Rehearsal to telewizja przyszłości, która w surrealistyczny sposób pokazuje, jak przygotować się do decyzji życia.
Koncept wydaje się prosty. Ot, wizjonerski komik pomaga różnym osobom przygotować się do ważnych wydarzeń. Przeciągnięte przeprosiny, posiadanie dziecka i trudna relacja z bratem to tylko niektóre życiowe problemy, z którymi muszą poradzić sobie uczestnicy show. Ale żeby dobrze skumać, o co chodzi w Rehearsal, warto – chociaż z grubsza – znać historię Nathana Fieldera. Niepoprawnego, szalonego i otoczonego maksymalnie niezręczną aurą twórcy, który w ostatnich latach trafił do mainstreamu. Poza smykałką do scenopisarstwa i reżyserki – Kanadyjczyk pomagał też produkcyjnie Johnowi Wilsonowi w spacerach po Nowym Jorku – parał się też sporadycznym aktorstwem. Przykładem epizody w Rick and Morty, The Simpsons, Bob’s Burgers czy The Disaster Artist. Dotychczasowe opus magnum scenarzysty stanowi jednak serial Nathan for You. Fikcyjny dokument, w którym aktor wcielił się w biznesowego doradcę, któremu nie straszne są żadne sektory ludzkiej działalności. W dużym uproszczeniu.
Nie byłoby Rehearsal, gdyby nie seria wyprodukowana dla Comedy Central. Bo najnowsza produkcja HBO Max jest de facto duchowym spadkobiercą tego formatu. Formatu, w którym Fielder przesuwa granice telewizji, w którym śmiało narusza – często bardzo intymne – sfery prywatnego życia obcych osób. Używa do tego celu licznych socjotechnik, sprawnie manipuluje i analizuje, wnika w głąb ludzkich umysłów i bada, jak funkcjonują z psychologicznego i socjologicznego punktu widzenia. Wszystko bez krzty krępacji, chociaż to właśnie niezręczność jest głównym narzędziem zbrodni.
Wanna play a game?
No właśnie, bo clue tego kompletnie odrealnionego – mimo że traktującego o bardzo przyziemnych sprawach – programu jest osobliwa forma inżynierii społecznej. Fielder pozycjonuje się jako mistrz marionetek pociągający za wszystkie sznurki. Zapaleniec z chorobliwą wręcz dbałością o szczegóły. Koncept Rehearsal opiera się na odbywaniu prób generalnych przed kluczowymi decyzjami w życiu ochotników i ochotniczek, którzy odpowiedzieli na zgłoszenie twórcy Nathan for You. A są to historie, przekładając na nasze podwórko, żywcem wyjęte ze Sprawy dla reportera, uniwersum Planety.pl czy innego Super Expressu. Albo instagrama Middle Class Fancy wyśmiewającego przywary amerykańskich, białych normików.
Fielder pokazuje odklejone, ale jednocześnie uniwersalne historie everymanów i everywomanek. Niewyróżniających się ludzi, często nieosiągających znaczących sukcesów. Samotnych lub niezadowolonych z miejsca, w którym się znaleźli. Trochę jak u Seana Bakera od Red Rocket czy Florida Project, ale powiedzmy, że w mniej dołującym wajbie. Z pozoru banalne problemy są w Rehearsal rozkładane na czynniki pierwsze. Do tego stopnia, że geopolityczni analitycy bankowo byliby w szoku. Nie wnikałem w to, jaką moc sprawczą zapewniła Fielderowi stacja HBO, ale z trzech dotychczasowych odcinków można wywnioskować, że w zasadzie nieograniczoną.
W pierwszym odcinku tego post-postmodernistycznego show autor pomaga Korowi Skeetowi. Poczciwemu nauczycielowi po pięćdziesiątce, który wiedzie spokojne życie singla. Jego egzystencja toczy się wokół telewizyjnych teleturniejów. Koleś wie dosłownie wszystko, zna odpowiedzi na każde pytanie. Ciekawostkowy mastermind ma jednak dość mroczną tajemnicę. Od dwunastu lat żyje w kłamstwie – znajomym, z którymi dzieli zajawkę, sprzedał, że jest magistrem. W rzeczywistości zakończył edukację na licencjacie. I właśnie musi podzielić się tą informacją z przyjaciółką, której reakcji najbardziej się obawia. W tym celu Fielder buduje DO-KŁA-DNĄ replikę baru, w którym dojdzie do spotkania i rozmowy. Wynajmuje aktorów, którzy będą odgrywać poszczególne role, w czym ułatwią Korowi przygotowanie do ostatecznej potyczki. Wszystko zostanie zatem odtworzone 1:1, a inteligentnemu belfrowi pozostanie tylko zdać egzamin, znając już w zasadzie wszystkie możliwe scenariusze. Proste? No tak średnio bym powiedział, tak średnio.
Pokręcony scenariusz to jedno. Poziom kuriozalnego dyskomfortu, jaki odczuwałem podczas przyglądania się temu zwariowanemu reality (?) show, jest naprawdę ciężki do opisania. Serio, jest wysoko. Momentami wyżej niż w kultowych odrzutach z pierwszego Borata. I ikonicznej sceny, w której Sacha Baron Cohen przez kilkanaście minut wypytuje ekspedienta o wszystkie możliwe sery na półce. Otóż, w drugim odcinku Nathan Fielder poznaje Angelę, która będzie odstawiała coś na wzór cosplayu filmu Boyhood. Z tą różnicą, że dzieło Richarda Linklatera powstawało kilkanaście lat. Po to, żeby główny bohater mógł faktycznie dorosnąć. W przypadku Rehearsal kanadyjski mastermind będzie podstawiał wielu różnych dziecięcych aktorów, żeby przyspieszyć tę odklejoną symulację wychowywania dziecka. A matka nie dość, że jest ortodoksyjną katoliczką, to jeszcze dostrzega dzieło szatana w każdym aspekcie życia. I wierzy w energię płynącą z żył wodnych czy inne kocopoły pokroju homeopatii. Certified Soul Coach, jak Tamara Gonzalez Perea ze swoimi kryształowymi czaszkami. Powiedzieć weird tradwife flex, ale okej to nie powiedzieć nic.
