Może i wydaje się, że skoro cenzura filmów i seriali zniknęła u nas razem z poprzednim ustrojem (chociaż były wyjątki; kilkanaście lat temu oglądający serial Mała Brytania w TVP nie zobaczyli sceny z pastorem-gejem), to wszędzie jest tak samo. Nic z tych rzeczy. Cenzor żyje i ma się dobrze.
Choćby w Chinach. Całkiem niedawno aktor Antony Starr musiał tłumaczyć na łamach Los Angeles Times, że jego Homelander z The Boys został głęboko niezrozumiany przez część środowisk. Podobnie sprawa ma się z wydźwiękiem Fight Clubu, ale w tym przypadku z pomocą pospieszyła chińska cenzura, która postarała się o to, żeby finał nie sprzyjał szaleństwom w interpretacji, a przy tym działał kojąco na porządek społeczny. W filmie Davida Finchera, na podstawie powieści Chucka Palahniuka, główny bohater doprowadza na półświadomce do aktu terroru; miasto zostaje zrównane z ziemią, a w tle rozbrzmiewa Where Is My Mind? Tak przynajmniej było dopóty, dopóki Fight Club nie trafił na streaming w Chinach. W wersji poprawionej wycięto eksplozywne zakończenie – zamiast niego umieszczono planszę z informacją, że policja zapobiegła atakowi, a postać grana przez Edwarda Nortona trafiła na leczenie zamknięte. Mało tego – kogoś wyobraźnia poniosła na tyle, że dopisał datę wypuszczenia go z ośrodka. Miało mieć to miejsce w 2012 roku, czyli akurat na Mistrzostwa Europy w Polsce. Mają rozmach skurwisyny!
O ile jednak Podziemny krąg to wywrotowa rzecz i znając realia Państwa Środka, raczej nie dziwi, że urzędnikom zapaliła się czerwona lampka, o tyle dłubanie przy ostatnich sekwencjach Minionków stanowi już przykład nadgorliwości gorszej od komunizmu. Po ingerencjach cenzury w Wejście Gru jeden ze złoczyńców zostaje aresztowany i trafia na dwadzieścia lat do więzienia, gdzie zakłada grupę teatralną (!), a drugi przechodzi na jasną stronę mocy i zostaje głową rodziny. Znacie ten filmik z overqualified perkusistą w przebraniu na festynie dziecięcym? To przecież wypisz, wymaluj sytuacja tych działaczy partyjnych, którzy powinni zająć się pisaniem scenariuszy.
Ale Podziemny krąg i Minionki: Wejście Gru przynajmniej da się w Chinach zobaczyć, czego nie można powiedzieć o filmie Krzysiu, gdzie jesteś? o Kubusiu Puchatku, który rusza z pomocą Krzysiowi dojeżdżanemu przez dorosłość. Prawdopodobnie produkcja nie weszła na afisz przez roczny limit zagranicznych tytułów ustalony przez władze. Spekulowano jednak, że sympatyczny miś jest banowany ze względu na podobieństwo do prezydenta Xi Jinpinga. I wychodzi na to, że autorytaryzm to stan umysłu, bo przypomina się od razu amba w Rosji o to, że Zgredek z Harry’ego Pottera wygląda jak Władimir Putin. To akurat przypadki memiczne – mniej zabawne jest podejście KPCh do inkluzywności na ekranie. Choćby prequel Toy Story – Buzz Astral został zablokowany z powodu relacji dwóch kobiet w pobocznym wątku. Niestety wytwórnie filmowe uginają się w obawie przed utratą ogromnego rynku. W ten sposób z Tajemnic Dumbledore’a wyleciało kilka sekund poświęconych romansowi tytułowego bohatera z Grindelwaldem.
Z tym Buzzem Astralem to w ogóle ciekawa sytuacja, skoro trafiło się nawet kino w stanie Kolorado, którego szefostwo uznało, że z ekranu płynie homopropaganda. I wkleiło planszę informującą o tym, że tak, jest tam ujęcie z całującymi się kobietami, ale operator postara się przewinąć film w taki sposób, żeby niczego nie było widać. To wszystko w postępowej Ameryce, więc nie jest tak, że światopoglądowa hydra oplata kino mackami wyłącznie w krajach konserwatywnych. Ciekawe, że ta scena nie wywołała większego zgorszenia wśród polskich widzów. Może dlatego, że film zaliczył spektakularną wtopę. Na Buzza Astrala wybrało się do naszych kin mniej niż 300 tysięcy widzów.
Disney nawet nie pokazywał filmu departamentowi ds. cenzury w Arabii Saudyjskiej, wiedząc i tak, że pocałunek dwóch osób jednej płci nie przejdzie. Buzz Astral dostał też bana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Malezji i Kuwejcie, gdzie cenzorzy negatywnie oceniają produkcje z wątkami homoseksualnymi. I to właśnie rynek bliskowschodni jest tym, na którym cenzuruje się najwięcej i najczęściej, a oczy strażników moralności są wyjątkowo bystre. Przykład sprzed kilku tygodni – Spider-Man: Poprzez Multiwersum, skądinąd absolutnie rewelacyjne kino, nad którym zachwycaliśmy się tu. Czym zawinił Człowiek-Pająk? On akurat niczym, za to cenzorzy przyczepili się do... wystroju wnętrza pokoju Gwen Stacy, jednej z głównych postaci w filmie. Być może podczas seansu nie dostrzegliście w nim tęczowej flagi z napisem Protect Trans Kids, ale ten drobiazg nie umknął cenzorom z Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. I tamtejsi widzowie nie mogli zobaczyć filmu w kinach. Tak, z powodu jednego ujęcia.
Zresztą Arabia Saudyjska jest naprawdę restrykcyjna w kwestii LGBTQ i kina. Na ekrany nie trafił tam Doktor Strange w multiwersum obłędu, bo w scenariuszu pojawiła się postać Ameriki Chavez, która w marvelowskich komiksach byłą lesbijką. Eternals? Też ban I też za jedną postać; chodziło o Phastosa, pierwszego homoseksualistę w MCU. Oberwało się nawet Stevenowi Spielbergowi i jego West Side Story; ten film nie wszedł do kin w całej Zatoce Perskiej, bo nie dość, że na ekranie można zobaczyć niebinarną Anybodys, to jeszcze gra ją również osoba niebinarna, Iris Menas.
O udział konkretnej aktorki poszło też w przypadku Śmierci na Nilu na podstawie kryminału Agathy Christie. Chodzi o Gal Gadot, na którą nie chcą w kinie patrzeć Libańczycy i Kuwejtczycy. Dlaczego? Bo Gadot – Izraelka – nie tylko otwarcie, podczas wojny w Gazie chwaliła izraelską armię i krytykowała Hamas, ale sama ma doświadczenie wojskowe. Tak samo jak każda kobieta i mężczyzna w Izraelu, gdzie dwuletnia służba jest obowiązkowa. Z tego samego powodu Liban i Katar zablokowały wyświetlanie w kinach Wonder Woman i Wonder Woman 1984.
A przecież zawsze można zrobić jak Stanley Kubrick, który po premierze Mechanicznej pomarańczy (1971) był w rodzinnej Wielkiej Brytanii tak często atakowany za rzekome propagowanie przemocy, że zmęczony hejtem, groźbami w kierunku jego rodziny i ludźmi, wystającymi pod jego domem... zakazał pokazywania filmu w kinach. I faktycznie, można było go obejrzeć dopiero po śmierci Kubricka. Blisko 30 lat później.
Komentarze 0