50 naszych ulubionych seriali wszech czasów. Miejsca 25-1

Zobacz również:W mordę jeża! „Świat według Kiepskich” ma zejść z anteny po 23 latach
atlanta cover.jpg

Druga i ostatnia część przelotu po naszych ulubionych telewizyjnych produkcjach ever. To już jest kanon jak Illmatic dla rapu - nie można nie znać.

Przypominamy, że pierwsza część zestawienia obejmuje miejsca 50-26, a sprawdzicie ją tutaj. I skoro wystrzelaliśmy się już z tak mocnych pozycji, jak BoJack Horseman, House of Cards czy Girls, to co znajdzie się w czołówce? Creme de la creme tego, co kiedykolwiek dała nam telewizja. Jeśli kino jest jak narkotyk, dobry serial to czysta heroina - powiedział kiedyś Quentin Tarantino. To trzymając się tych rejonów - miejsce 25...

25
Narcos
NARCOS S01E06
fot. Daniel Daza/Netflix

Wielki przebój Netfliksa przywrócił hajp na kulturowe twory poświęcone - lub inspirowane - kartelami narkotykowymi i mafijnymi bossami. Narcos zapisał się na kartach telewizyjnej historii nie tylko znakomitym scenariuszem, perfekcyjną rolą Wagnera Moury i brutalnością, od której czuło się niemalże fizyczny ból. Historia kolumbijskiego narkotykowego magnata okazała się doskonałym podłożem do sportretowania samotnego, zakompleksionego agresora, który - poza sianiem terroru i zarabianiem pieniędzy - zupełnie nie radził sobie z otaczającą go rzeczywistością. Majstersztyk w budowaniu napięcia i nieczęsto spotykany rodzaj narracji. Przyznać się, kto po dziś dzień nuci wspaniały utwór Rodrigo Amarante z czołówki? Popkulturowy mit Escobara zwyczajnie przerósł historyczną postać.

A nawet jeśli oryginalnego Narcosa z jakiegoś powodu nie widzieliście, to na pewno trafiliście na szereg memów związanych z tym serialem. Chociażby słynny template zatroskanego, zagłębionego w refleksji Pablo Escobara wykorzystywany na tysiąc sposobów. Plata o plomo. Lech Podhalicz

24
Cowboy Bebop
cowboy.jpg

Klasyka anime w klimacie neo-noir i telewizyjny western utrzymany w stylu kina drogi. Atuty Cowboya Bebopa można wymieniać i wymieniać. Świetnie napisani bohaterowie, jeden z najbardziej charyzmatycznych protagonistów ever (oh, Spike), doskonały, jazzowy soundtrack, postapokaliptyczna atmosfera mrocznego science-fiction i nienachalne, przezabawne poczucie humoru. Największym plusem tego słynnego anime było ukazanie normalnych, złożonych osobowości borykających się z codziennymi problemami na tle fantastycznego świata. Bo przecież załoga statku Bebop to - koniec końców - zwyczajni ludzie (no i pies). A do tego genialne flow pomiędzy poszczególnymi jej członkami.

Jest to też anime, które jako jeden z pierwszych z tego gatunku w tak dużym stopniu podbiło amerykański rynek i przez wielu traktowane jest w kategorii miękkiego wejścia w tę estetykę. Przyznam szczerze, że oglądając japońskie animacje zawsze staram się włączać oryginalny dubbing, ale w przypadku Cowboya Bebopa naprawdę znakomicie broni się anglojęzyczna wersja. A poza tym serial Shinichirō Watanabe - który zrealizował później m.in. dwa epizody Animatriksa - to piękna kreska i niesamowite kadry, które aż proszą się o screenshoty i podziwianie długimi godzinami. Klasyczek. Lech Podhalicz

