3 powody, dla których drugi sezon The End of the F***ing World wygrywa z pierwszym

Zobacz również:Adam Sandler, Kevin Garnett, The Weeknd i... świetne recenzje. Na ten netflixowy film czekamy jak źli
the-end-of-the-fucking-world-kopia.png

Decyzja o stworzeniu drugiego sezonu była kontrowersyjna i oczywiście podzieliła fanów serialu. Twórcy dali jednak radę – dwójka jest jeszcze bardziej pokręcona i magnetyzująca.

Nie chcemy zdradzać zbyt wiele na temat nowej produkcji, choć jesteśmy przekonani, że szalikowcy The End of the F***ing World pochłonęli kolejny sezon jednym tchem. I słusznie, bo ten sezon po prostu warto obejrzeć.

Tragiczne finałowe sceny pierwszej części podały w wątpliwość to, czy kontynuacja brytyjskiej produkcji ma sens. Na szczęście udało się jeszcze ciekawiej i jeszcze pełniej rozwinąć przygody Jamesa i Alyssy…

1
Nowa, naprawdę ważna postać
the-end-of-the-fucking-world.jpg

Do Bonnie i Clyde'a ery Netfliksa dołączyła (grana przez Naomi Ackie) kolejna Bonnie,  szybko stając się kluczowym bohaterem serii. Oryginalny duet, wokół którego skupiony jest pierwszy sezon, być może wyglądał na wystarczający, ale nowa postać nadaje całości innego kolorytu. Nie chcemy za wiele spoilować, żeby nie psuć wam zabawy, ale mamy do czynienia z trzecią dziwną osobą, trochę przypominającą Jamesa z pierwszego sezonu.

2
Głębszy ogląd
the-end-of-the-.jpg

Cały serial liczy osiem 20-minutowych epizodów i trudno nie odnieść wrażenia, że to zwyczajnie za mało. Poszczególne odcinki skupiają się na dwóch-trzech konkretnych wydarzeniach i tyle, przez co i postacie, i otaczający ich świat są liźnięte jedynie fragmentarycznie - zarzucaliśmy twórcom po obejrzeniu pierwszego sezonu brytyjskiej serii. Przy okazji kolejnej części trzeba przyznać, że odrobili oni pracę domową. Spory nacisk położono na postać Alyssy, dzięki czemu dostajemy jej imponujący portet. Dowiadujemy się też wiele o zagubionej Bonnie – dzięki temu, że poświęcono jest cały pierwszy odcinek, rozumiemy, skąd wziął się jej ryzykowny plan. Ostatecznie drugi sezon to ten sam absurdalny komediodramat, opowiedziany w ten sam pokrętny sposób, tyle że z naprawdę pogłębionymi psychologicznie bohaterami.

3
Dobra, wykreowana bez pierwowzoru wizja
the-end-of-the-fucking-world-2.jpg

Wraz z postrzeleniem Jamesa materiał komiksowy Charlesa Forsmana, na podstawie którego powstał serial, niemal się wyczerpał. Mimo to twórcy zgrabnie poprowadzili historię nietuzinkowego duetu dalej. To już zupełnie nowa opowieść, w której nie brakuje momentów humorystycznych, miłosnych czy tragicznych. Alyssa i James nie są już tymi samymi nastolatkami; dużo więcej dowiadujemy się o ich uczuciach i przemyśleniach (choć im samym mówienie o emocjach nadal przychodzi dość opornie). Zwieńczeniem ich historii jest zaś...

Nie no, chyba nie sądziliście, że wam to zdradzimy?!

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.