Najgorszy doradca to pośpiech? Na nowe albumy tych raperów i raperek czekamy już ponad 1000 dni

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
Coachella Valley Music And Arts Festival - Weekend 2 - Day 3
fot. gettyimages

Historia kultury popularnej zna niejeden taki przypadek. Guns N' Roses wydawanie następcy The Spaghetti Incident zajęło piętnaście lat. Jeszcze dłużej, bo ponad dwie dekady, trzeba było czekać na trzeci album My Bloody Valentine. W czasach, gdy szef Spotify poucza artystów, że nie wystarczy nagrywać płyty raz na trzy lata – takie sytuacje teoretycznie nie powinny mieć miejsca. Raperzy i raperki udowadniają jednak, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych.

Słynna wypowiedź Daniela Eka odbiła się szerokim echem. Unaoczniła co prawda podejście miliardera do wykonawców (niczym Jeffa Bezosa do magazynierów i kierowców Amazona), ale też w pewnym stopniu oddawała ducha czasów. Artyści uświadamiają sobie obecnie, że chodzi o ciągłe angażowanie fanów. Pomijając wielkopański ton – to akurat nie jest statement, który mógłby zszokować kogokolwiek w branży muzycznej. Choć może to uwierać romantyków, nadprodukcja została wpisana w proces twórczy. Zwykle nie ma wytchnienia między kolejnymi premierami, jakby chodziło o pracę przy taśmie w fabryce, a nie natchniony akt kreacji.

Nie wszyscy jednak dają sobie narzucić taki kierat.

1
Schoolboy Q: 1069 dni

ostatni solowy album: Crash Talk

Latem zeszłego roku odgrażał się, że płyta jest gotowa, ale na razie czeka spokojnie w jego telefonie. Przez ostatnie trzy lata trochę się lenił, a trochę pracował, czego dowodem gościnki u Gorillaz, Freddiego Gibbsa i Isaiaha Rashada. Zresztą w ogóle milczenie w ekipie TDE jest dość interesujące: SZA coś tam nieśmiało zapowiada na soundcloudzie, ale jej ctrl to rok 2017. Na Ab-soula czekamy jeszcze dłużej. A kierownik zakładu... OK, do niego jeszcze w tym tekście przejdziemy. 2022 może być poważną ofensywą tej stajni.

2
Travis Scott: 1335 dni

ostatni solowy album: ASTROWORLD

Na razie wrócił do grania koncertów, starając się pozbierać po traumie związanej z tragedią na ASTROWORLD Festival. Ale od wydania ostatniego długogrającego solo (nie liczymy JackBoys) niedługo miną cztery lata, z czego przez ostatnie trzy dość intensywnie zapowiadana jest Utopia. Którą ma poprzedzać Dystopia, czyli mixtape Travisa. Z drugiej strony La Flame jest już na tak wysokiej pozycji w rapie, że zastanawia się dziesięć razy, zanim wypuści choćby sekundę dźwięków w eter; rewolucyjne na wielu płaszczyznach ASTROWORLD podniosło poprzeczkę na wysokość niedostępną większości sceny. Oczekiwania są ogromne, bo tu nie chodzi o nowy rap, a o kolejną zmianę kursu. Ale możliwe, że to będzie ten rok.

3
A$AP Rocky: 1405 dni

ostatni solowy album: Testing

Ulubieniec szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości nie zwykł rozpieszczać fanów szczególną intensywnością wydawniczą, a do tego lubuje się w chaosie informacyjnym, co przerabialiśmy przy zapowiadanym z rocznym wyprzedzeniem Testing. W tej chwili mijają trzy lata, odkąd Juicy J zdradził, że Rocky pracuje nad krążkiem All Smiles i blisko 1500 dni od chwili ukazania się jego poprzedniej solówki. Nieśmiało moglibyśmy w tym miejscu przypomnieć także o Cozy Tapes Vol. 3 i mitycznej współpracy z Tylerem, The Creatorem. Jak radził Oskar: uważaj czego pragniesz, bo potem może nie starczyć siły. Ale z drugiej strony Rocky za chwilę zostanie ojcem i pewnie ma inne rzeczy na głowie.

