Beyoncé ze spektakularną trasą Renaissance World Tour; Harry Styles z przystankiem na Love On Tour; The Weeknd na Narodowym wyprzedanym do takiego stopnia, że w obiegu pojawiły się bilety bez widoku na scenę. No, było wysoko w ubiegłym roku, ale całkiem możliwe, że na przestrzeni najbliższych miesięcy będzie jeszcze wyżej.
Już sama oferta festiwalowa z Open'erem na czele jest przecież – jak to się kiedyś zwykło pisać w prasie – porażająca, a jeszcze pod korek zapchany został kalendarz regularnych koncertów. Właśnie takim gigom przyglądamy się tu, wyszukując spośród nich highlightów.
Madison Beer: 5 marca – Torwar, Warszawa
Choć Madison to wciąż zaledwie 23-latka, całkiem niedawno minęła dekada, odkąd Justin Bieber odkrył ją za sprawą coveru Etty James opublikowanego na YouTube. Od tamtego czasu wydawała EP-kę – As She Pleases oraz dwa długogrające albumy – Life Support i Silence Between Songs; natłukła przebojów, które pokrywały się w Stanach złotem bądź platyną i zyskiwały popularność na całym świecie; zdobyła rozgłos liczony w 40 milionach obserwujących na Instagamie czy 20 milionach na TikToku. W Polsce wystąpi w ramach trasy The Spinnin Tour.
Helado Negro: 6 marca – Jassmine, Warszawa
Syn ekwadorskich emigrantów wychowany na Florydzie, a rezydujący obecnie na Brooklynie (ważne, bo wybrzmiewa to wszystko w jego twórczości) – Roberto Carlos Lange od kilkunastu lat uprawia wysublimowany avant-pop pełen latynoamerykańskich wpływów. Z sukcesami, bo najpierw zapewniło mu to angaż do wytwórni Sufjana Stevensa – Asthmatic Kitty, a na początku lat dwudziestych kontrakt z legendarnym labelem 4 AD (teraz m.in. Big Thief, Erika de Casier, The National). To w jej barwach wydał dwa ostatnie krążki – w tym świetnie przyjęty, tegoroczny Phasor, z którym przyjedzie do Jassmine.
GZA: 7 marca – Progresja, Warszawa i 8 marca – B90, Gdańsk
The Genius ma pewną tradycję odwoływania bądź przekładania polskich koncertów. Pozostaje liczyć, że tym razem obejdzie się bez perturbacji. Zwłaszcza, że jeden z filarów Wu-Tang Clanu, jeśli nic nie pokrzyżuje mu planów, zagra tu z bandem całe Liquid Swords – legendarny album z 1995 roku; prawdopodobnie najlepszy materiał członka Wu-Tangu nagrany poza macierzystym składem. Czyli wydarzenie typu nuthing ta f' wit.
The 1975: 13 marca – Torwar, Warszawa
Za każdym razem, gdy wydają album, zostają – co najmniej na tydzień – najlepiej sprzedającym się zespołem na Wyspach. W Stanach już od pewnego czasu moszczą się wygodnie w topowej piątce Billboardu. The 1975 to zespół-paradoks, niedzisiejszy w swojej kolektywności, ale równocześnie osadzony w nowoczesności i stale eksperymentujący z samym formatem grupy muzycznej – pisaliśmy po premierze Being Funny In A Foreign Language. Matthew Healy z kolegami wraca do Polski po wizycie na Orange Warsaw Festival 2023.
Sophie Ellis-Bextor: 13 marca – Progresja, Warszawa
Królowa disco przybywa do nas po tym, jak jej ultymatywny banger Murder on the Dancefloor został ponownie wystrzelony na rotację za sprawą filmu Saltburn. Inna sprawa, że Sophie może nigdy nie powtórzyła sukcesu debiutu z początku lat dwutysięcznych, z którego ten utwór pochodzi, ale i tak radzi sobie całkiem nieźle. Nagrywa udane albumy, oscyluje z nimi zwykle wokół pierwszej dziesiątki brytyjskiej listy bestsellerów, a w poprzednim sezonie została zaproszona na główną scenę Glastonbury z mocnym setem. Oby do powtórzenia – choćby częściowo – na naszym terenie.
