Piraci, którzy nie dotarli do Polski. „One Piece” ma już ponad 1000 odcinków i 100 tomów

Zobacz również:W mordę jeża! „Świat według Kiepskich” ma zejść z anteny po 23 latach
One Piece
One Piece / Toei Animations

Najlepiej sprzedająca się manga w historii to fenomen, który wymyka się większości klasyfikacji. W naszym kraju, z jakiegoś powodu, dzieło Eiichiro Ody nigdy nie zbliżyło się do poziomu sukcesu, jakie odniosły u nas Dragon Ball czy Naruto.

1051 rozdziałów liczących po 20 stron zawarte w 102 tomach. To daje około ponad 20 tysięcy stron zaadaptowanych w 1020 odcinkach anime. W świecie komiksów, jedynie Superman sprzedał się lepiej. W tym toku One Piece skończy ćwierć wieku – pierwszy rozdział serii został opublikowany 22 lipca 1997 roku. Rocznica ta przypadnie na czas przerwy wydawniczej, która sygnalizuje, że po zwiedzeniu całego świata załuga Luffy'ego będzie w końcu zawijała do finalnego portu. Większość mangowych serii, które osiągną względną popularność albo ma wyznaczony stosunkowo krótki żywot albo zaczyna podbijać stawkę w celu utrzymania emocji i uwagi odbiorców, by w końcu przeskoczyć rekina i staczać się powolnie w rozpadlinę zapomnienia i narzekań fandomu. Ale nie One Piece, który nie tylko ma od początku fabularnie wyznaczony cel (którym jest odnalezienie tytułowego skarbu), ale także wchodzi na kolejne etapy oraz przechodzi przez wątki w sposób organiczny i systematyczny. Po niemal 25 latach, tytuł ten jest popularniejszy niż kiedykolwiek wcześniej – w Japonii być może nasycił już rynek, ale na świecie ciągle rośnie na wszystkich dostępnych rynkach. Jednak w Polsce nadal wymaga przybliżania. Próg wejścia do świata rozpisanego na tak dużej liczbie stron jest niebotycznie wysoki, wymaga ogromu czasu i konsekwencji.

Eiichiro Oda, zainspirowany seansami Wickiego, syna wikingów, chciał stworzyć historię o piratach. Jednak wykorzenił ten koncept z historycznych realiów i włożył do własnego świata. Wilków morskich postanowił też przedstawić na najróżniejsze sposoby – czasem robiąc z nich rozbójników, a czasem po prostu czyniąc ich wolnymi duchami, które faktycznie szukają przygód i skarbów. Na podstawowym poziomie to typowa shōnenowa, podlana dużą ilością humoru, historia o marzeniach, której punktami kulminacyjnymi są goście i gościówy bijący się po głowach przy pomocy specjalnych mocy. Wizja Ody okazała się jednak sięgać dużo dalej – tę podstawową formę obudował bowiem światem, którego rozmiary oraz struktura wcale nie ustępują pod wieloma względami parametrom tolkienowskiego Śródziemia.

One Piece / Jump Comics
One Piece / Jump Comics

Bo One Piece to przede wszystkim przygoda. 17-letni Luffy ma infantylne marzenie, by zostać królem piratów – podnieść z ziemi koronę, którą pozostawił nieżyjący Gold Roger, czyli najbardziej legendarny z legendarnych wilków morskich. Droga do tego MacGuffina (przedmiotu, którego zdobycie jest motorem napędowym fabuły), czyli One Piece, niewiadomej natury skarbu, którego lokalizację znał tylko Gold Roger, okazuje się jednak pełna postaci, fikcyjnych narodów i ras oraz objaśniania skomplikowanego systemu polityczno-społecznego tego globu, na którym dominuje woda rozdzielająca od siebie najróżniejszej maści mikro-cywilizacje. Każdy z tych światów oferuje inny ton opowieści i określone wyzwania dla, ciągle powiększającej się, galerii głównych i drugoplanowych bohaterów i bohaterek. Oprócz naiwnego, ale pełnego pasji Luffy’ego, kalkulującej materialistki Nami, próbującego kłamstwami zapewnić sobie posłuch Usoppa czy kierującego się samurajskim kodeksem Zoro, w ekipie Strawhat Pirates znajduje się też miejsce dla renifera-doktora Choppera, śpiewającego szkieletu Brooka czy cyborga napędzanego na colę Franky’ego. Wyobraźnia Eiichiro Ody wydaje się nie mieć granic, a jego absurdalne poczucie humoru sprawia, że nawet najgroźniejsi i najokrutniejsi adwersarze mają też cechy rozczulające czy zwyczajnie zabawne.

