Najdziwniejsza zajawka? Skumajcie ludzi, którzy dla czystej przyjemności grają w survival horrory. Przecież większość z tych gier to absolutnie przerażające i pozostawiające trwały uszczerbek na psychice produkcje.
Mówili, że to znakomita zabawa. Mówili, że doskonała rozrywka na długie wieczory. Mówili, że nie ma się czego bać, bo to tylko gra. Można tak wymieniać i wymieniać, a my dalej nie uwierzymy w żadne z tych obietnic. Wirtualne horrory to często trauma na całe życie, ale - już całkiem poważnie - również kawał rzetelnej roboty, zawiłe i skomplikowane scenariusze, pogłębione psychologiczne portrety bohaterów/-ek oraz gwarancja skrajnych emocji i adrenalinowych skoków.
Jeśli zagrywaliście się godzinami w klasyki pokroju Silent Hill, Resident Evil, F.E.A.R. czy Alone in the Dark oraz nieobce wam są niezwykle istotne dla nowej generacji gier pozycje z serii Amnesia czy Dead Space - będziecie zadowoleni. Oto kika gier godnych każdego przeraźliwego, budzącego sąsiadów krzyku, którym zdecydowanie warto poświęcić kilka nieprzespanych nocy.
Layers of Fear
Doskonała propozycja dla tych, którzy zakochali się w klimacie wspomnianego cyklu Amnesia lub lovecraftowskim Call of Cthulu: Dark Corners of the Earth. To właśnie ta pozycja zapoczątkowała serię psychologicznych horrorów polskiego studia Bloober Team. Zaczęło się od rozgrywającej się w latach 20. ubiegłego wieku paranoidalnej, maniakalnej opowieści o malarzu, który pragnie dokończyć swoje dzieło życia.
Ale zanim się to stanie, nasz protagonista napotka wiele przeciwności losu i paranormalnych mocy, które będą próbowały popsuć jego plany. Dużo tutaj audiowizualnych omamów, powątpiewania we własne zdrowie psychiczne i oczywiście sugestywnego klimatu. Warto wspomnieć, że produkcja była wyraźnie inspirowana nieukończonym projektem P.T., o którym piszemy w dalszej części artykułu.
Po Layers of Fear deweloperzy wypuścili jeszcze sequel gry oraz grywalną wersję evergreena found-footage Blair Witch, a także technologiczny, dystopijny dreszczowiec Observer. Warto sobie przypomnieć chociażby ze względu na niedawną premierę najnowszej gry krakowskiego studia, czyli Medium.
Alien: Isolation
Jedna z najlepszych produkcji rozgrywających się w uniwersum Obcego to bezpośrednie nawiązanie do atmosfery znanej z pierwszej części tego kultowego filmu science-fiction. Główną bohaterką jest Amanda Ripley, czyli córka Ellen - granej w kinowej wersji przez Sigourney Weaver - która 15 lat po wydarzeniach z Nostromo próbuje dowiedzieć się czegoś na temat zaginięcia matki.
Co wyróżnia Isolation to na pewno fakt, że nie jest to nastawiona na akcję, stricte FPS-owa pozycja, a raczej wymagająca od gracza subtelności i ukrywania się gra. Dużo tutaj elementów skradankowych, dużo unikania potyczek, a mniej bezpośrednich konfrontacji. I na tym zyskuje przyjemność z rozgrywki oraz napięcie, którego - zresztą analogicznie jak w filmach - najwięcej jest wtedy, kiedy Obcego nie widać, kiedy poruszamy się wąskimi korytarzami, tunelami wentylacyjnymi, i tak dalej. Największe zło czai się w naszych wyobrażeniach.
Klaustrofobiczny klimat, poczucie odosobnienia i przerażenie wynikające z fragmentarycznej wiedzy są największymi atutami gry, która ukazała się pierwotnie w 2014. Jeśli jesteście posiadaczami Switcha, to również pogracie w Alien: Isolation, bo port na tę konsolę jest już dostępny od ponad dwóch lat.
Outlast
Wystarczy przeczytać kilka zdań opisu fabuły, żeby skumać, że Outlast nie należy do najprzyjemniejszych gier w historii. Wcielamy się w dziennikarza śledczego Milesa Upshura mającego rozwiązać zagadkę tajemnic związanych ze szpitalem psychiatrycznym Mount Massive Asylum. Tyle słowem wstępu. Gra studia Red Barrels jest skrajnie przytłaczającym horrorem, w którym przez większość czasu panuje niemalże całkowita ciemność, a żeby cokolwiek zobaczyć, gracz musi posługiwać się noktowizorem. Już w tym momencie robi się dramatycznie.
