Chyba nawet nie chcemy, żeby jedna z najbardziej tajemniczych postaci polskiego rapu powiedziała coś więcej o sobie. Wystarczy, żeby tylko nagrywał.
Gość jest żywą legendą sieci. Podobno to etosowiec, który nie uznaje grania dla pieniędzy. Ponoć jest odcięty od świata, nie kojarzył Szpaka, nie wiedział, co to Fame MMA. Liczy się tylko robota i nagrywana po godzinach muzyka. Dla pasji. Są jeszcze tacy ludzie w polskim rapie?
Trochę światła na postać Kiełasa rzucił w rozmowie z newonce Favst. Producent poznał go osobiście (Do dzisiaj nie wiem, jak ma na imię, a spotkaliśmy się; piłem z nim piwo), zrealizowali wspólnie klip. Efektem Suma wszystkich strachów, która w niecałe pół roku wykręciła na YouTube prawie 6 milionów odsłon. Na mikrofonie Kiełas i wspomniany Szpaku. Szczerze? Trudno dociec, która z tych dwóch postaci elektryzuje mocniej. Nastąpiło zderzenie sacrum i profanum: dwóch gości, których dzieli dwadzieścia kilometrów; jeden rozkłada karty w polskim rapie i jeździ najnowszym Mercedesem; drugi unika rozgłosu, jest skrytym typem, ciężko tyra i nie chce pieniędzy z muzyki. Spotkali się i podobno było tak, jakby całe lata grali w jednym zespole.
Teraz Kiełas zapowiada swój debiutancki album Gołębnik. Podobno chodzi o to, że jego studio znajduje się właśnie w starym gołębniku. Płytę pilotuje numer Fotograf i jest to dokładnie taka rzecz, na jaką czekaliśmy, gdyby tylko w przypadku Kiełasa można byłoby mówić o jakichkolwiek oczekiwaniach. Tu musi być z zaskoczenia i efektownie. I jest. Brudne, mazurskie love story z teledyskowym, fabularnym plotem zawiązującym się w jakiejś lokalnej Żabce.
Czekamy na więcej. Premiera Gołębnika - styczeń 2022. Album można zamawiać tutaj.