23
Zakazane imperium
boardwalk empire.jpg

W chwili premiery pilota Boardwalk Empire to było najdroższe i najbardziej spektakularne wydarzenie tego typu, jakie miało dotąd miejsce w telewizji. Produkcja pochłonęła 18 milionów dolarów, Martin Scorsese stanął za kamerą, a widzowie zbierali szczęki z podłogi, podziwiając Atlantic City czasów prohibicji. Kolejne epizody potwierdzały przez lata, że tu nie ma żartów; że to wielka amerykańska historia jak Grona gniewu, Zabić drozda albo Krwawy południk. Zakazane imperium rzucało przy tym na kolana galerią postaci ze Stevem Buscemim w roli króla półświatka, fanatycznym agentem wykreowanym przez Michaela Shannona, magnetycznym gangsterem Michaela Stuhlbarga czy Jackiem Hustonem, który – na dalszym planie – wciela się w okaleczonego weterana. To jest złota era seriali w pełnej krasie i ten moment, gdy branża telewizyjna całkowicie zaleczyła kompleksy w stosunku do kina. Marek Fall

22
Mad Men
mad men.jpg

Trochę krzywdzący stał się dla Mad Men stereotyp, w jaki zdarza się wpaść ocenom widzów; wielu odbiera go jako ten ładny serial o latach 60. Prawda - jest piękny wizualnie, może czasem za bardzo. Ale w tej opowieści ścierają się dwie historie; jedna to rozkwit ówczesnej Ameryki, która ledwie co wydobyła się z wojennej traumy, by za moment wpaść w kolejną, a druga - ponadczasowa narracja o wielkich ambicjach, wzlotach i upadkach. Kim bowiem jest Don Draper, jeśli nie klasycznym bohaterem, uciekającym od naznaczonego cierpieniem dzieciństwa w wir dorosłej pracy? Albo Peggy Olson, starająca się udowodnić światu i sobie, że kobieta może przebić się przez patriarchalny mur? Może faktycznie narracja bywa tu zbyt powolna. Ale przez to Mad Men jeszcze mocniej nabiera rysów wielkiej powieści, której ogrom docenia się dopiero po przeczytaniu i odleżeniu całości. Najbardziej literacki serial w historii? Całkiem prawdopodobne. Jacek Sobczyński

21
Detektyw
detektyw.jpg

Arcydzieło serialowej rewolucji, które zapamiętamy w ten sposób, że kiedy na ekranie pojawiał się niezapomniany duet Matthew McConaughey – Woody Harrelson, ulice robił się puste jak podczas meczów Polaków na mundialu w 1974 roku. Dwójka detektywów wraca po latach do śledztwa w sprawie morderstw wśród bagien Luizjany, ale napotykają przy tym przeszkody, o których nie śniło się filozofom; prowincjonalny kult, okultystycznego demiurga, nadrealne wydarzenia. Detektyw wywołał potężną falę hype’u, McConaughey stał się najbardziej wziętą postacią w Hollywood, a Harrelson otrzymał wkrótce nominację do Oscara za Trzy billboardy za Ebbing, Missouri. I to wszystko było możliwe nawet pomimo rozczarowującego finału, o którym pisaliśmy: Nic Pizzolatto nie tylko wziął igłę i bezceremonialnie przebił balonik oczekiwań w cholerę, ale jeszcze dorzucił na koniec scenę, w której poziom cukru jest wprost nie do zniesienia. Potem nastąpił flop w postaci drugiego sezonu i niedoceniona kontynuacja w trzeciej części, ale w tym miejscu oddajemy hołd oryginałowi. Marek Fall

20
Miłość, śmierć i roboty
love death robots.jpg

Czarny koń tego rankingu. Choć o ścisłej czołówce nie mogło być mowy, to dwudzieste miejsce jest w tym przypadku wiktorią równie efektowną i niespodziewaną jak triumf Duńczyków na Euro w 1992 roku. Reżyser Deadpoola – Tim Miller oraz David Fincher nie zrealizowali wymarzonego filmu na podstawie pikantnych, futurystycznych historyjek obrazkowych z magazynu Heavy Metal, ale nie ma tego złego. Zamiast tego powstała antologia krótkometrażowych animacji dla dorosłych - Love, Death & Robots. - Mamy tutaj humoreskę o jogurcie, który przejmuje władzę nad światem, epizod poświęcony roli wilkołaków w wojnie z terroryzmem, sci-fi osadzone w realiach amerykańskiej wsi, horror z Drakulą w roli głównej czy steampunkową opowieść, której akcja toczy się w Hongkongu. Co je łączy? Tytułowe miłość, śmierć i roboty oraz zwroty akcji i puenty, które są równie spektakularne jak te w Czarnym lustrze. W przypadku poszczególnych odcinków trudno również uniknąć skojarzeń z Ghost in the Shell czy Interstellar – pisaliśmy niedługo po premierze. I te porównania nie są wcale na wyrost - Love, Death & Robots może nie zostało okrzyknięte klasykiem przez aklamację, ale jest legendarne. Marek Fall

