Już za dwa miesiące nakładem E1 – labelu, którym zarządza Hałastra – swój pierwszy album w oficjalnym obiegu wyda pewien młody Polak nieskażony już komuną. I choć mamy dopiero luty, a ja słucham niedokończonej jeszcze wersji beta, to już wiem, że będzie to jedna z moich ulubionych płyt roku.
Cisnę swoją ścieżką, a nie z resztą / Twoją idzie większość, to się nie dziw, że cię depczą / Cisnę swoją ścieżką, a nie z resztą / Czasem tracę przez to, czasem tracę przez t – niespełna trzy lata temu nawijał CRANK ALL w singlowym numerze ze swojego debiutanckiego krążka, wydanego w 2020 roku AMERICANO MIXTAPE. Kompakt ten wpadł mi w łapki jakimś towarzyskim zbiegiem okoliczności i od razu przykuł mój wzrok bardzo charakterystyczną okładką, którą narysował portugalski writer, tatuażysta i podwórkowy wolnomyśliciel HATORY PABLLO. Gościnnie pojawili się na nim dwaj od dawna przeze mnie lubiani osiedlowi styliści – Kot Kuler i Berson, a do tego bity były tam – wbrew wciąż nam niestety panującym rzemieślniczym, trapowym standardom – równie eklektyczne jak spójne. Surowe lecz gęste, świeże, klasyczne i po wielokroć zaskakujące.
Będzie Hades, Koneser, Hałastra, Żyto i zapewne ktoś jeszcze, o kim na razie nie można pisać.
Pierwsze skrzypce na tym mixtejpie grał jednak jego gospodarz – równie bystry jak bezczelny, przećpany acz ELOkwentny, miejski awanturnik ze słabością do gęstych, precyzyjnych rymów i… sporej dezynwoltury w ich wypowiadaniu do mikrofonu. Jego lubość do newschoolowych patentów pobrzmiewała znajomością starej szkoły. Liczbą punchline’ów padających na tym krążku mógłby obdzielić kawał środowiska, a za – moim zdaniem w rapie zupełnie niezbędne – chamstwo powinien dostać order. Chłop brzmiał jakby na tej scenie (i melanżu) zjadł zęby, a jak zacząłem grzebać i wypytywać mój lokalny zwiad, to znalazłem tylko jego mocno wysprzęglonego w tamtym czasie instagrama i garść plotek, których nie ma tu nawet sensu przytaczać.
Ja to jeszcze pamiętam Myspace’a – pierwszy numer zrobiłem chyba w 2009 roku, a pierwszy mixtape puściliśmy z ziomalami w 2013 – ale potem robiłem parę numerów na rok. Jakieś przerwy w życiorysie mi się czasami zdarzały i dopiero jak mi się udało zamknąć to „AMERICANO”, to było dla mnie… wow, skończyłem solowy projekt – mówi mi CRANK ALL, kiedy się wreszcie zdzwaniamy po dwóch latach zdawkowych wymian wiadomości na insta. Ze znanymi z jego klipów nieodłącznym petem w paluchach i zawadiackim uśmiechem na ustach, w mig jednak przechodzi do teraźniejszości. Odblokowałem się i robię – teraz właściwie trzy projekty naraz – „M O V I E” mam już skończone i wyjdzie w kwietniu w E1. We wrześniu chcę puścić EP-kę na samych phonkach, a później będzie jeszcze domykające tę geograficzną trylogię „ASIANO MIXTAPE”, ale to już plan na przyszły rok. Robię teraz dużo i gładko mi idzie – sprawnie piszę numery i też jakąś mocniejszą fazę mam z tego wszystkiego.
Zanim jednak CRANK ALL przybił się z Hałastrą na swój pierwszy longplay w głównym obiegu, wypuścił jeszcze własnym sumptem drugą część wspomnianej trylogii geograficznej. Wydany w zeszłym roku AFRICANO MIXTAPE. I tu znów, za w mig rozpoznawalną okładkę, odpowiadał HATORY PABLLO. Pośród gości pojawili się kolejni osiedlowi styliści (Kwiatek Haze, Książe Mazowiecki i Bonson), a bity były rozstrzelone pomiędzy rozpłyniętymi niemieckimi trapami spod znaku UFO361 i równym, klubowym techno od Dr’a Ortaliona. Rozpoczynające się najbardziej charakterystycznym brzmieniem współczesnego grajmu CALLCENTER płynnie przechodziło w nowojorską boom-bapową klasykę, kurierskie SHIMANO w mig stało się jednym z moich ulubionych numerów roku, a klip do B€ZROBOTNY £ECZ OBROTN¥ dołączył do wąskiego grona najlepszych krajowych obrazków z równie brudnej, jak stylowej, ulicy.
Jak jesteś jakimś łebkiem, co się przed monitorem zajara którymś amerykańcem, i coś sobie zaczyna klepać, to jak w ogóle nie jesteś w tej kulturze, to może wyjść trochę kulawo.
Jestem dziwny i trudny, a ty ślepy i marny / Także do mnie nie gadaj jak cię system już stłamsił – nawijał tam CRANK ALL wykładając przy okazji swoje artystyczne credo – napisany farbą na murze manifest osobności, bezczelności i kontrkultury. Manifest, którego będzie się trzymał… dopóki nie najdzie go ochota zrobić coś innego. Nigdy nie lubiłem takich generycznych, misternie poukładanych rzeczy i… to chyba słychać. Na tym „AMERICANO MIXTAPE” niektóre bity były wręcz kakofoniczne. Jak tak sobie patrzę na naszą scenę, to wydaje mi się, że moje rzeczy są nieco inne. Tak w kwestii bitów, jak i moich rozkminek, wszystko wychodzi mi jakieś takie… dziwne – stwierdza CRANK ALL, którego twórczość wpisuje się poniekąd w długą tradycję podszytych klubową elektroniką i grafficiarskim hardcorem, awanturniczych pogłosów Krakowa, a jednocześnie - jak większość nagrań rejestrowanych w tym mieście – wydaje się zupełnie autonomiczna.
