O tym, że teksty piosenek są coraz gorsze, grzmią niektóre rodzime portale. Czy mają rację? Nie, po prostu błędnie interpretują badania.
Teksty piosenek naprawdę są coraz gorsze. To udowodnione naukowo – grzmiała kilka dni temu Gazeta.pl. Ów cytat to fragment nagłówka zajawiającego tekst Oliwi Ziółkowskiej. W środku pojawia się też spostrzeżenie, że fraza kiedyś było lepiej ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Kto to rzekomo udowodnił? Naukowcy z Niemiec i Austrii pracujący dla Scientific Reports. Chodzi o badanie analizujące 12 tys. piosenek nagranych w języku angielskim w latach 1980-2020.
Podobna sytuacja miała miejsce w roku 2015. O coraz głupszych tekstach utworów muzycznych trąbiły portale z całego świata – w tym znane anglojęzyczne tytuły. Powodem była publikacja analityka danych, Andrew Powell-Morse’a. Ten skorzystał z kilku metod, by zbadać, jak bardzo zmienił się rzekomy walor intelektualny tekstów popularnych kawałków na przestrzeni lat 2005-2014. W tym celu przeanalizował numery z listy Billboard z tego okresu pod kątem liczby słów czy sylab. Do analizy wykorzystał również indeks czytelności Flescha, który pozwala ocenić, jak trudny bądź łatwy jest dany tekst do odczytania. Wyniki, jak szczycił się sam autor, potwierdziły jego intuicję. Tezę, którą dobrze znacie z boomerskich internetowych komentarzy. Można by ją streścić mniej więcej tak: autorzy współczesnych hitów piszą coraz głupsze piosenki.
Teksty są prostsze, nie gorsze
Po pierwsze, wbrew tytułowi z Gazeta.pl, który został przywołany na wstępie, badania z Scientific Reports nie mówią o tym, że teksty piosenek są gorsze. Naukowcy dowiedli przede wszystkim, że teksty są prostsze. Z biegiem lat stają się w swojej masie coraz czytelniejsze, tj. łatwiejsze do zrozumienia. I jednocześnie negatywne. Tyle że owa negatywność odnosi się do emocji, jakie teksty przekazują. Liryka po prostu częściej mówi o gniewie, i to nie tylko w rocku czy w rapie, ale i przede wszystkim w popie. Jest bardziej skupiona na ego podmiotu lirycznego i również częściej nawiązuje w bezpośredni sposób do seksualności. Prostota ma związek z repetytywnością: chodzi nie tylko o mniejszy zasób słów, ale i mniej skomplikowaną strukturę zdań czy rymy. Wielu pewnie w tym momencie parsknie i zakrzyknie głośno. Przecież to właśnie dowód na głupotę współczesnych tekściarzy!
W ten sposób rozumować może oczywiście każdy, kto dzieli sztukę w oldschoolowy, manichejski sposób na niską i wysoką. Każdy, kto postrzega ewolucję kultury w sposób linearny – jako proces, którego rozwój przebiega od formy prostej do skomplikowanej. Tylko czy to jedyny właściwy pogląd na kulturę, jakiemu trzeba się poddać?
Każdy z takim nastawieniem na pewno zwróci uwagę na fakt, że w przywołanej na początku publikacji naukowców wspomniany jest Bob Dylan. Zdobywca literackiego Nobla w 2016 roku. Figuruje tam jako dowód na to, że teksty piosenek mogą być traktowane w ten sam sposób, co literatura. Gdybyśmy jednak chcieli zagalopować się w konkluzjach i potraktować przywołanie przypadku artysty, który wybił się w latach 60., jako sugestię do oceny zmian, jakie nastąpiły później w popkulturze, można szybko odbić piłeczkę. W jaki sposób? Ano w taki, że przecież w 2018 roku Pulitzera zdobył młody rapowy wykonawca Kendrick Lamar. Co prawda nie literackiego, a muzycznego. Weźmy jednak pod uwagę to, że praktycznie wszyscy laureaci tej nagrody to wykonawcy muzyki klasycznej. A ta w swojej formie jest przeciwieństwem współczesnych utworów bazujących na repetycjach. Przypadek Lamara, chwalonego przecież wszem i wobec za teksty, może więc równie dobrze działać jako argument, że obecni artyści, jak chcą to mogą. Mogą iść drogą bardziej krętą i wymagającą kompetencji do zrozumienia – ma się rozumieć.
W przytaczanych ujęciach analitycznych wyjątki czy nisze nie mają jednak znaczenia. Znaczenie mają zjawiska. Zatem tak, nie da się ukryć – wśród twórców mainstreamowych Lamar ze swoimi tekstami jest raczej wyjątkiem od reguły. Tak – muzyka oraz teksty piosenek są coraz prostsze. I jeszcze raz tak – analizy Andrew Powell-Morse’a oceniały współczesną muzykę pod tym kątem negatywnie. Choć pisane były raczej z przymrużeniem oka. Oby – bo badania akurat tego naukowca zawierały wiele luk i niedających się obronić wniosków. Jak choćby tego, że współczesną grupą rockową, która ma w repertuarze najmądrzejsze teksty, jest zespół… Nickelback. Całą tę publikację trafnie skomentował wówczas Dazed. Magazyn zwrócił uwagę, że Powell-Morse w badaniach nie uwzględnił tego, że prostota nie koreluje z głupotą. No właśnie. I tu dochodzimy do sedna.
