Kina nadal świecą pustkami, a poza dwutygodniową dyspensą wciąż jesteśmy skazani na serwisy streamingowe i VOD. Pomijając kwestię zasadności obostrzeń dotyczących sektora kultury musimy przyznać, że wyjątkowo tęsknimy za seansami na wielkim ekranie.
Palm Springs, Na rauszu i Zabij to i wyjedź z tego miasta. Dokładnie trzy filmy udało nam się zobaczyć w lutym, na chwilę przed uderzeniem trzeciej fali koronawirusa. Nie musimy dodawać, że zdecydowanie za mało. Kolejne przesunięcia premier, opóźnienia w produkcji i roszady marketingowe powodują, że obstawianie kiedy - i czy w ogóle - dany film trafi w tym roku do kin to istne wróżenie z fusów. W tym całym marazmie jest jednak światełko nadziei, bo skoro sale kinowe są już otwarte dla widzów w USA, to oznacza, że jesteśmy bliżej powrotu blockbusterów do naturalnego środowiska, jakim z pewnością nie są serwisy streamingowe. Niekoniecznie wybitne kino, raczej żaden art-house, ale głośne premiery, na których seanse bilety znikną w takim tempie, jak lody Ekipy z osiedlowych sklepów.
Spiral: From the Book of Saw (14.05)
Od premiery pierwszej Piły minęło 17 lat, a twórca trzech odsłon serii - II, III i IV - Darren Lynn Bousmann postanowił, że wróci do wyrywania zębów, krojenia kończyn, wstrzykiwania dziwnych substancji i innych tortur po tym, jak porzucił franczyzę po czwartej odsłonie. Później zrobił jeszcze kilka slasherów/horrorów klasy B i C, a skoro odgrzewa tak gumowatego kotleta, to musiał dopaść go niezły kryzys. Z drugiej strony - dawno już nie oglądaliśmy żadnego intrygującego gore, a Chris Rock i Samuel L. Jackson jako duet ojciec-syn wydają się być gwarancją dobrej, niespecjalnie wymagającej zabawy. Do tego 21 Savage w roli producenta wykonawczego. I to nam chyba wystarczy.
Wrath of Man (4.06)
Guy Ritchie w gazie. Reżyser ewidentnie ma pracowity okres, bo po wypuszczonych w 2019 filmach Gentlemen i Aladdin idzie za ciosem i serwuje kolejnego high-octane akcyjniaka. Wrath of Man wygląda na typowe kino, w jakim mógłby pojawić się Jason Statham. Ponowne spotkanie obu panów zwiastuje zatem adrenalinę najwyższych lotów i emocje na poziomie ostatniego meczu Bayernu z PSG w Lidze Mistrzów. Heist movie, miliony dolarów w grze, motyw zemsty, pościgi i strzelaniny, a do tego cameo Post Malone’a. Wygląda na to, że Guy Ritchie i Jason Statham są dla siebie zwyczajnie stworzeni.
F9 (25.06)
Co to za kinowy sezon bez żelaznego klasyka wakacyjnych blockbusterów! Najwspanialszy no-brainer w historii i ekwiwalent najpyszniejszego junk foodu zjedzonego na weekendowym gastro. W czerwcu mamy zamiar wybrać się na dziewiątą część Szybkich i wściekłych i zwyczajnie świetnie się bawić. Zero drugiego dna, zero ukrytych filozofii i zawiłych przekazów, żadnej rozkminy nad rozpadającym się światem. Tylko szybkie samochody, pościgi, muskulatura Vin Diesela i pojedynek z jego własnym bratem, w którego wcieli się wrestler John Cena. Popcornu, coli, rozrywki!
Black Widow (9.07)
Lipiec wydaje się sensownym terminem na otwarcie polskich kin. Jest więc duża szansa, że obejrzymy marvelowski hit na dużym ekranie. A jest na co czekać, bo Black Widow będzie pierwszym kinowym filmem czwartej fazy komiksowego giganta. Jak sama nazwa wskazuje, przedstawi losy Natashy Romanoff aka Czarnej Wdowy, a fabuła będzie się rozgrywać po wydarzeniach z ostatniego Kapitana Ameryki. W roli villaina gwiazdor Stranger Things, David Harbour, a wyczynom Scarlet Johansson wtórować będzie Florence Pugh, która wcieli się w Yelena Belovą, czyli... drugą Czarną Wdowę.
