Psychodeliki na depresję, anoreksję, stany lękowe. „To będzie rewolucja w psychiatrii”

Zobacz również:Wałęsa, Kwaśniewski, Kaczyński, Komorowski, Duda… Jak wyglądały wybory prezydenckie od 1990 roku?
How To Change Your Mind, Netflix
fot. "How To Change Your Mind"/Netflix

Kiedyś były cudownym lekiem. Potem przypięto im łatkę „diabelskiego narkotyku”. Teraz na poważnie wracają do łask i pewnie wkrótce zrewolucjonizują psychiatrię. Na Netfliksa wpadł serial „Jak zmienić swój umysł” – a w nim wszystko, co chcieliście wiedzieć o psychodelikach.

Wszyscy z mojego pokolenia słyszeli straszne rzeczy o LSD i innych psychodelikach – mówi Michael Pollan. Miały mieszać w chromosomach. Ludzie mieli skakać przez nie z dachów, bo myśleli, że mogą latać. Nie różniło się to niczym od gry w rosyjską ruletkę. Michael to kumaty gość, ma za sobą udaną karierę akademika i autora bestsellerów o żywieniu, mimo to całe życie wierzył w narrację mediów na temat psychodelików. Po sześćdziesiątce postanowił sam wejść w temat. Skąd się wzięły? Jaka jest ich historia? Rozsiądźcie się i posłuchajcie.

„To powinno płynąć z kranu”

Warto na początek rozprawić się z jednym z najpopularniejszych mitów: że psychodeliki to produkt lat 60. Zanim Timothy Leary ogłosił się ewangelistą LSD i rozpoczęły się próby kwasu w Elektrycznej Oranżadzie, psychodeliki uważano za cudowny lek. Potem ta wiedza została wymazana z historii nauki. Pollan twierdzi, że początków trzeba szukać w 1943 roku. To wtedy powstała bomba atomowa, odkryto też bombę dla ludzkiej świadomości. Albert Hoffman, szwajcarski chemik, szukając leku dla kobiet po porodzie, trafił na związek chemiczny LSD-25. Zaczął sprawdzać, do czego to się nadaje.

Od roku 1950 do 1965 powstało tysiące naukowych artykułów na temat działania psychodelików. Terapię psychodelikami przeszło 40 tys. osób. Wniosek był taki, że LSD łagodzi stany lękowe. Ludzie zaczęli się po nim otwierać, ogarniać swoje problemy i wychodzić z nałogów. Dla porównania: po sześciu miesiącach klasycznej terapii do picia wracało dziewięć na 10 osób. Po takim samym czasie brania LSD ludzie alkoholizm mieli już prawie za sobą. Tak było z Billem Wilsonem, współzałożycielem Anonimowych Alkoholików, który miał przepisany psychodelik i dzięki niemu przestał zaglądać do flaszki. Lekarze byli zgodni: psychodeliki to przyszłość psychiatrii.

Potem przyszły lata 60. Badania wymknęły się z labów. Legenda głosi, że to wina CIA, które prowadziło własne testy i bez konsultacji ze specjalistami podawali LSD pacjentom szpitala dla weteranów. Jednym z nich był młody pisarz, Ken Kesey, który już kilka lat później jeździł kolorowym autobusem po kraju i rozdawał LSD jak lizaki. Niemniej tak się porobiło, że cud medycyny, który miał służyć leczeniu upowszechnił się i zaczął być używany jak zwykły narkotyk. Ludzie podchodzili do niego coraz luźniej. To powinno płynąć z kranu. Dajcie to komu się da! – głosił Leary, czyniąc więcej szkody niż pożytku. Jego słowa rozsierdziły prezydenta Nixona, który wiedział, że święci się rewolucja kulturowa. Furtka z możliwością prowadzenia rzetelnych badań nad psychodelikami się zamknęła. W 1970 roku zostały wzięte na celownik i uznane za nielegalny narkotyk bez zastosowania medycznego. Na czarną listę została wciągnięta również psylocybina i meskalina. Nastąpił mroczny okres dla badań nad psychodelikami. Trwał ponad trzy dekady.

Spojrzeć inaczej

To już jednak historia, zmiana podejścia jest coraz lepiej widoczna w kolejnych produkcjach pokroju Jak zmienić swój umysł. Tak było w pokazywanym niedawno na Millennium Docs Against Gravity dokumencie Psychodeliczny klasztor o eksperymencie przeprowadzonym na medytujących mnichach. Ten boom wisiał już w powietrzu od pewnego czasu, ale teraz może wybrzmieć jak należy. Na początku lat 2000, widzowie mogliby śmiało powiedzieć, że kryje się za tym obłęd. Teraz, gdy wróciły badania, a wyniki mówią same za siebie, można zacząć dojrzałą dyskusję o tym, dlaczego powinny być szeroko stosowane.

Nie jest tajemnicą, że temat wraca ze zdwojoną siłą na wielu płaszczyznach. Historia zatoczyła koło. 70 lat temu wszystko zaczęło się od Szwajcarii, gdy w labie Alberta Hoffmana powstawało LSD, tam też psychodeliki przeżywają prawdziwy renesans. W 2006 roku ruszyły pierwsze od 35 lat badania. Na testy przychodzili ludzie z ciężką depresją, wychodzili z poczuciem, że to doświadczenie zwróciło im życie. Idealnym przykładem jest Jeffrey Bader, który od dziecka miewał napady nieznośnego bólu głowy, cały czas miał myśli samobójcze. Był zdesperowany. Próbował wszystkiego, żeby sobie ulżyć. Któregoś dnia usłyszał o próbach klinicznych w Bazylei. Ból odpuścił. Zmiana zaszła przy kropelce substancji.