Firmy na pewno słuchałem za dzieciaka, a tak to nigdy nie było mi po drodze z krakowskim rapem. Zawsze patrzyłem szerzej niż tylko na własne podwórko. Szerzej niż tylko na rap i też szerzej niż na jakiekolwiek podziały nim rządzące. Niektórzy zdecydowanie za bardzo się wczuwają. Ja na przykład lubię sobie posłuchać też jakiegoś technicznego rapu i sam uważam, że mój rap jest w chuj techniczny, ale się z tym nie pucuję i nie twierdzę, że to jedyna słuszna droga. Już dawno się oduczyłem tego, żeby zaznaczać te wszystkie rymy, które tam upycham – nic nie sylabizuje, nie uwypuklam i tak sobie nawijam, jakby wcale techniczne nie były. Bo doceniam też melodię i klimat.
Pierwsza połowa lat dwa tysiące dziesiątych to była chyba taka kulminacja tego technicznego rapowania. Syndrom Eminema wjechał na grubo i każdy silił się na te misternie poukładane, wielokrotne rymy czy inne przyspieszenia. I nagle w 2016 roku był ten cypher XXL w którym byli 21 Savage czy Lil Yachty. I jak Kodak Black zaczął tam mamrotać, to… trochę się zmieniło – nagle bardziej zaczął się liczyć klimat niż technika i wczuta. Wszyscy po prostu wajbowali i to moim zdaniem przekłada się też na inne elementy kultury, bo jak spojrzysz na mury to też mniej więcej w tym samym czasie zaczęło być bardziej ignorancko i abstrakcyjnie, krzywe linie w całym mieście, krzywe ale stylowe. Swoją drogą to już chyba się raz zdarzyło jakieś kilkanaście lat temu, wiec historia zatoczyła koło. A… w sumie to ja się nie znam, więc co tu będę pierdolił – śmiejąc się CRANK ALL przerywa swój wywód-rozkimnkę, która daje wgląd w szerszy kontekst tego, dlaczego podchodzi do swojego fachu tak, a nie inaczej.
Podobnie jak wielu innym wychowankom Krakowa – od Intoksynatora przez Wysoki Lot aż po ĆPAJ STAJL – nieobce mu są bowiem także i inne elementy hiphopowej kultury. Ja tam się nie wczuwam i trochę mam zbyty z tych, co za mocno to robią. Sam nie uważam się za jakiegoś turbowritera, ale jak coś tam sobie piszesz mniej lub więcej, to wydaje mi się, że to krystalizuje twoją stylówę; nie tylko w kwestii literek, ale ogólnie. I wtedy też chyba lepiej rozumiesz tę całą hiphopową, nihilistyczną filozofię. Bardziej to czujesz: rap i jego konteksty. Podobnie jest też pewnie z deską… Bo jak jesteś jakimś łebkiem, co się przed monitorem zajara którymś amerykańcem i coś sobie zaczyna klepać, to jak w ogóle nie jesteś w tej kulturze, to może wyjść trochę kulawo. Nie tak jak powinno.
CRANK ALL kulturę kuma i dlatego na nowym krążku poza drillami, phonkami i kilkoma takimi kwasowymi mózgojebami, będzie też bit od Urbka z Dinali. Będzie Hades, Koneser, Hałastra, Żyto i zapewne ktoś jeszcze, o kim na razie nie można pisać. Będzie kolejna okładka od HATORY PABLLO i będzie się to nazywało „M O V I E”, bo tam te nazwy numerów są takie mistyczne i filmowe, jest dużo różnych nawiązań i odwołań. I choć same te utwory już takie kinematograficzne zawsze nie są, to będzie taki trochę concept album… ale nie do końca. No i jest to też trochę gra słów, że wiesz – teraz MÓWIĘ – znów wybuchając śmiechem CRANK ALL podsumowuje koncepcję pierwszego albumu w oficjalnym obiegu. I pierwszego, który Hałastra wydaje pod szyldem E1, a nie jest to ich własny krążek.
Z chłopakami poznaliśmy się, kiedy grałem w Krakowie support przed ich koncertem. A że złapaliśmy jakąś wspólną lotke, to najpierw pojechałem z nimi w dalszą część trasy promującej „Sztukę drugiego obiegu”, a później przybiliśmy się, że wydam u nich płytę. Oni robią zajebiste, klimatyczne rzeczy, a że teraz na pewno zyskają więcej rozpoznawalności po CLUB2020, to chcą włożyć to wszystko we własny label. Zresztą całą tę płytę – dwadzieścia numerów, z których dwa finalnie spadły z tracklisty, bo jakoś tam nie pasują – zrobiliśmy z Kwiatkiem na trzech sesjach u nich w studiu.
I też ten luz i spontaniczność u CRANK ALLa słychać w każdym kolejnym wersie, który wypluwa do bitu. Jak choćby w rozpoczynającym się przyspieszonym, soulowym samplem à la Kanye West, podbitym ciężką, przesterowaną, basową stopę CLIFFHANGERZE, w którym rapuje: Zrzucam balast, zachowuje balans / A niejeden balas, niejedna pała / Zapewne by chciała, żebym znów wyjebał się na baniak / Ale jest plot twist (plo- plot twist), raczej to nie nastąpi / To cliff hanger… Zostawiam w niepewności.
Komentarze 0