Powtórzenia w muzyce to rozkosz?
O tym, że proste nie musi oznaczać gorsze, ciekawie pisała m.in. Susan McClary. To jedna z pionierek tzw. nowej muzykologii. W jej tekście, który pod tytułem Rap, minimalizm i struktury czasowe w muzyce końca XX wieku ukazał się w polskojęzycznej wersji książki Kultura dźwięku, pojawia się stwierdzenie, że w repetycji, czyli w powtórzeniu kryje się rozkosz. Autorka tak naprawdę cytowała utwór Prince’a pt.: There’s Joy in Repetition. Zatem zmiana zmierzająca ku prostocie, o której piszą powyżsi naukowcy, realizuje się tak naprawdę nie tylko w ostatnich latach.
Autorka zauważa, że to skutek wyparcia w muzyce kultury Zachodu narracyjnych europejskich tradycji muzycznych na rzecz tych afrykańskich, czy afroamerykańskich. I to przesunięcie ma miejsce w masowej kulturze już od początków XX wieku. Dlatego w jej tekście przedmiotem analizy są nie tylko kawałki Ice Cube’a czy 2Paca, ale i minimalistów i minimalistek z lat 60., jak Phillip Glass lub Pauline Oliveros. Choć ci ostatni artyści nie byli nigdy słuchani przez masy, a ich utwory stawały się raczej przedmiotem akademickich rozprawek, w strukturze ich utworów jest zaskakująco wiele wspólnego z muzyką tworzoną przez ziomków z kalifornijskich gett.
Historycznie rzecz biorąc, dramatyczne narracje i ilustracyjny charakter znany z XIX-wiecznej europejskiej muzyki miały w sobie rys elitarności. Stąd prostotę postrzegano jako coś pośledniego. Czemu więc hipnotyczne powtórzenia wygrały z elitami? Jedna z tez McClary zawartych we wspomnianym tekście mówi o tym, że siła struktur repetycyjnych zdołała przetrwać całe wieki wśród zniewolonych ludów. Także dzięki łatwemu budowaniu poczucia wspólnoty – bo każdy szybko i prosto może w ramach takiej formy dodać coś od siebie. W kontrze do zindywidualizowanych form muzyki, które na piedestał wynoszą elitarną figurę mistrza. Autorka tę prostotę nazywa m.in. kinetycznymi cyklami rozkoszy.
Oczywiście te teorie odnoszą się przede wszystkim do struktur muzycznych. Nie do tekstów. Być może jednak na ich podstawie da się wyciągnąć podobne wnioski odnośnie liryki. Wszak i o powtarzalności – tyle że słów – traktuje spora część artykułu z Scientific Reports. Teksty coraz częściej służą budowaniu napięcia, a nie opowiadaniu skomplikowanych historii – to jedno z najważniejszych spostrzeżeń. Z tym wiąże się jeszcze jedno. W muzyce, a przede wszystkim w rapie zauważalny jest ewidentny skręt w stronę emocji w tekstach. Zamiast więc patrząc na ten zwrot jak na dowód rzekomego ogłupienia artystów, można by zastanowić się nad przyczynami tego stanu rzeczy.
I tu w sukurs również przychodzą autorzy badania. Wszak i oni podkreślają, że teksty piosenek są odzwierciedleniem tego, w jakich czasach żyjemy. Są zwierciadłem – w dużym uogólnieniu – dzisiejszych społeczeństw oraz ich wartości. Więc może zamiast zżymać się, że powtarzane przed kilkoma laty frazy Gucci gang od Lil Pumpa to szczyt głupoty i upadek człowieczeństwa, warto spojrzeć na nie od innej strony. Jak na hedonistyczne mantry. Jak na hipnotyczne seanse manifestujące spełnianie konsumpcyjnych marzeń. W tym ujęciu nie powinno być zaskoczeniem, że to właśnie one pojawiają się w orbicie wielu młodych umysłów, a nie jakieś wzniosłe idee.
Oczywiście każdy fan czy fanka muzyki na pewno nie mogą pozostać ślepi na inne przygnębiające konstatacje, jakie płyną z raportu Niemców i Austriaków. Choćby takie, że muzyka coraz częściej pełni w naszym życiu muzykę tła. I za tym być może kryje się pokłosie sprzężenia technologicznego pędu z późnym kapitalizmem.
Niemniej jednak ci, którzy czują się sfrustrowani, ostatecznie mają do dyspozycji przeszłość. I z tego żywo korzystają słuchacze rocka. To właśnie oni częściej analizują teksty piosenek starych wykonawców niż nowych.
Kto wie, może tak już zostanie. Dla nostalgików przepastna baza archiwów. Dla młodych ciał i umysłów? Niekończąca się, mantryczna rozkosz repetycji.
Sprawdź także:
Jungle Girl: Nia Archives nagrała debiut, którego nie wolno przegapić
Zwykłe życie zamiast sławy i wielkich wytwórni. Kota the Friend to mistrz odprężającego stylu