19
Kompania braci
band of brothers.jpg

Przez długi czas uważany za serial wszech czasów, okupujący pierwsze miejsce w wielu rankingach aż do momentu pojawienia się Breaking Bad, a później Czarnobyla. Wyprodukowali go m.in. Tom Hanks i Steven Spielberg, co w tamtych czasach było niemałym wydarzeniem, bo przecież telewizyjne serie nie posiadały tak prestiżowego statusu jak obecnie. Do tego obsada: Damian Lewis, James McAvoy, Michael Fassbender, Tom Hardy, Michael Cudlitz, Neal McDonough, ale też… Simon Pegg i Jimmy Fallon. Absolutny evergreen i najwybitniejszy wojenny serial wszech czasów, który ukazał terror II wojny światowej z innej perspektywy. Nie polityka i przesuwanie pionków na górze, a personalne dramaty i walka o przetrwanie poszczególnych indywidualności.

Kompania Braci była ewenementem, jeśli chodzi o skalę inwestycji. Pamiętajmy, że dwadzieścia lat temu (!) produkcje TV traktowane były nieco po macoszemu - to nie czasy Gry o Tron, Peaky Blinders, Wielkich kłamstewek i hurtowo wypuszczanych hitów Netfliksa. Wojenna seria miała budżet w wysokości $12.5 mln za odcinek, co nadal gwarantuje jej obecność w pierwszej dziesiątce wszech czasów. Oddajmy cesarzowi, co cesarskie. Lech Podhalicz

18
Tabu
tabu.jpg

Dziewiętnastowieczny Londyn, afrykańskie gusła, złowieszcza aura jak u Edgara Allana Poe i Tom Hardy w porażającej roli Jamesa Delaneya. Uznany za martwego poszukiwacz przygód wraca z Czarnego Lądu w rodzinne strony. Na miejscu odkrywa, że jego ojciec – zamożny przedsiębiorca – nie żyje. Tak rozpoczyna się mroczne, kostiumowe widowisko o zemście i zakazanej miłości, a równocześnie – polityczna rozgrywka między Wielką Brytanią, a Stanami Zjednoczonymi. Najlepsze kino przygodowe ostatnich lat. Chociaż na małym ekranie – to rzecz wielkiego formatu! Marek Fall

17
Atlanta
atlanta.jpg

Paper Boi, Paper Boi, always 'bout that paper, boy. Serial Donalda Glovera był w swoim czasie prawdziwym powiewem świeżości w amerykańskim streamingu i dowodem na wszechstronny geniusz twórcy Awaken, My Love!. Pozornie leniwa, wyczilowana opowieść o początkującym adepcie ulicznego rapu i jego nieporadnym życiowo kuzynie okazała się satyrą na cały szereg amerykańskich przywar. I studnią popkulturowych nawiązań, nieszablonowych zabiegów fabularnych oraz znakomitego aktorstwa. To dzięki Atlancie na hollywoodzkiej scenie zaistnieli Lakeith Stanfield, Brian Tyree Henry i Zazie Beetz.

Mało który serial opowiada w tak lekki, nieoczywisty i zniuansowany sposób o zwyczajnych sprawach, które mogą dotyczyć każdego z nas. Od poruszania ważnych tematów związanych z kolorem skóry, płcią, klasizmem, policyjną brutalnością i zwykłym życiem, po abstrakcyjne meta-żarty z treści konsumowanych przez obywateli USA. Atlanta jest też zwyczajnie wybitnie śmiesznym - na wielu poziomach - serialem. Gloverowi udało się połączyć klimat niezależnego kina z formą i przekazem łatwym do skonsumowania przez mainstreamowe środowisko. A siódmy odcinek pierwszego sezonu jest jednym z najgenialniejszych epizodów w historii srebrnego ekranu. Kropka. Efektem statuetki Złotych Globów, Emmy oraz wielu amerykańskich gildii i stowarzyszeń. Jeśli ktoś jeszcze nie widział, niech koniecznie nadrabia. Atlanta po prostu wynagradza. Lech Podhalicz