One Piece to przede wszystkim zwycięstwo w ustaleniu unikalnego tonu. Prosty, nie do końca nawet typowo mangowy, styl Ody może być polaryzujący w odbiorze. Jednak ten ewoluował, by dźwignąć jedne z najbardziej odjechanych projektów postaci, jakie w ogóle wydrukowano. Ryboludy, giganci, liliputy, długoręcy, długonodzy i długogłowi, półdemony, fuzje zwierząt z bronią sieczną i palną, człowiek-jajko – w tym świecie jest miejsce dla każdego. Ale dizajn to tylko punkt wyjścia, bo 46-letni mangaka jest też bardzo zdolny w charakteryzowaniu setek swoich dzieci i nadawaniu im unikalnych cech. Kolejnym modyfikatorem są diabelskie owoce (oryg. devil fruits), które są źródłem mocy. Oczywiście, są postaci, które kontrolują ogień czy pioruny. Ale są także bohaterowie, którzy wytwarzają mydliny lub wosk, zamieniają swoje ciała w wielką fortecę zdolną pomieścić setki osób czy zmienić się w kilkudziesięciometrowego buddę. Liczba modyfikatorów i zależności w tym świecie jest przeogromna i rośnie z każdym tygodniem, gdy w Shōnen Jump ukazuje się nowy rozdział One Piece.

To wszystko jest więc wabikiem dla rosnącego, przeogromnego legionu czytelniczek i czytelników. Ciekawość tego, co może się wydarzyć za moment – przymus podróżowania dla samego podróżowania wydaje się być clou ciągłego zainteresowania, którym cieszy się ten tytuł. Streszczanie poszczególnych wątków czy przedstawianie co ciekawszych person jest zbędne. Z otwartą głową należy się po prostu pogrążyć w świecie, który daje przeogromne możliwości i dzięki temu jest także zarzewiem niekończącej się listy teorii dotyczących elementarnych oraz całkiem marginalnych jego aspektów.

Oda wypracował formułę, która się sprawdza i nie powtarza błędów wielkich shōnenowych serii, których autorzy wpadli w błędne koło podnoszenia poprzeczki, przedstawiania nowych wszechogarniający zagrożeń i tym samym, podkopywania całego zbudowanego przez siebie w mozole kontinuum. Oda jest po prostu konsekwentny. Zakończenie serii ma już przygotowane podobno od bardzo wielu lat i zdradził je tylko najbliższym współpracownikom na wypadek nieprzewidzianego wypadku oraz terminalnie choremu chłopcu, który nie miał szansy na doczekanie do finału całej tej opowieści.

One Piece / Jump Comics
One Piece / Jump Comics

A ta bez wątpienia powoli się kończy. Strawhat Pirates obecnie stacjonują jeszcze w Wano, kraju samurajów, ale niedługo wyruszą w stronę finałowej destynacji, by zaprowadzić nowy porządek w tym niezwykłym świecie. Eiichiro Oda zapowiedział, że w wakacje rozpocznie się ostatni etap tej epickiej podrózy. Sam mam ten komfort, że One Piece czytam od 15 lat, a z serią jestem na bieżąco od ok. 13. Jeśli miałbym zachęcać do zagłębienia się w tym, pełnym absurdalnego humoru oraz łamiących serce wątków, mangowym ekwiwalencie Władcy pierścieni, to chyba nie ma lepszego momentu. W umownym przededniu rozciągniętej na kilka lat i, zapewne, kilkaset rozdziałów kulminacji oraz w obliczu netfliksowej adaptacji live-action, która nie ma prawa dorównać oryginałowi, warto zapoznać się z jednymi z najbardziej kreatywnych postaci w historii mangi i anime.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W muzycznym świecie szuka ciekawych dźwięków, ale też wyróżniających się idei – niezależnie od gatunku. Bo najważniejszy jest dla niego ludzki aspekt sztuki. Zajmuje się także kulturą internetu i zajawkami, które można określić jako nerdowskie. Wcześniej jego teksty publikowały m.in. „Aktivist”, „K Mag”, Poptown czy „Art & Business”.
Komentarze 0