4
Pusha T: 1405 dni

ostatni solowy album: Daytona

Liczby nie kłamią, a my właśnie przypomnieliśmy sobie, że w ten sam dzień, 25 maja 2018 roku, ukazał się ostatni krążek Flacko i ostatni krążek Pushy. Może to nie tak epicka data jak 24 września 1991 roku (premiery Nevermind Nirvany, Blood Sugar Sex Magic Red Hot Chili Peppers i The Low End Theory A Tribe Called Quest) – ale mocna. I wiadomo już, że w tym roku licznik powinien się wyzerować, bo Puszaty od dawna zapowiada wydanie nowości. Jest już singiel Diet Coke (świetny!) i zapowiedź specjalnego gościa na płycie – Jaya-Z. Tradycyjnie Pusha zapowiada krążek jako album roku, ale u niego to nie przechwałki, tylko zwyczajne stwierdzenie faktów.

5
Cardi B: 1454 dni

ostatni solowy album: Invasion Of Privacy

Podobna śpiewka, co w przypadku paru wspominanych poprzedników, czyli konkretna zapowiedź nowych rzeczy na rok 2022. Ale tu przynajmniej wiadomo, o co chodzi: Cardi przyznała, że krążek wyszedłby wcześniej, jednak szyki pokrzyżowała jej pandemia. O tym, że sprawa jest traktowana poważnie wiadomo także ze względu na wycofanie się z filmu Assisted Living, gdzie miała zagrać złodziejkę, ukrywającą się przed wymiarem sprawiedliwości w domu starców. Czyli wszystkie ręce na pokład i lecimy z następcą Invasion of Privacy, który pchnął do przodu kobiecy rap i wykonał małą, zupełnie niespodziewaną rewolucję na scenie.

6
Jay-Z: 1734 dni

ostatni solowy album: 4:44

Co chowa Hova? Chowa nowy album, chociaż tu akurat nie ma specjalnych zapowiedzi – wyda wtedy, kiedy będzie chciał. Ale też status Jaya-Z zaczyna przypominać ten, który ma Dr Dre; to już przede wszystkim biznesmen, a dopiero później raper. Carter ewidentnie czuje upływający czas (w tym roku skończy 53 lata) i wie, że to może być ten moment, w którym warto ustąpić miejsca młodszym, samemu udzielając się głównie na gościnkach. Aha, oczywiście, że pamiętamy wspólny krążek z Beyoncé, ale tu mówimy stricte o solówkach.

7
Kendrick Lamar: 1811 dni

ostatni solowy album: DAMN.

Kiedy rok temu Top Dawg Entertainment opublikowało enigmatyczny komunikat o treści the wait is over, pojawiła się perspektywa, że Kendrick wkrótce straci okazję do śrubowania swojego rekordu. Ostatecznie na YouTube pojawił się klip Isaiaha Rashada, a liczba dni, które upłynęły od premiery DAMN. nieubłaganie zbliża się do 2000. Nadal mamy w pamięci jak nieśmiało spekulowano, czy aby Lamar nie przyjedzie na Open'era z nowym materiałem. W 2020 roku ekscytowaliśmy się zapowiedzią wielkiego comebacku ze strony Anthony'ego Tiffitha. Wyszło z tego tyle, że potwierdzenie znalazła stara prawda o nadziei.

Ale chyba już naprawdę niedługo. W lipcu będzie headlinerem Rolling Loud w Miami, a organizatorzy tego festiwalu zajawili koncert takimi wymownymi wpisami:

295697.jpeg

Jakby nie patrzeć, pięć lat to szmat czasu – kiedy wychodziło DAMN., wszyscy zastanawiali się, jak też sprawdzi się Donald Trump jako prezydent i czy Christopher Nolan da radę z Dunkierką. Rewolucje, także technologiczne, jakich świat był przez te pół dekady świadkiem, dają do myślenia. Biorąc przykład z codziennego życia – przecież wtedy masa ludzi paliła jeszcze klasyczne papierosy, a nie ich elektroniczne odpowiedniki, jak np. podgrzewacz glo hyper, który wytwarza aerozol, zawierający nawet do 95 proc. mniej szkodliwych substancji w porównaniu do klasycznego „dymka” z papierosa. A teraz wygląda to zupełnie inaczej. Nawet nie staramy się pytać o 2027, ale miejmy nadzieję, że Kendrick jednak coś do tego czasu wyda.

tekst powstał przy współpracy z partnerem

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Komentarze 0