16
Miasteczko South Park
south-park.jpeg

Animacja Treya Parkera i Matt Stone’a zyskała status kultowej z wielu powodów, a jej historia to prawdopodobnie materiał na pracę naukową. Twórcy wyznają zasadę zerowej tolerancji dla politycznej poprawności i w trakcie dziewięciu sezonów starali się obrazić dosłownie wszystkie możliwe religie, narodowości, grupy społeczne i polityczne frakcje. Wymienimy więc kilka skrajnie kontrowersyjnych momentów związanych z przygodami dzieciaków z miasteczka South Park:

  • odcinek, w którym statua Maryi Dziewicy dostała okresu
  • odcinek, w którym słowo n****r pada 43 razy, bez żadnej cenzury
  • odcinek, w którym słowo shit pada prawie 200 razy (w formie mówionej i pisanej) - wyliczono, że pojawia się raz na 8 sekund
  • odcinek, w którym George Lucas i Steven Spielberg gwałcą Indianę Jonesa
  • odcinek, w którym parodia scjentologii doprowadziła do szału Toma Cruise’a (afera Closetgate), a Isaaca Hayesa, który dubbingował jedną z postaci - Chefa, do odejścia z produkcji
  • odcinek ze słynnym wytryskiem ektoplazmy
  • odcinek, w którym Al Kaida pomagała Randy’emu w obronie South Park przed mieszkańcami New Jersey

A to tylko promil skandali, bo przecież South Park składa się z 308 epizodów. Mają rozmach. Lech Podhalicz

15
Latający cyrk Monty Pythona
monty python.jpg

Pięciu Anglików, jeden Amerykanin. Studenci, komicy, animatorzy, dziennikarze; wszyscy świetnie wykształceni, co nie było bez znaczenia w zwariowanej na punkcie klasowości Wielkiej Brytanii. Tej samej klasowości, w którą trupa Monty Pythona wymierzyła później swój celownik. Ci ludzie autentyczni zmienili bieg kultury popularnej. Pokazali, że absurd potrafi być czytelny dla mas, że humorem można przemycić więcej treści niż śmiertelną powagą i że serial, w którym napisy końcowe potrafią lecieć na początku, a ludzie trzaskają się po twarzach rybami lub konkurują na najgłupsze kroki świata, jest zarazem najinteligentniejszym portretem społeczeństwa przełomu lat 60. i 70., jakiego doczekały się te dekady. Bez Latającego cyrku Monty Pythona nie byłoby Jasia Fasoli, The Office, komedii z Leslie Nielsenem czy Ricka i Morty'ego. Nie byłoby niczego. Ciekawostka - w połowie lat 90. ten bezczelny, wywrotowy i kompletnie niezakorzeniony w polskim poczuciu humoru serial leciał w polskiej telewizji publicznej w prime time. Mniej więcej o tej porze, o której teraz grają Jaka to melodia. In your face, Jacku Kurski. Jacek Sobczyński

14
Przyjaciele
friends.jpg

Ależ kilka lat temu zrobił się konflikt pokoleń, kiedy wszystkie sezony Przyjaciół trafiły na Netfliksa, starsi widzowie sięgnęli zachwyceni po popcorn i L4, a młodsi... narzekali na czerstwe żarty, seksizm i społeczną odklejkę; wśród głównych bohaterów nie było ani jednej osoby, która nie byłaby biała i hetero. Pomijając fakt, że - kto by pomyślał! - trafiają się grupy ludzi, którzy są tylko biali i tylko hetero, ale Przyjaciele wygrywają właśnie tym, że pochodzą z czasów, w których produkcje telewizyjne nie musiały być zaprzęgnięte w lejce poprawności politycznej, a humor nie był dosłowny, ale... luźniejszy, może czasem bardziej betonowy, ale po prostu przyjemny. Tak jak cały serial. Absolutny top feel-good movies, produkcja absolutnie ciepła, ludzka i jak wskazuje tytuł - przyjacielska. Trudno wymierzyć terapeutyczny walor Przyjaciół, ale to jest pierwszy tytuł, po który miliony sięgają w obliczu chandry. I co z tego, że finał jest w gruncie rzeczy dość smutny. Ta kanapa z Central Perk zrobiła dla mas więcej, niż kozetka u psychoanalityka. Jacek Sobczyński

