Czarnobyl, serial HBO, który zmył niesmak, jaki pozostawił ostatni sezon Gry o Tron i przywrócił wiarę w możliwości telewizyjnego giganta, nieoczekiwanie stał się rewelacją.
Mieszanka pseudohistorycznej otoczki (o nią kłócą się nawet ludzie, którzy swoją przepastną wiedzę o katastrofie czerpali z Wikipedii i od wujka, który “widział pył na niebie”), ciekawej, angażującej formy wizualnej i porządnego aktorstwa trafiła w oczekiwania publiczności.
Ale seriali, które mniej lub bardziej przywiązują się do konkretnych historycznych wydarzeń, jest pod dostatkiem. Niektóre potrafią zanudzić ilością detali, które zastąpiły fakt, że ostatecznie chodzi o rozrywkę, inne podchodzą na luzie do realiów i tworzą coś nowego. Postanowiliśmy wybrać kilka, które mogą wypełnić wam pustkę po Czarnobylu. To nasza subiektywna lista, więc pewnie macie kontrpropozycje - tradycyjnie zostawcie je w komentarzach (szczególnie liczymy na fanbase Spartacusa!).
Świeżo po ogromnym sukcesie Szeregowca Ryana, który wyznaczył nowe standardy dla filmów wojennych, Steven Spielberg postanowił skapitalizować zainteresowanie tematem i wyprodukować serial w duchu filmu. Kompania Braci ma swoje wady - głównie w zakresie pokazywania wojny jako areny dla banalnych, amerykańskich herosów - ale serial robił wrażenie jakością produkcji i wciągającą narracją. II Wojna Światowa to temat, w którym ciężko powiedzieć coś nowego, ale dzięki reżyserskiej sprawności losy kompanii wchodzącej w skład legendarnej 101. Dywizji Powietrznodesantowej ogląda się świetnie.
Dzieje rzymskiego imperium to wdzięczny temat na dowolną produkcję, często otoczoną masą popkulturowych i obyczajowych mitów, dających dobrą pożywkę dla żądnej krwi i igrzysk publiczności. Bezpiecznych igrzysk, czyli na ekranie, oczywiście. Serial Rzym miał dość niesamowitą skalę, w równym stopniu chciał pokazać rozmach imperialnych trybów, polityczne intrygi, jak i życie zwykłych obywateli i obywatelek. Nie wszystko mu się udawało, niektóre aspekty produkcji z dzisiejszej perspektywy trącą myszką, podobnie zawody przy rozwiązywaniu pewnych wątków, ale biorąc pod uwagę czas, w którym powstawał - przed najmocniejszą fazą serialowej rewolucji - to wciąż solidna rozrywka.
Propozycji z zakresu seriali kostiumowych jest aż nadto, ale na rzecz Dynastii Tudorów działa charyzmatyczne aktorstwo (m.in. Jonathana Rhys Myersa, Henry’ego Cavilla czy Natalie Dormer) i naprawdę świetnie wyglądające sety i kostiumy (a chyba to jeden z głównych powodów do oglądania takich produkcji). Henryk VIII to postać wprost skrojona pod nasze społeczeństwa karmione tabloidową sensacją, a serial nie boi się iść po bandzie w prezentowaniu najróżniejszych kontrowersyjnych wątków. Silną konkurencją dla Tudorów jest Rodzina Borgiów, ale na rzecz tego pierwszego przemawia jakość produkcji.
Czy to drobne oszustwo, że znajdziecie ten serial w zestawieniu? Być może, ale po pierwsze, to jeden z najlepszych seriali ostatniej dekady, który jest lekko niedoceniany. A po drugie, niejeden serial historyczny ma więcej przekłamań dotyczących epoki, niż fascynujące dzieje Nucky’ego Thompsona. Era prohibicji pokazana jest wiernie i w kontekście wielu zjawisk społecznych, przebiegających w tle. Galeria postaci to główny oręż Zakazanego Imperium - każda z nich ma głęboki psychologiczny profil, do tego jest zagrana w niesamowity sposób. Wciągająca i satysfakcjonująca rozrywka.
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie spuścili odrobinę z balonu powagi tej listy. Nie ręczymy za wersję polską - nasze żołądki nie są na to gotowe - ale amerykańska wersja Drunk History to seria, która bawi i uczy. Znane osoby opowiadają o jakimś wyimku historii, z jednym ważnym zastrzeżeniem - robią to, będąc coraz bardziej pijanymi. Samo oglądanie nachlanych ludzi jest średnią rozrywką, ale jeśli tę pijacką opowieść odgrywają znani aktorzy i aktorki - a odgrywają ją dokładnie tak, jak jest opowiadana, czyli także ze wszelkimi nieoczekiwanymi zwrotami akcji wywołanymi przez alko - to mamy do czynienia z inną rozmową. To zabawna seria, ale i bardzo ciekawa, bo wydarzenia wybierane przez uczestników i uczestniczki są często dalekie od sztampy ważnych dat i bitew. Kto wie, może kiedyś skusimy się i na polską wersję.