaturzeń, na które trudno przymknąć oko. I to jest właśnie przypadek Malika Montany, który w weekend na Instagramie urządził sobie przezabawny roast dziewiętnastoletniej feministki.

Zarzewiem beefu okazała się krytyka piosenek rapera ze strony Oliwii Trybus, przedstawiającej się jako lewaczka, feministka i organizatorka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego w Krośnie. Dziewczyna została zapytana na Instagramie, co sądzi o tekstach Montany, które - cytujemy - szmacą kobiety? Odpowiedziała krótko: nienawidzę muzyki Malika i jak tylko gdzieś ją słyszę, to robię wszystko, by przestać ją słyszeć.

Te słowa striggerowały autora płyty Import/Export. Twierdził później, że zamierzał obrócić całą sytuację w komedię. W rzeczywistości przeprowadził lincz jak we Włodowie. Z tym, że ofiarą nie padł zakapior terroryzujący wieś, a nastolatka. Relację możecie zobaczyć poniżej:

1-2.jpg

Debata na temat skali seksizmu czy czasami wręcz promocji kultury gwałtu w polskim rapie powraca falami. Ostatnio byliśmy jej świadkami przy okazji histerycznego statementu Przemysława Guldy, który zrobił jednak więcej szkody niż pożytku. Biorąc pod uwagę założenia swobody wypowiedzi artystycznej, mamy do czynienia ze złożoną problematyką, natomiast wypunktujmy od razu, że w przypadku weekendowych wyczynów Malika nie chodzi o jakąkolwiek twórczość, tylko o najzwyklejszy internetowy bullying.

Ale, ale. Patrząc z szerszej perspektywy, narzuca się pytanie, czy niejako współwinni tej sytuacji nie są wszyscy odbiorcy, którzy dla świętego spokoju lub z powodu intelektualnego lenistwa poddają się znieczulicy i dają ciche przyzwolenie na eskalację seksizmu w obrębie gatunku. I tak - wrzucamy tutaj kamyczek również do własnego ogródka. Słusznie możecie zarzucić nam niekonsekwencję jako autorom artykułu Czy Malik Montana jest spoko? sprzed dwóch lat czy pobłażliwej notki na jego temat w ostatnim zestawieniu 50 najbardziej zwariowanych postaci w historii polskiego rapu. Wielokrotnie zdarzyło nam się zgubić ostrość, ulegając dość popularnemu trendowi, który przejawia się tym, że wyczulenie na uprzedmiotowienie kobiet w tekstach jest odwrotnie proporcjonalne do współczynnika sympatii dla danego artysty. A my do Malika Montany jako rapera osobniczego czy charyzmatycznego na swój komiksowy sposób mieliśmy dużo sympatii. Z zaznaczeniem, że nigdy nie było to jednogłośne stanowisko całej redakcji, bo nie ma u nas sztywnej linii na każdy temat jak w północnokoreańskim newsroomie. Inna sprawa, że nie chodzi tutaj wyłącznie o twórcę szlagieru Naaajak. Seksizm przeżera tę scenę i musi dostrzegać to każdy, kto nie jest zwariowanym incelem, wannabe gangsterem, troglodytą albo nastolatkiem, któremu burza hormonów popaliła styki.

Wspomnieliśmy wcześniej o złożoności tematu swobody wypowiedzi artystycznej, ale także na tej płaszczyźnie nie brakuje notorycznego palenia jana. Wykonawcy chowają się za mityczną konwencją, poezją wcieleniową, bezkompromisowym autobiografizowaniem czy pobudkami wynikającymi z seksualnego wyzwolenia. Publika przywykła łykać te argumenty jak pelikan (bez papierów, bez pytań), gorzej jest z weryfikacją, czy te środki wyrazu nie są czasem wykorzystywane w sposób gówniany czy podły. Zbyt często nibygórnolotne hasła są sprowadzane do szkodliwych klisz i schematów myślowych, które - ponownie - wynikają ze zwykłego lenistwa albo do litanii dziwek i suk w wersach, z których niedojrzali intelektualnie i metrykalnie słuchacze robią sobie potem oręż i fundament światopoglądu. Mordo, świat raczej nie wygląda w ten sposób, że będziesz sprowadzał sobie kobiety do roli gadżetu albo etykietował je od szmat, a ktokolwiek będzie - delikatnie rzecz ujmując - traktował cię poważnie.

A właściwie skąd ci Beastie Boysi? Już ćwierć wieku temu podobne przebudzenie przeżył MCA, który na Ill Communication umieścił pamiętne wersy I want to say a little something that’s long overdue/The disrespect to women has got to be through/To all the mothers and the sisters and the wives and friends/I want to offer my love and respect to the end. Mądrego to i przyjemnie posłuchać. Czego wam i sobie życzymy.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.