Długo PRO8L3M owiany był tajemnicą. Oskar stał sobie w przejściu poza środowiskowym obiegiem i nie dotyczył go choćby przykry obowiązek, za jaki często postrzegany jest obrót gościnnymi zwrotkami. Ale czasy się zmieniają, jak nawijał Jajo. Produktem ubocznym urynkowienia undergoundowego projektu są więc także featuringi. Choć produkt uboczny to w tym przypadku nie jest najodpowiedniejsze określenie.
Unikając rutyny, Oskar podczas gościnnych występów wprowadza w życie maksymę z pierwszych - obruchanych do granic przyzwoitości - wersów Ritz-Carlton. Albo wchodzić w buty podmiotu lirycznego z Fali, którego robota nie nudzi, tylko jara. I nie pęka na tej robocie, gdy trzeba konfrontować się z gospodarzem. Pojawia się w związku z tym uzasadnione pytanie. Czy - w kontekście najchłodniej dotychczas przyjętej płyty PRO8L3MU - imponująca historia featów warszawskiego rapera nie stanowi optymistycznego prognostyku na solową przyszłość?