13
Gra o tron
gra o tron.jpg

Ale umawiamy się, że ta wysoka pozycja w rankingu dotyczy wszystkich sezonów oprócz ósmego, bo naprawdę - czy wy, David Benioff i D.B. Weiss macie rozum i godność człowieka? Pomimo finału, Gra o tron to jedna z najważniejszych produkcji w historii telewizji, która zasłużyła na miano kultowej ze względu na zwroty akcji, emocje i wielowątkową fabułę. To jeden z tych seriali, który z jednej strony towarzyszył nam przez 8 lat, a wyczekując kolejnych odcinków obgryzaliśmy paznokcie, a z drugiej strony: trudno było dotrwać do jego końca. Niesmak pozostał, ale my wspominamy przede wszystkim spektakularne bitwy, pełnokrwistych bohaterów i wzruszenia towarzyszące ich pożegnaniom. Gdybyśmy tylko wiedzieli, że ten kilkuletni rollercoaster zakończy się odpięciem wagonika i wielką katastrofą… Karina Lachmirowicz

12
Fargo
fargo.jpeg

Zaczęło się od kultowego filmu, który przyniósł Coenom Oscara za scenariusz w 1997 roku. Kiedy niecałe dwie dekady później świat obiegła wiadomość, że Noah Hawley porywa się na serialową reinterpretację, zastanawiano się, czy showrunner Legionu udźwignie ciężar klasyka. Po czterech sezonach nie ma już żadnych wątpliwości. Telewizyjne Fargo okazało się porywającą kroniką kryminalną Środkowego Zachodu Stanów Zjednoczonych, gdzie umiejscawiano akcję – kipiących czarnym humorem – przestępczych opowieści. Od oryginału było może i coraz dalej, ale twórcy nie wpadli dotąd w dołek, dopisując kolejne rozdziały i kreacje do wybitnej galerii postaci: Billy Bob Thornton i Martin Freeman, Kirsten Dunst i Jesse Plemons, Ewan McGregor, wizerunkowy twist Chrisa Rocka. Na hollywoodzkich rautach Noah może dzisiaj bez wstydu patrzeć w oczy Joelowi i Ethanowi. Marek Fall

11
Opowieść podręcznej
opowieść podręcznej.jpg

Wyobraźcie sobie, że z dnia na dzień kobiety tracą wszelkie prawa i zostają ozdobami, seks lalkami albo służącymi mężczyzn. Twórcy Opowieści podręcznej od pierwszej do ostatniej minuty nie oszczędzają widzów, serwując przerażającą, ale jakże realistyczną wizję rzeczywistości. Pobudzenie do refleksji to najlżejszy skutek przejścia przez tę produkcję - to jeden z tych koszmarów, które nas paraliżują, ale jednocześnie nie chcemy się z nich budzić, żeby nie przeoczyć finału. Serial oparty na powieści Margaret Atwood wnosi niedzielne oglądanie streamingowych produkcji na zupełnie nowy level emocji - przede wszystkich tych nieprzyjemnych. Przed sprawdzeniem zapoznaj się z opisem bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą. Karina Lachmirowicz

10
Czarne lustro
black mirror.jpeg

Kolejny serial z gatunku mindfuck, pozostawiający nas bez nadziei na lepsze jutro. Nadal nie wiemy, czy twórcy Czarnego Lustra poprzez przedstawienie swojej wizji przyszłości śmieją się widzom w twarz, czy jednak zostawiają czerwone flagi, żeby jeszcze zawrócić ten rozpędzony świat ze złej drogi. Futurystycznych antyutopii było już sporo, ale tu panel rodzica, gry w VR czy aplikacje do recenzowania ludzi to nie tylko nakreślenie warunków, w jakich przyjdzie nam żyć za parę lat, ale przede wszystkim sugestywny obraz tego, jaki wpływ wywierają na nas nowe technologie. Karina Lachmirowicz