Space Jam: A New Legacy (14.07)
Długo wyczekiwany follow-up do kultowego, najntisowego przeboju z Michaelem Jordanem. W głównej roli zastąpił go LeBron James, a najwięcej kontrowersji wzbudziła póki co postać Loli, której nowa wersja wyjątkowo nie spodobała się niektórym posłom z prawej strony. Poza gwiazdą Los Angeles Lakers na ekranie pojawią się m.in. Don Cheadle i Zendaya (a dokładniej - jej głos), a całość ma być po prostu czystym, familijnym funem, niczym więcej. Na wakacyjny sezon wjedzie jak złe!
Jackass 4 (2.09)
Stęskniliście się za ekipą szalonych skejtów, degeneratów i narkomanów? My trochę też, ostatnio zrobiliśmy zresztą małe śledztwo w temacie obecnych zajęć byłych członków Jackass. Okazało się, że jeden z nich żyje od 13 lat w zupełnej trzeźwości, tylko pogratulować! Z kolei o nadchodzącym filmie zrobiło się niedawno głośniej za sprawą afery z Bamem Margerą, który został wyrzucony z produkcji, o czym nie zapomniał poskarżyć się mediom i rozkręcić przy tym niemałej inby. Czy to będzie dobry film? Prawdopodobnie nie. Czy będzie pełny niesmacznych, niepoprawnych politycznie żartów? Bankowo. Czy chętnie go obejrzymy? Wiadomo.
No Time To Die (30.09)
Ostatni Bond z Danielem Craigiem w roli głównej przekładany był już nie raz i naprawdę bylibyśmy zawiedzeni, gdyby wrześniowa data uległa zmianie. Po zdecydowanie przeciętnym Spectre, kiedy wydawało się, że to już definitywny koniec przygody tego aktora z franczyzą, ten postanowił wrócić na swój last dance. Czy będzie to tak efektowna rozgrywka, jak tour de force Bullsów z sezonu 97./98.? Miejmy nadzieję, bo za kamerą Cary Joji Fukunaga, współtwórca sukcesu serialu True Detective, a także reżyser solidnych Jane Eyre i Beasts of No Nation. Do tego Rami Malek jako nemezis Bonda. To chyba musi się udać, prawda?
Dune (1.10)
Odbiorcy filmów Denisa Villeneuve’a dzielą się na dwa obozy. Pierwszy wychwala wizjonerstwo i kunszt Kanadyjczyka, a drugi uważa go za pretensjonalnego rzemieślnika. W naszej redakcji głosy są podzielone, ale chyba nikt nie kwestionuje faktu, że Diuna będzie ogromnym wydarzeniem. Adaptacja prozy Franka Herberta miała trafić do kin jeszcze w 2020, ale ze względu na pandemiczne komplikacje przeniesiono ją o prawie rok. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zwiedzimy Diunę w październiku tego roku, symultanicznie w kinach i na HBO Max.
Eternals (5.11)
Dlaczego jest to najbardziej wyczekiwany przez nas film ze stajni Marvela? Po pierwsze, reżyseruje go - odpowiedzialna za Nomadland - Chloé Zhao, która jest obecnie na językach wszystkich fanów kina i właśnie wjechała na szeroką autostradę w kierunku oscarowej dominacji. Po drugie - Eternalsi mają wypełnić bezpośrednią lukę po Avengersach, tylko w bardziej kosmicznym, międzygalaktycznym wydaniu.
Ciekawostka: po sukcesie Zimnej wojny rolę w tym blockbusterze negocjował ponoć Tomasz Kot. Ostatecznie w Ikarisa wcielił się znany z Gry o Tron Richard Madden. Poza nim, w obsadzie m.in. Angelina Jolie, Salma Hayek, Barry Keoghan, Kit Harrington i Brian Tyree Henry. Szykuje się fan service w czystej postaci.
