Nie oni ją tworzyli, ale to oficjalka. W środę Joe Biden i Kamala Harris wchodzą do Białego Domu jako prezydent i wiceprezydentka USA. W inauguracji będzie im towarzyszyć specjalna playlista.
Jej autorami są współtwórcy muzycznej platformy The Raedio: Issa Rae (aktorka, którą możecie kojarzyć m.in. z youtube'owego serialu Awkward Black Girl), D Nice i Benoni Tagoe. To 46 utworów, które - zdaniem twórców oraz Bidena i Harris - mają: reprezentować zróżnicowanie nacji, jej siłę, odporność, które pozwolą spojrzeć w nową erę Ameryki. Pełne zróżnicowanie: od rapu przez soul, pop, a nawet reggae. Wiemy, że muzyka ma siłę do łączenia ludzi i wierzymy, że po latach wyzwań będziemy świadkami nowego początku i pozytywnej zmiany - mówi Tagoe.
No dobra - co w takim razie znajduje się na prezydenckiej playliście? Jest trochę niespodzianek.
Zaskakuje przede wszystkim obecność apolitycznego MF DOOMa, zapewne wiedziona falą hype'u, która płynie, odkąd świat dowiedział się o śmierci króla podziemia. Z drugiej strony dość asekuracyjnie wybrano jego instrumentalny numer Coffin Nails... Jest oczywiście K-Dot, ale nie z Alright, a Now Or Never. Jest Blue World Maca Millera, czyli kawałek, który znalazł się także na liście ulubionych singli 2020 roku według Baracka Obamy (i linijką I ain't politickin' w refrenie, he, he). Na otwarcie playlisty Kota The Friend i The Internet, później między innymi Kaytranada, A Tribe Called Quest i Oddisee, N.E.R.D., Free Nationals i Beyonce. Z popu? Chociażby Dua Lipa czy Tame Impala. Jest też paru bardziej doświadczonych wykonawców, ewidentnie pod gust muzyczny Bidena: Hall&Oates, Earth, Wind and Fire, Stevie Wonder i Marvin Gaye. Ale i trafił się zupełnie zapomniany one hit wonder z lat 90., You Get What You Give grupy New Radicals. Generalnie numery pozytywne, podnoszące na duchu itp. Trudno byłoby katować ludzi przy takiej okazji jakimś metalem albo ćpuńskimi, trapowymi wygrzewami.
Amerykańscy muzycy generalnie lubią kłaniać się młodszym wyborcom i pokazywać, że w muzyce nie zatrzymali się na Beatlesach. Co wybory gwiazdy deklarują poparcie dla konkretnych polityków (w zeszłym roku Cardi B przeprowadzała wywiad z Joe Bidenem, a Lil Pump spropsował prezydenturę Donalda Trumpa), popularnością cieszą się też rokroczne playlisty Baracka Obamy. Ciekawe, ile za swojej inauguracyjnej playlisty zaczerpnie Joe Biden. Byłoby zabawnie, jakby po nitce do kłębka wkręcił się na stare lata w Madvillain.