9
Biuro
biuro.jpg

Deszcz nagród ze Złotym Globem i czterema Primetime Emmy Awards na czele oraz 57 miliardów minut odtworzeń na Netfliksie w 2020 roku mówi o The Office wszystko. Ten – ukochany przez widzów – monumentalny sitcom połączył czystą rozrywkę z uznaniem krytyki. Fenomenu serialu ze Stevem Carellem w roli głównej nie trzeba nawet specjalnie tłumaczyć. Doświadczenie pracy w miejscy przypominającym regionalny oddział firmy Dunder Mifflin jest stosunkowo powszechne; podobnie jak szef-idiota czy biurowe miłostki. The Office antycypowało epokę Mordoru Na Domaniewskiej i cringe’u, więc kiedy pytają nas: z czego się śmiejecie?, odpowiadamy: sami z siebie się śmiejemy. W towarzystwie Michaela Scotta to jednak żaden wstyd. Marek Fall

8
Młody papież / Nowy papież
mlody papiez.jpeg

Paolo Sorrentino jest wybitnym stylistą, który wprowadził do współczesnego kina elementy barokowego przepychu i poetykę z pogranicza realizmu i fantazji. To musiało go w końcu zaprowadzić do Watykanu. Właśnie w sercu katolickiego wszechświata toczy się akcja dwóch sezonów obrazoburczego serialu, opowiadającego o losach cudownego dziecka wśród kardynałów. Lenny Belardo (Jude Law) to nowo wybrana głowa kościoła; święty albo antychryst, uwikłany w spiski na szczytach władzy, poddawany pokusom. Włoski reżyser przedstawia jego losy, uprawiając własną metafizykę wiary jak Fellini w Nocach Cabirii; konstruuje przy tym wizualny makrokosmos niczym z XVIII-wiecznego malarstwa. The Young Pope/The New Pope jest jednym z tych rzadkich momentów, kiedy serial faktycznie staje się dziełem sztuki. Marek Fall

7
Rodzina Soprano
The Sopranos
Editorial use only. No book cover usage.

Zobacz, wszystko tak naprawdę wymyślili Włosi, a Amerykanie tylko się na tym bogacą - narzekał jeden z bohaterów Rodziny Soprano. Może i miał rację, skoro czołówka najważniejszych filmów i seriali w historii to przecież produkcje o mafijnych klanach rodem z Italii? Ale nie za przynależność etniczną - w końcu gdyby to była mafia azjatycka czy rosyjska, to serial straciłby na wartości? Niekoniecznie - Rodzina Soprano znajduje się na szczytach podobnych podsumowań. Tu kluczem jest fantastyczny główny bohater. Niby przed obliczem Tony'ego Soprano puszczają zwieracze, ale ten potężny gangster cierpi na zdecydowanie niegangsterską depresję, korzysta z usług terapeutki i ledwie co potrafi zapanować nad własną familią. Jest słaby jak trzcina na wietrze, a musi stale grać twardziela. Bo ten mafijny serial jest tak naprawdę o potwornych trudach dorosłego życia, kolejach losu, problemów z tożsamością i maskach, bez których ani rusz. A przy tym produkcją, która nie bała się przeszczepienia brutalności do mainstreamu.

Nie Zagubieni, nie Seks w wielkim mieście, ale chyba właśnie Rodzina Soprano zapoczątkowała wraz z odejściem lat 90. nowy etap w historii produkcji telewizyjnych. Ery seriali jako osobnych, kapitalnych dzieł filmowych, które przewyższają to, co oferuje kino. Jacek Sobczyński

6
Rick i Morty
rick and morty.jpg

Tu nie ma co tłumaczyć, tu trzeba oglądać! Jeżeli potrzebujecie uzasadnienia dla tak wysokiej pozycji Ricka i Morty’ego, służyliśmy i służymy pomocą: Pasożyty pamięci, Lot nad Rickułczą ekipą, Skrzynka z Miszukami, Obrońcy 3: Powrót Światokresa, Stary człowiek i może miłość. Tak, tak – na pewno też Pickle Rick. Justin Roiland i Dan Harmon tchnęli drugie życie w formułę adult animation, łącząc scenopisarską woltyżerkę pełną popkulturowych nawiązań z programem popularnonaukowym na najwyższym poziomie trudności. Międzywymiarowe przygody szalonego naukowca i jego wnuka-niezguły pokazują, w jak niewiarygodnych rejestrach potrafi działać ludzki umysł. Gdyby nie były podpisane innymi nazwiskami – można byłoby sądzić, że odpowiada za nie Nikola Tesla. Marek Fall