Z kolei w trzecim odcinku – w którym główny bohater, niejaki Patrick, chciałby odzyskać swoją część dziadkowego spadku od brata – dochodzi do sceny, w której podciera on dupę podstawionemu aktorowi, z którym Fielder stara się go związać emocjonalnie. I mean, to był właśnie ten moment, w którym poczułem, że jakaś granica została przekroczona. Tym bardziej, że mężczyzna z ewidentnymi problemami natury emocjonalnej przeżywa po raz kolejny coś turbo angażującego uczuciowo. Bardziej Johnny Knoxville niż Mark Duplass.
Altruistyczny egoista
Fielder doskonale operuje napięciem i bawi się reżyserią. Wie, co chce osiągnąć i jakimi metodami jest w stanie to zrealizować. Ma sztab ludzi, którzy są na każde zawołanie. I mogą ogarnąć każdą zachciankę twórcy: od postawienia baru czy domu po sprawienie, że warzywa w ogrodzie przyspieszą cykl wegetacyjny, niezależnie od pory roku czy nawadniania. Nie pytajcie jak, po prostu to zobaczcie. Fielder bawi się w Boga, który nie dość, że ma kontrolę nad otoczeniem, to jeszcze próbuje wbić się głębiej – zagrać na emocjach, które kierują osobami pojawiającymi się w poszczególnych odcinkach. I wpływają bezpośrednio na ich zdolność do podejmowania decyzji.
I tu robią się schody, bo o ile Rehearsal to naprawdę rewolucyjna i znakomita rozrywka, tak pewne zachowania Fieldera wypadają zwyczajnie egoistyczne. Ot, ziomek wymyślił sobie wielki projekt, który przypomina w wielu aspektach to, co podziwialiśmy w Synekdosze, Nowym Jorku Charliego Kaufmana. Monumentalne dzieło i proces, który staje się osobnym dziełem. I którego autor – świadomie – zostaje kompletnie wciągnięty w zawiłą mechanikę. Zarówno na polu zawodowym, jak i prywatnym. Do stopnia, w którym nie wiadomo, co jest prawdą, a co doskonale zaprojektowanym pozoranctwem. Co dzieje się na potrzeby serialu, a co wykracza poza plan. I czy narusza to etykę profesjonalisty? Czy krzywdzi uczestników?
Z drugiej strony, to życiowe sytuacje, które mogą spotkać każdego, tylko pokazane od backstage’u. Jednak w przeciwieństwie do bohaterów i bohaterek Rehearsal, nie otrzymujemy szans przeprowadzenia próby generalnej. Na przykład przed rozmową kwalifikacyjną, jakimkolwiek coming outem, nawrzucaniem szefowi, okazaniem szczególnych uczuć drugiej osobie. Są momenty, w których Rehearsal faktycznie uczy bycia ludzkim. W kontekście okazywania wsparcia, tak niezbędnej empatii czy sztuki konwersacji. Podglądając mega intymne scenki przypominamy sobie, jak ważna jest technika słuchania drugiej osoby. I wybaczania błędów, bo przecież każdemu się zdarza. Są też tacy, u których zwyczajne spuszczenie powietrza i wygadanie się załatwia sprawę. Są tacy, którzy muszą przeżyć coś na własnej skórze. Fielder kreśli szkice tego, jak powinno budować się zdrowo funkcjonujące społeczeństwo. Chociaż często robi to na kodach, przez co ciężko ocenić długofalowe efekty – miejscami wręcz szarlatańskich – technik. Nie brzydzi się nawet oszustwa. Po to, żeby finalny efekt był dla danego bohatera zadowalający. Co z tego, że zbudowany na – pozornie niegroźnym – kłamstwie. Nie dowiadujemy się też o późniejszych losach poszczególnych osób i w jakim stopniu udział w tym eksperymencie społecznym wpłynął na dalszą część życia.
Zatem, czy specyficzny serial HBO Max spełnia pokładane w nim oczekiwania? Zdecydowanie. Rehearsal to coś, czego prawdopodobnie nie widzieliście jeszcze na streamingach. To naturalne przedłużenie konceptu Nathan for You, ale w jeszcze bardziej kontrowersyjny, absurdalny i graniczący z etycznym podejściem sposób. Na koniec dnia, Fielder będzie musiał zmierzyć się z własnym ego i zrobić porządny rachunek sumienia. Czy cel zawsze uświęca środki? Czy uczucia obcych osób są mniej ważne od osiągniętego sukcesu? A może to wszystko jest jedną wielką farsą, wszyscy są aktorami, a Kanadyjczyk podwójnie testuje naszą moralną wytrzymałość? Niezależnie od tego, nie mogę doczekać się kolejnych trzech (z sześciu) epizodów. Zwyczajnie nie mam pojęcia, co przyniosą, kompletnie. Fielder jest nieobliczalny, tak jak nieobliczalna jest przyszłość. A to, że w jakiś sposób ją zaprojektujemy i nagniemy zasady, z reguły nie broni nas przed błędami i wpadkami. It is what it is ¯\_(ツ)_/¯.
Komentarze 0