Kid Laroi: 9 kwietnia – Torwar, Warszawa
Popularność na TikToku, otwartość w opowiadaniu o problemach psychicznych i emo rap. The Kid Laroi to gwiazda skrojona pod 2021 rok. W ciągu ostatnich czterech miesięcy podpisał kontrakt z Sony, nawiązał współpracę z Justinem Bieberem oraz Miley Cyrus i trafił do topki list przebojów w kilkunastu krajach. A wszystko przed osiemnastymi urodzinami – pisaliśmy w 2021 roku. Minęły niecałe trzy lata, Australijczyk odhaczył w tym czasie długogrający debiut (dotarł do trzeciej dziesiątki Billboardu), dwie nominacje do Grammy i trzy światowe trasy koncertowe. Torwar to przystanek na The First Time Tour.
Danny Brown: 13 maja – Stodoła, Warszawa
Nowy album Danny’ego Browna to opowieść, jak przeżyć własną śmierć. Tak Filip Kalinowski zatytułował materiał poświęcony wydawnictwu Quaranta. Jeden z najważniejszych raperów swojego pokolenia wystąpi w Polsce w doskonałym momencie. Nie chodzi wyłącznie o to, że jego szósta solówka wskazuje na to, że w życiu prywatnym powoli wychodzi na prostą. To dojebana płyta, poprzedzona przecież w ubiegłym roku płytą jeszcze bardziej dojebaną – SCARING THE HOES (numer jeden w naszym rankingu TOP 10 najlepszych zagranicznych albumów 2023 roku). JPEGMAFIA był w maju, czas na Danny’ego.
Julie Byrne: 11 czerwca – Blue Note, Poznań i 12 czerwca – Jassmine, Warszawa
Singer-songwriterka z Buffalo zniknęła na sześć lat po doskonałej płycie Not Even Happiness, która załapała się do zestawień najlepszych albumów 2017 roku u niemal wszystkich szanujących się redakcji. Ta przerwa wydawnicza miała dramatyczny powód. W samym środku prac nad kolejnym materiałem zmarł przyjaciel, a zarazem współpracownik i producent Julie – Eric Littmann. Artystka żałobę przekuła ostatecznie w The Greater Wings; jak napisał jeden z recenzentów: intymne, ale ekspansywne arcydzieło mające swe korzenie w stracie i bólu. Do ubiegłego lata Byrne nie koncertowała w ogóle – dwie czerwcowe daty w Polsce to okazja, żeby w końcu posłuchać jej na żywo po powrocie.
Fontaines DC: 18 czerwca – Stodoła, Warszawa i 19 czerwca – Tama, Poznań
Dumni reprezentanci Dublina konsekwentnie szli po swoje i na wysokości trzeciego albumu – Skinty Fia to już jest poziom ścisłej czołówki, jeśli chodzi o wyspiarski rock ostatniego dwudziestolecia z hakiem. Breathtaking collection that’s like nothing they’ve ever done before – zachwycała się tamtą płytą dziennikarka NME, przyznając maksymalną notę. Temperatura trasy, która nastąpiła po premierze, bliska była wrzenia; sezon festiwalowy (patrz: Primavera czy Glastonbury) unaocznił dobitnie, na kogo jest hype; doszły do tego występy telewizyjne u Jimmy'ego Fallona czy Setha Meyersa. Fontaines DC nie wyszli jeszcze z ery Skinty Fia i cały czas znajdują się w peaku. Tradycyjna już wizyta nad Wisłą (i Wartą) przy okazji touru to prawdopodobnie ostatnia szansa, żeby wziąć udział w tej akurat historii.
Metallica: 5 i 7 lipca – PGE Narodowy, Warszawa
Metallica niby skończyła się na Kill 'Em All, potem kończyła się jeszcze kilkukrotnie – choćby na St. Anger, a jednak pogłoski o jej śmierci zawsze okazywały się przesadzone. No więc zespół-instytucja ma od wiosny zeszłego roku nowy album – 72 Seasons i skrupulatnie go obkoncertowuje. W formule, która wprowadza trochę świeżości w tryby tej maszyny: światowa trasa obejmie dwa występy w każdym mieście, a każdy z nich zawierać będzie dwie zupełnie różne setlisty i suporty - No Repeat Weekend.