5
The Wire
the wire.jpg

Epicka, wielowątkowa narracja o rozpadzie przeżartej na wszystkich szczeblach korupcją współczesnej Ameryki. A poza tym serial, który odsłania kulisy wielkiej polityki, degenerującej się już na poziomie lokalnym (sezon trzeci), piętnuje tabloidowość współczesnych mediów (sezon piąty), odpowiada na pytania o to, skąd bierze się kryzys ekonomiczny (sezon drugi) i z dokumentalnym zacięciem obrazuje codzienne życie w getcie. Nieźle jak na produkcję, która z założenia miała być kolejnym policyjnym tasiemcem. David Simon (ex-reporter The Baltimore Sun) stworzył serial, który kontynuuje tradycję wielkich amerykańskich powieści i za kilkadziesiąt lat będzie stawiany obok Gron Gniewu, Dzikich palm czy Wielkiego Gatsby'ego. I pomyśleć, że początkowo miał przeciętną oglądalność - według Simona chodziło o humanizowanie czarnych przestępców, które skutecznie odstraszyło białą widownię. Tak czasem jest z rzeczami kultowymi; na błyskotliwie komentującym rzeczywistość Fight Clubie też poznano się dopiero po latach. Jacek Sobczyński

4
Breaking Bad
breaking bad.jpeg

Niech o sile oddziaływania Breaking Bad świadczy niezliczona liczba memów i cytatów, które na stałe weszły do codziennego życia. Pomimo tego, że ostatni sezon biznesowej tyrady Waltera White’a został wyemitowany prawie 8 lat temu, to jego legenda nadal ma się znakomicie. I am the one who knocks; Say my name; You're goddamn right i wiele innych linijek, które pojawiały się na przestrzeni pięciu sezonów weszły na stałe do języka potocznego.

Vince Gilligan stworzył telewizyjne arcydzieło, wykreował kultowego (anty)bohatera i sprawił, że miliony ludzi na całym świecie zaczęła kojarzyć metaamfetaminę z kolorem niebieskim. Doskonale poprowadzony rozwój postaci, głębokie portrety psychologiczne, śmiertelna powaga zbalansowana odpowiednią dawką czarnego humoru i zapadająca w pamięć ścieżka dźwiękowa. Historia nauczyciela chemii, który po szokującej informacji o nieuleczalnej nowotworowej chorobie zaczyna drogę ku narkotykowej hegemonii to zwyczajnie jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogliśmy kiedykolwiek oglądać w telewizji. Czy jest w ogóle ktoś, komu nie podobał się Breaking Bad? My nie kojarzymy. Dziesiątka czysta jak heisenbergowski towar. Lech Podhalicz

3
Czarnobyl
czarnobyl.jpeg

Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, część newonce’owej ekipy znalazła się wśród kilkunastu milionów osób, które trzydzieści pięć lat temu zostały zmuszone do przyjmowania stabilnego jodu w postaci płynu Lugola. I gdyby nie chodziło o tak wielką tragedię, jaką była katastrofy elektrowni jądrowej w Czarnobylu, pokusilibyśmy się o makabryczny żart, pisząc, że było warto. Miniserial – częściowo na podstawie reportażu noblistki Swiatłany Aleksijewicz – jest czymś więcej niż tylko oszałamiającą wizualnie i perfekcyjnie zagraną relacją z wydarzeń, które miały miejsce na północy Ukrainy w 1986 roku. To alegoria totalitaryzmu; traktat o relacji człowieka z władzą. Duet aktorski Jared Harris-Stellan Skarsgård pisze tutaj historię telewizji. Podobnie jak Jakob Ihre, odpowiedzialny za zdjęcia i Hildur Guðnadóttir, która zrobiła muzykę. I pomyśleć, że siłą sprawczą Czarnobyla był gość od późniejszych Strasznych Filmów i Kac Vegas! Marek Fall

