Daj se luz, człowieku! Wybraliśmy najlepsze polskie albumy do czilery z ostatnich lat

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
szczyl kacperczyk

To ma pływać, to ma głową kiwać… Letniaki od zawsze stanowiły tu właściwie oddzielną kategorię – nie brakuje nagrań, które definiowane są stricte jako muzyka do relaksu i zabawy w strefie podwyższonych temperatur. Czy będzie to 40 stopni w cieniu, czy Ortega Cartel. A skoro trwa miesiąc tematyczny poświęcony czilerze, wskazujemy topowe rekomendacje z zakresu vibe – słoneczne bangery; ze sceny rapowej i terenów przyległych.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w lipcu 2022 roku.

Ciągle tyram, teraz w planach chill, bo dzisiaj tylko rzeczy, których nie każe nikt nam... śpiewa Maciej Kacperczyk w Niebieskich ptakach, co pasuje jak ulał pod kątem tego zestawienia. Zwłaszcza, że nie może w nim przecież zabraknąć Kryzysu Wieku Wczesnego (2021) braci Kacperczyk, którzy – po przeciętnym debiucie – dokonali ekscytującego zwrotu akcji. Bo nagle okazało się, że jedna z najlepszych płyt w katalogu SBM Label to coming-of-age movie z indiepopowym soundtrackiem...

1
Szczyl – „Polska Floryda” (2021)

Tytuł płyty przyszedł mi do głowy dość spontanicznie. Stałem sobie kiedyś w nowym yacht klubie w Gdyni i po prostu pomyślałem, że Gdynia to polska Floryda. Ta płyta będzie trochę jak wymarzony hiphopowy kurort z dużą mieszanką abstrakcji i różnorodnością styli – to nie będzie tylko oldschool, newschool albo post-punk, tylko absolutnie wszystko. Chciałem po prostu zrobić bujny i kolorowy album. I Tymkowi na pełnoprawnym debiucie udało się osiągnąć to, co zapowiadał wcześniej w jednym z wywiadów. Ale, że jest gościem o skłonności do introspekcji i wystudzonej oceny rzeczywistości jego Polska Floryda ma czasem trochę wspólnego z Florydą Seana Bakera.

2
Undadasea – „Da Groovement” (2020)

Ujrzały niedawno światło dzienne wyniki badań (na grupie reprezentatywnej 36 tysięcy mieszkańców Polski, więc konkret), z których wynika, że to właśnie w Gdyni poziom szczęścia jest największy. I coś w tym musi być, skoro następne wydawnictwo w tym zestawieniu to znowu Trójmiasto. „Kolejny numer o jaraniu i piciu, do trawki zrymowałem najwięcej słów w życiu” – rzuca w jednym z numerów Guacamole. W tych dwóch wersach zawiera się właściwie całe bezpretensjonalne piękno „Da Groovement”. Gdyby ten materiał był filmem, byłby „Dazed and Confused”. Gdyby był książką, byłby „Wakacjami z duchami”. Sądziliście, że nie da się już nic wycisnąć z formuły rapowego soundtracku do wczasów w Europie Środkowej pod koniec lat zerowych? Potrzymajcie Undziarzom piwo – pisaliśmy, kiedy ukazywał się ten materiał, zyskujący ekspresowo status klasyka, co dało się zauważyć podczas późniejszej bombastycznej trasy koncertowej. Po dekadzie od Lavoramy Undadasea zapełniła pustkę, którą zostawiła Ortega Cartel.

3
Barto Katt – „Goodmorning Sunshine” (2022)

Hidden treasure wśród pozostałych tytułów; rzecz najmniej efektowna i wyhype'owana, co nie znaczy, że najmniej warta uwagi. Pomiędzy głównie – środowiskowym sukcesem Yuppie, a pracą nad Huncwotami z Soulpetem Barto Katt sieknął sobie pierwszy album instrumentalny od czasów Trybu nocnego. Dał przy tym upust uwielbieniu dla Stones Throw w najlepszym z możliwych momentów, czyli na otwarcie sezonu grillowego. Był kiedyś taki fotoreportaż na łamach The New York Times o ulicznych imprezach w Nowym Jorku – Godmorning Sunshine brzmi, jakby Barto robił pod niego ilustracje dźwiękową.

4
Kizo – „Jeszcze 5 minut” (2021)

Różne są patenty na to, żeby się nie smucić tylko zatracić w tym, co najlepsze; Kizo robi na przykład Saint-Tropez na osiedlach i ubiera dres do tańca, a nie do trumny, a wszyscy skaczą i drą piz*ę. Przełomowy dla rapera z Gdańska był już wcześniejszy Posejdon, ale to Jeszcze 5 minut zrobiło z niego pierwszoplanową postać show-biznesu. Z setką tysięcy sprzedanych egzemplarzy, wielomilionowymi wyświetleniami, zaproszeniem do Kuby Wojewódzkiego, Kizzersami i Sukcesilianą; tworząc tym samym memiczną Nibylandię, która byłaby najgorętszym kierunkiem wakacyjnym, gdyby tylko istniała naprawdę.

5
OIO – „OIO” (2021)

I kolejny blockbuster. Nie brakowało sceptycyzmu po tym, jak gruchnęła wiadomość o projekcie Otsochodzi, Young Igiego i Okiego, a my zaczęliśmy spekulacje, czy OIO powtórzy sukces Taconafide. Finał był taki, że – na fali earwormów typu „Moonwalk” – debiutancki materiał trójki raperów pokrył się platyną; ich koncerty okazały się na tyle eksplozywne, że obecnie stanowią punkt obowiązkowy w programach największych festiwali; no i wylądowali na kanapie u Wojewódzkiego, co wciąż stanowi u nas pewien probierz popularności – odnotowywaliśmy ostatnio przy okazji artykułu, poświęconego sinusoidzie kariery Młodego Jana. Razem z Młodym Jeżykiem i Młodym Igim on rzucił worki w tłum, a masy od razu się zajarały, co nadal rezonuje w moshpitach.

6
Kot Kuler, Urb – „DJ-u i raperze kochajcie się” (2022)

Podczas gdy OIO stanowi ekstrawertyczny, bardzo up-to-date produkt z mainstreamu, DJ-u i raperze kochajcie się to rap do piwka z undergroundu; demówka, która mogłaby powstać w połowie pierwszej dekady lat dwutysięcznych. Bo to jest właśnie rodzaj laid-backu i refleksji, charakterystyczny dla tamtej epoki. Kot Kuler celebruje więc trueschool na natchnionych beatach od Urbka, który ucho do wokalnych sampli ma jak nikt inny. Dedykowane wszystkim tym, którzy są starzy, ale jeszcze nie dorośli.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Podobał Ci się ten artykuł?

Kliknij, żeby widzieć więcej podobnych w swoim feedzie.

Komentarze 0