Nie musimy dodawać, że nie ułatwia to utrzymywania tętna na poziomie maksymalnie 120 uderzeń na minutę. Paskudnie wyglądający przeciwnicy, obskurne lokalizacje, odpychająca scenografia, a to wszystko w opcji survivalowego stealth horroru, po którym sen przychodzi niezwykle ciężko. Dla tych, którzy lubią wirtualny masochizm.
Until Dawn
Ekskluziw PlayStation to filmowe podejście do tematu gamingowych horrorów. Z jednej strony hołd dla klasycznych slasherów, z drugiej narracja, która może kojarzyć się z tym, co obserwowaliśmy w Heavy Rain czy The Last of Us. Zresztą w grze zobaczycie i usłyszycie popularnych aktorów i aktorki, w tym m.in. Petera Stormare, Ramiego Maleka czy Hayden Panettiere. Doświadczymy tu iście kinowego sposobu prowadzenia fabuły, a gracz wciela się w aż ośmiu bohaterów, którzy muszą przetrwać do momentu odsieczy. Każda decyzja może mieć nieodwracalny wpływ na rozgrywkę i jej zakończenie, włącznie z tym, że nieodpowiednie będą prowadzić do nieubłaganej śmierci całej ekipy, a te rozsądne pozwolą przetrwać wszystkim jej członkom - lub chociaż większości. Fair enough.
Until Dawn to zbiór horrorowych klisz, ale podanych w zjadliwej i - co najważniejsze - przerażającej formie. Jeśli tęsknicie za nastoletnimi slasherami i macie w zanadrzu kilka wolnych wieczorów, ten interaktywny film sprawdzi się doskonale. Pokochaliście A Cabin in the Woods, to pokochacie jego grywalną odsłonę.
SOMA
Trzeba przyznać, że obok psychologicznych horrorów zgłębiających najmroczniejsze zakamarki ludzkiej psychiki, to właśnie te romansujące z estetyką science-fiction radziły sobie w ostatnich latach najlepiej. Kolejnym doskonałym przykładem jest SOMA, która w zasadzie łączy cechy obu tych stylistyk. Z jednej strony dostajemy dystopijną wizję przyszłości, w której pracownicy podwodnej stacji naukowej PATHOS-II okazują się być ostatnimi ludźmi na planecie, gdyż reszta ludzkości zginęła po uderzeniu komety. Z kolei główny bohater gry, Simon Jarett, w wyniku wypadku stracił przytomność i obudził się… prawie sto lat później.
Porównania z kultowym BioShockiem są w tym przypadku w pełni uzasadnione, ale poza tym, SOMA dostarcza wielu egzystencjalnych, moralnie wątpliwych rozterek. Ex-machina, tylko w wersji hard? Z pewnością popkulturowe dzieło dające do myślenia pod względem rozwoju sztucznej inteligencji i futurystycznych predykcji związanych z etyką. Produkcja z 2015 roku to kolejna po seriach Penumbra i Amnesia znakomita gra szwedzkiego studia Frictional Games, na którego wizję spory wpływ miała twórczość wybitnego pisarza sci-fi Philipa K. Dicka, często poruszającego wątki egzystencjalne, paranoidalne i związane z teoriami spiskowymi.
P.T.
Na koniec bonus, bo wspólna gra słynnego Hideo Kojimy i reżysera Guillermo del Toro nigdy nie ujrzała - i raczej nie ujrzy - światła dziennego. P.T. był tak naprawdę grywalnym trailerem niedokończonej odsłony Silent Hill, który tak przeraził wszystkich, że uznawany jest za jedno z najdoskonalszych gatunkowych dzieł. I to pomimo faktu, że nie jest pełnoprawną grą. Co ciekawe, w rolę protagonisty miał wcielić się aktor Norman Reedus, któremu koniec końców udało się połączyć siły z dwójką horrorowych wizjonerów, bo wszyscy spotkali się przy okazji postapokaliptycznego Death Stranding.
P.T. było porównywane nie tylko do japońskiego folkloru ziejącego grozą, ale również do lynchowskiego Erasehead i gwarantującego traumatyczne doznania kina psychologicznego. Zresztą zobaczcie sobie kilkunastuminutowy gameplay na YouTube, najlepiej w środku nocy i w samotności. Gwarantujemy, że nie zaśniecie lub pojedziecie przespać się do rodziców, serio.