Ghostbusters: Afterlife (11.11)
Jak mawiał - nawiązując do Fryderyka Nietzschego - Rust Cohle: time is a flat circle. No i pyk, leci kolejny dowód potwierdzający tezę niemieckiego filozofa. To nie lata 80. i złote czasy Billa Murraya (te pierwsze, oczywiście), a rok 2021. Nie przeszkadza to jednak w powrocie łowców duchów na ekrany, bo po nieudanym reboocie z 2016 roku czeka nas blockbuster z krwi i kości (z ektoplazmy?).
W Afterlife za odkurzacze wciągające astralne byty złapią potomkowie oryginalnych łowców, a dokładniej ich wnukowie. Obstawiamy, że w efekcie dostaniemy nostalgię opakowaną starannie niczym w Stranger Things, a do tego miks komedii, filmu akcji i szczyptę typowego, hollywoodzkiego wzruszenia. Zamiast na marsz, prosto do kina.
Top Gun: Maverick (19.11)
Druga część gigantycznego przeboju lat 80. będącego jednocześnie początkiem wielkiej kariery najsłynniejszego scjentologa naszych czasów. Kilka dni temu ogłoszono, że premiera zostanie przeniesiona z lipca na drugą połowę listopada. O ile w Mission Impossible Tom Cruise sam bierze udział w scenach kaskaderskich i unika dublerów, tak w Top Gun: Maverick odpuścił temat i nie wywijał korkociągów ponaddźwiękowym myśliwcem F-18. Powód? Zabroniła mu tego amerykańska marynarka.
Spider-Man: No Way Home (17.12)
Na finiszu drugiego roku pandemii koronawirusa znów odwiedzimy uniwersum Spider-Mana. O ile do tego czasu nie zamkną ponownie kin i trzecia odsłona serii z Tomem Hollandem w roli Petera Parkera nie zostanie przesunięta na 2022. Dlaczego tak bardzo jaramy się No Way Home? Film ma być live-action odpowiedzią na znakomity, oscarowy Into the Spider-Verse, w którym Miles Morales i spółka przemierzali równoległe rzeczywistości. Pojawiły się nawet plotki - zdementowane później przez Hollanda - że na ekranie zobaczymy aż trzech Peterów Parkerów, a do obecnego odtwórcy dołączą Tobey Maguire i Andrew Garfield. Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się za osiem miesięcy.
The Matrix 4 (22.02)
Last but not least, czwarta odsłona Matriksa, dla wielu (dla nas również) pozycji absolutnie kultowej i kluczowej w rozwoju gatunki science-fiction. Pierwsza część to nieskazitelna dziesiątka, niestety w przypadku Reaktywacji i Rewolucji poziom spadł, ale uważamy, że skrajne hejtowanie sequela i trójki jest pójściem na łatwiznę. Żeby nie było, kiedy oficjalnie ogłoszono czwartą część na początku lekko nie dowierzaliśmy, ale patrząc na skład aktorski i bardzo wczesną koncepcję - to wcale nie musi być spektakularny flop.
W obsadzie stara gwardia - Keanu Reeves, Lambert Wilson i Carrie-Ann Moss - ale również świeża krew: Priyanka Chopra, a także - znany m.in. z Watchmen czy nadchodzącego remake’u Candymana - Yahya Abdul-Mateen II, który ma podobno wcielić się w młodego Morfeusza. No i ciekawe, jakie profetyczne tezy postawi tym razem odpowiedzialna za reżyserię Lana Wachowska.
Pozostałe warte uwagi premiery
Last Night in Soho reż. Edgar Wright
Mortal Kombat reż. Simon McQuoid
The Suicide Squad reż. James Gunn
Morbius reż. Daniel Espinosa
The Last Duel reż. Ridley Scott
Venom: Let There Be Carnage reż. Andy Serkis
The Green Knight reż. David Lowery
Candyman reż. Nia DaCosta
Jungle Cruise reż. Jaume Collet-Serra
Cruella reż. Craig Gillespie
A Quiet Place Part II reż. John Krasinski
Old reż. M. Night Shyamalan