Rapowy Top Wszech Czasów vol. 3: swoje ulubione utwory wybiera Karina Lachmirowicz

Redbone to pewniak, ale 31 grudnia na antenie newonce.radio powinien polecieć także ten numer Donalda Glovera, bo trudno wskazać drugi muzyczny portret Ameryki tak naszpikowany symbolami nawiązującymi do ostatnich wydarzeń. Opus magnum wszechstronnego artysty i jeden z najbardziej przejmujących teledysków poprzedniej dekady.

Tak brzmi Hot Girl Summer lat 2000. Who's that girl? Eve's that girl!

Nie zapominajmy o FKA (Ewce?) twigs i jej znakomitym albumie MAGDALENE, którego jednym z największych highlightów jest właśnie holy terrain.

Z kategorii raperów, których pożegnaliśmy przedwcześnie - przełomowy singiel Juice’a WRLD to książkowy przykład tego, jak wykręcić emo rapowy hit, który zasługuje na określenie instant classic.

Wierzcie lub nie, ale ten kawałek w tym roku skończył 25 lat i - oprócz tego, że to rapowy klasyk - to kolejny powód, żeby znalazł się w tegorocznej topce.

Niewielu raperów wzbudza tak skrajne emocje, jak Travis, ale chyba co do tego będziemy zgodni: Antidote to jeden z jego najlepszych numerów. TĘSKNIĘZASTARYMTRAVISEM

Za innowacyjność, poczucie humoru, odważne wersy - Misdemeanor is here. A gdyby się tu nie znalazła, mogłaby za to niedopatrzenie spuścić komuś łomot.

Jeszcze szybki skok do UK i powrót do ponadczasowego bangera: Trussssst me daddy!

Introspekcyjny, zaraźliwy numer Denzela, w którym przenosi słuchaczy do czasów dzieciństwa i początków kariery, odkrywając przed nimi, jak jego środowisko wpłynęła na to, kim został. A został jednym z najlepszych technicznie - choć nadal trochę niedocenionych - raperów na świecie.

Najlepszy krążek J. Cole’a? 2014 Forest Hills Drive. Najlepszy numer? Wet Dreamz, czyli rapowe wyznanie z młodzieńczych lat.