2
Watchmen
watchmen.jpg

Damon Lindelof (m.in. Lost i The Leftovers) dokonał tego, czego dekadę wcześniej nie udźwignął Zack Snyder. Wziął klasyczną serię komiksów Alana Moore’a i Dave’a Gibbonsa z lat osiemdziesiątych i dokonał spektakularnej reinterpretacji na miarę okresu burzy i naporu, który nastał po Ferguson i Baltimore. Jego serialowi Strażnicy to kosmologiczna legenda, rozgrywająca się w cieniu katastrofy nie z tego świata, która kosztowała życie miliony nowojorczyków. Z drugiej strony – w tę opowieść została wpisana także Masakra w Tulsie z 1921 roku. Upadli superbohaterowie mierzą się z tajnym stowarzyszeniem, twisty zaskakują jak u Nolana, a zabieg deus ex machina zbliża Watchmenów do greckiego dramatu. Bo to jest właśnie ten moment, kiedy historyjka obrazkowa zostaje postawiona na równi z mitologiami, które leżą u podstaw naszego kręgu kulturowego. Marek Fall

1
Miasteczko Twin Peaks
twin peaks.jpg

Przy układaniu tego zestawienia sporo myśleliśmy nad tym, czy głównym kryterium powinny być nasze osobiste sympatie, czy raczej wpływ, jaki dany tytuł wywarł na rozwój gatunku. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na wariant pierwszy - uczciwszy; paru ważnych produkcji (np. Korzeni) po prostu nikt z nas nie oglądał - ale w przypadku jedynki to bez znaczenia. Miasteczko Twin Peaks to tak nieprawdopodobnie dobry i ważny serial, że szczyt naszej topki ma w zasadzie z urzędu. Ciekawe, bo mówimy o produkcji, która była na tyle inna, że ludzie nie chcieli jej oglądać. A producenci podjęli decyzję o przedwczesnym zakończeniu zdjęć, przez co David Lynch musiał przyciąć serial i pogrzebać przy finale. Który i tak - a może: przez to - okazał się genialny.

Z tym wpływem to jest tak, że Lynch, bóg kina niezależnego lat 80., nie przestraszył się telewizji, kojarzonej dotąd z mało ambitnymi produkcjami dla mas. I przeszczepił na jej format opowieść tajemniczą, eklektyczną, pozostawiającą więcej otwartych pytań niż odpowiedzi. Mroczną i przerażającą, ale i taką, w której groza jest równoważona niespodziewanym humorem (idealny przykład to scena, w której agent Cooper przesłuchuje znajdującą się na granicy obłędu Ronette Pulaski, ale nie potrafi poradzić sobie z obrotowym krzesłem). Wykrzywiającą seriale młodzieżowe, wyśmiewającą fasadowość american dream, podczas gdy za starannie zasłoniętymi firankami może dziać się niezły Meksyk. Miasteczko Twin Peaks to serial, w którym tożsamość zabójcy Laury Palmer, co zresztą stanowi jego punkt wyjścia, okazuje się finalnie mało ważna. Przebija ją galeria niesamowitych charakterów i dziwne poczucie obcowania z czymś zupełnie osobnym w skali globalnej, bez precedensu w historii kina i telewizji. Dlatego David Lynch zmienił bieg, bo pokazał, że w serialowym formacie można więcej. Spuścizna Miasteczka Twin Peaks jest przez to niemożliwa do ocenienia. A liczba naśladowców - olbrzymia.

Cały czas mówimy rzecz jasna o pierwszych dwóch sezonach, nakręconych na przełomie lat 80. i 90. Bo w sezonie trzecim (rok 2017) David Lynch znowu zakręcił korbą i zderzył format telewizyjny z czymś na kształt instalacji artystycznej, po raz kolejny odkrywając nowe przestrzenie dla instytucji serialu TV. Nie podejmujemy się oceny, bo wydaje nam się, że uczciwiej będzie wrócić do nowych odcinków za kilkadziesiąt lat i zobaczyć, jaki impakt wywarły na to, co wówczas będzie w głównym obiegu. Ale coś nam mówi, że niemały. Jacek Sobczyński

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.