The Armed: 10 lipca – Niebo, Warszawa
Po kolei. Na ich płytach można usłyszeć ponad dwudziestu muzyków, ale na wywiady czy sesje zdjęciowe wysyłają podstawionych aktorów. Posługują się nieprawdziwymi personaliami, a koncerty grają z partyzanta na osiedlach barakowozów jak to w Sunnyvale. W składzie mają kulturystów, a w teledysku – ekscentrycznego gwiazdora z „The Room” – pisaliśmy w swoim czasie o The Armed. Najbardziej ekscytujący zespół świata ubiegłym roku dorzucił do dyskografii krążek Perfect Saviors zapowiadany przez samych muzyków jako największy rockowy album XXI wieku. Właśnie z nim przyjadą do Warszawy. Będzie to druga wizyta The Armed w naszym kraju po OFF Festivalu '22.
Justin Timberlake: 26 i 27 lipca – Tauron Arena, Kraków
W ninetiesach był najbardziej uwielbianym nastolatkiem na planecie jako członek N Sync. Na początku wieku zanotował piorunujący debiut solowy – Justified; fun fact: złożony w większości z utworów odrzuconych przez Michaela Jacksona przymierzającego się do Invincible. Albumy FutureSex/LoveSounds i The 20/20 Experience przypieczętowały jego status jednego z najważniejszych popowych artystów ever. Potem jednak uroiło mu się, że jest bushcraftowcem i nagrał niedorzeczny longplay Man of the Woods. Powraca po aż sześciu latach – ma singiel Selfish, za kilka dni premierę płyty Everything I Thought It Was, a w planach światowe tournée z nie jedną, a – jak się okazało – dwiema datami w Krakowie.
Korn: 30 lipca – Spodek, Katowice
Dokumenty o katastroficznym festiwalu Woodstock 99 na pewnym etapie bieżącej dekady zaczęły grzać w streamingu niemal jak seryjni mordercy. Zostawiając na boku wszelkie okropności, które miały miejsce na terenie dawnej bazy lotniczej w miasteczku Rome, produkcje HBO i Netfliksa pozwalały doświadczyć, jakim statusem cieszył się wówczas Korn. Numetalowe ikony może już nie mają takiego rozmachu jak wtedy, ale przecież nie przyniosły sobie wstydu ostatnimi albumami i wciąż mają sporą siłę oddziaływania. Świadczyć może o tym choćby collab z Adidasem, który musiał się wydarzyć i w końcu się wydarzył. Dlatego, chociaż Korn zapowiada celebrację trzydziestolecia debiutu, koncert w Katowicach nie musi bronić się wyłącznie nostalgią.
Taylor Swift: 1, 2, 3 sierpnia – PGE Narodowy, Warszawa
Człowiek Roku magazynu Time (jak wcześniej Mahatma Gandhi, Winston Churchill czy... komputer); artystka, której poglądami w najbliższych wyborach prezydenckich będzie kierowało się blisko 20% Amerykanów; największa gwiazda ostatniego Super Bowl, chociaż wcale nie latała za jajowatą piłką, tylko vibe'owała sobie w towarzystwie Ice Spice. Litości – co jeszcze można napisać o Taylor Swift, czego dotąd nie napisano? Wystąpi w Polsce po raz pierwszy i zapełni Narodowy trzykrotnie, chociaż pewnie mogłaby i dziesięciokrotnie. Ostatni raz takie emocje towarzyszyły wizycie światowej figury na tej ziemi, jak przyjeżdżał Jan Paweł II.
The Smile: 14 sierpnia – Letnia Scena Progresji, Warszawa
Supergrupa w składzie Thom Yorke, Jonny Greenwood i Tom Skinner, czyli Radiohead plus topowy perkusista z brytyjskiej sceny jazzowej, zadebiutowała dwa lata temu krążkiem A Light for Attracting Attention. Tamten materiał nie okazał się jednorazowym skokiem w bok i The Smile dołożyli w styczniu do dyskografii Wall of Eyes; mocny statement: najlepszą płytę Radiohead od czasu In Rainbows i mocnego kandydata do tytułu albumu roku. Właśnie ten materiał przywożą do Warszawy, więc to w sumie topowa sytuacja z szeroko pojętej kategorii muzyka alternatywna.