To jedna z najbardziej błyskawicznych karier na tej scenie, a przy tym znak czasów, gdy odrabianie pańszczyzny w podziemiu nie jest już konieczne, żeby zasłużyć na kontrakt z labelem. Fukaj nie miał nawet 18 lat, a jego dorobek był bardziej niż skromny, gdy zebrał propsy od Maty za Owoce, co pociągnęło za sobą zaproszenie do SBM Starter, a niedługo później – oficjalny debiut. Kręcono nosem na Chaos, ale progres odnotowany przy okazji drugiego Hotelu Maffija każe z zainteresowaniem przyglądać się postępowi prac nad Preludium.
Artykuł ukazał się pierwotnie we wrześniu 2022 roku.
O streamie powiedziała mi koleżanka. Wysłałem dwie dychy, no bo była walka z COVID-em. Ja nie liczyłem na wiele, ale miałem warta. Mało kto miał taki start, jak ja, a resztę opowie Ci Matczak: „kurwa, to jest dobre w chuj”.
Okoliczności tamtego hype'u Alex opisał w jednym z numerów, które trafiły na jego debiutancki album. Za streamem Maty poszła nominacja ze strony Quebonafide do Hot16Challenge2 i rozdzwoniły się telefony od wytwórni. Wybrałem SB Maffiję i jestem dumny – padało we wspomnianym tracku.
Został więc skaperowany do akcji dla newcomerów – SBM Starter, która wcześniej stanowiła trampolinę dla takich postaci, jak Jan-rapowanie czy właśnie Mata. I – obok Szczyla – wzbudził tam największe emocje. O ile jednak potem Polska Floryda Tymka spotkała się z przychylnym odbiorem, Chaos nie wzbudził entuzjazmu. Fukaj czasu ma aż nadto, ale jego błyskawiczny hype został zdyskontowany właściwie z miejsca. Płyta z Kubim Producentem w barwach SBM Label wydaje się przez to przedwczesna i nie dość autorska. W żadnym wypadku nie zostaje udźwignięte ambitne założenie concept albumu – pisaliśmy na wysokości premiery. Ale też nie dzieje się tu nic nadzwyczajnego, co uzasadniałoby złą krew – dodawaliśmy jednak od razu.
Fukaj: Wiadomo – najlepiej, gdyby „Chaos” okazał się diamentowy, ale już pracując nad materiałem zakładaliśmy, że to nie będzie „billboardowy” projekt dla każdego; z numerami typu zwrotka-refren-zwrotka-refren. Tamten concept siedział we mnie od końca gimnazjum i zależało mi na tym, żeby jak najszybciej go zrealizować. Zawsze miałem takie ambicje i przy kolejnej płycie one znowu dają o sobie znać. Na tę chwilę – nie wiem, czy wśród numerów, które są gotowe, ale jeszcze nie powychodziły, znajduje się taki ze zwykłym aranżem.
Gdy jednak dość powszechnie postawiono na Fukaju krzyżyk – on wykonał twist, wprowadzając w życie ten sportowy banał o wracaniu silniejszym. Miało to miejsce na początku tego roku, gdy cały SBM zebrał się na potrzeby kolejnej odsłony Hotelu Maffija. Miałem się uczyć do matury, a siedzę w pałacu. Piszę bzdury w notatniku, który może kiedyś porwie tłumy. To fragment jednego z nagrań. Alex pojawił się tam pozornie z energią gościa, który robi prezentację sprzętu AGD w sąsiedztwie. Ale szybko zaskoczył wszystkich formą.
Nie brakowało narzekań na jego debiut. Słusznych, biorąc pod uwagę jałową kosmologię i juwenilną poezję. Ale do Pałacu Krzykosy Fukaj wjechał jak do siebie. Nawet pomimo widma zbliżającego się egzaminu, o czym wspominał w „Parapetówie” i „Postanowieniach noworocznych”. Olek na tym etapie jest tym lepszy im mniej u niego zadęcia czy pretensji, a właśnie taką – straightforward – postawę przyjął na „Hotelu Maffija 2”. Jakby mało było jednak udanych zwrotek – przed wyjazdem pokonał jeszcze innych w Fifę, szachy, dog surfing, quidditch i skok na dechę do kałuży z błotem. Dlatego „Przegrałem z Fukajem” było najczęściej powtarzanym hasłem w pałacu. I można je rozumieć na wiele różnych sposobów – odnotowywaliśmy wówczas.
Fukaj: Na „Hotelu” poczułem progres. Nie wiem, co tam się właściwie wydarzyło – otoczenie, a może presja? Byłem przecież zamknięty przez tydzień w towarzystwie czołówki polskich raperów. Nie mogłem dać lipy. Wszedłem na wyższy poziom.
W kontekście tamtego peaku coraz większe zainteresowanie muszą budzić ruchy, poprzedzające jego sophomore album. Fukaj zdradza, że zaszył się u siebie na szczecińskich Gumieńcach, żeby – ze wsparciem najbliższych znajomych – skupić sią na pracy. Symptomatyczne, że tym razem za całą oprawę muzyczną będzie odpowiadał jego kumpel z liceum – Charlie Moncler. I wygląda na to, że nie mają zamiaru iść na skróty.
Fukaj: Zaczynając pracę, założyliśmy sobie, że nie chcemy robić „zwykłej płyty”. Obaj zawsze jaraliśmy się numerami, w których są trzy różne tonacje, cztery beaty, popierdolony beatswitch, nietypowy aranż… Od tego wyszliśmy i w ten sposób działamy. Mamy na przykład w planach dwudziestominutowy kawałek. Będzie tam chór, cztery gościnki, pięć zmian podkładu. Jeśli chodzi o przesłanie krążka – „Preludium” stanowi nostalgiczny powrót. Bardzo się na mnie odbija to, co teraz dzieje się u mnie w życiu. Siedzę nadal w Szczecinie, ale większość moich znajomych powyjeżdżała na studia; robi inne rzeczy. To inny świat, niż rok temu. W dużej mierze nawijam więc o czasach gimnazjum, ale wplatam też aktualne wątki. Jak zwykle podchodzę do tekstów w taki sposób, że nie zakładam tematu, tylko piszę o tym, co akurat przychodzi mi do głowy, więc trudno było tego uniknąć.
Niedawno ukazał się maxi singiel, obejmujący utwory Ostatni dzień ostatniego lata i Dałbym wszystko co mam, stanowiące właśnie wyraz tej nostalgii, o której opowiada Alex. Oba mają trafić na Preludium. A kiedy cały album?
Fukaj: W tym momencie mamy gotowych dwadzieścia numerów. Chcemy zrobić trzydzieści, przeprowadzić przesiew i wybrać te najlepsze. Założyliśmy sobie przybliżony termin premiery, ale drugorzędne znaczenie ma, kiedy puścimy płytę. Najważniejsze, żeby była zajebista.
Komentarze 0