Terapia MDMA to podręcznikowy przykład walki z traumą. Poddali się jej m.in. mieszkańcy Nowego Orleanu po huraganie Katrina oraz ofiary przemocy seksualnej.

Tak samo działają inne psychodeliki. Psylocybina jest podawana chorym na raka, zdejmuje z nich ciężar strachu przed śmiercią. Nawiasem mówiąc, pierwsze próby kliniczne odbywały się już w latach 1963-1977 w szpitalu Spring Grove w Baltimore, co przekreśliła ustawa podpisana przez Nixona. Przez lata pasjonujący bój w tej sprawie toczył Paul Stamets, który jest niekwestionowanym ekspertem od grzybów. To on przekonywał, że coś tak niepozornego jak mały grzybek, może zmieniać świadomośc, zwiększać kreatywność, leczyć. Za tą myślą poszli inni. Robin Carhart-Harris udowadnia, że psylocybina ma terapeutyczne zastosowanie. Daje lepszy efekt w łagodzeniu objawów depresji niż najnowocześniejsze antydepresanty.

To jeszcze kilka słów na temat MDMA, które może jako pierwsze wyjść z grupy substancji zakazanych i zostać zalegalizowane. Być może to kwestia tego, że mechanizm działania jest inny od LSD, psylocybiny i meskaliny – wywołuje zalew serotoniną. Terapia MDMA to podręcznikowy przykład walki z traumą. Poddali się jej m.in. mieszkańcy Nowego Orleanu po huraganie Katrina oraz ofiary przemocy seksualnej. MDMA przeszło jednak długą drogę od otwartej sprzedaży w latach 80., przez zejście do podziemia, co okazało się kluczowe dla rozwoju rave’ów, aż po włączenie do badań. Dzisiaj jesteśmy mądrzejsi i wiemy, że ten psychodelik ma potencjał leczniczy – sprzyja budowaniu empatii i więzi. MDMA jest bliskie zatwierdzenia i dopuszczenia do stosowania w psychoterapii. Niewykluczone, że za kilka lat będzie wykorzystywane przez specjalistów, ratowników, departament obrony.

Flirtowali z nimi Sokrates, Platon i Arystoteles. Pół Doliny Krzemowej i gość, który wymyślił badanie metodą PCR, czyli jeden z najważniejszych wynalazków XX wieku.

Po pierwsze nie da się ich przedawkować – tłumaczy krok po kroku Michael Pollan. Po drugie są nietoksyczne. Po trzecie nie ma śmiertelnej dawki, co nie znaczy, że nie ma ryzyka, bo jak zażyje je osoba podatna na schizofrenię, to może nastąpić epizod psychotyczny. Nie ma lepszej rzeczy na streamingach, która wam to wszystko bardziej rzeczowo i skuteczniej wyjaśni. Jeżeli byliście dotąd zwolennikami Timothy’ego Leary’ego i Aldousa Huxleya, pora na aktualizację. Czasy się zmieniły, zmienił się też przekaz, możecie odłożyć Drzwi percepcji na półkę. Przez te cztery godziny dowiecie się, że psychodeliki należy uwolnić, ale z głową – powinny być podawane w określonych dawkach, warunkach i w odpowiedni sposób. To dzięki temu mogą działać jako bardzo skuteczny lek na depresję, anoreksję, stany lękowe, OCD, pomóc w walce z nałogami. Ale bez obaw, nikt nie będzie wam tu narzucał zdania ani prawił kazań. Jak sugeruje tablica na początku, to serial, który uczy – bawiąc i bawi – ucząc. Tak właściwie kończyłem go z myślą, że bez psychodelików nie byłoby niczego.

Flirtowali z nimi Sokrates, Platon i Arystoteles. Pół Doliny Krzemowej i gość, który wymyślił badanie metodą PCR, czyli jeden z najważniejszych wynalazków XX wieku. I jeszcze jedno – znacie Stewarta Branda, twórcę The Whole Earth Catalog, określanego przez Steve’a Jobsa Google w papierze? Otóż Brand pod wpływem LSD doznał wizji, że gdyby istniało zdjęcie Ziemi zrobione z kosmosu, ludzie zaczęliby poważniej myśleć o planecie. Po tripie rozpoczął kampanię, by skłonić ludzi z NASA do tego pomysłu. I dopiął swego. Czy można wyobrazić sobie lepszy dowód na to, że psychodeliki pozwalają spojrzeć na świat inaczej?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Mateusz Demski – dziennikarz, krytyk, bywalec festiwali filmowych. Pisze dużo o kinie na papierze i w sieci, m.in. dla „Przekroju”, „Przeglądu”, „Czasu Kultury” i NOIZZ.pl. Ma na koncie masę wywiadów, w tym z Bong Joon-ho, Kristen Stewart, Gasparem Noé i swoją babcią.
Komentarze 0