Pójść w ślady kolegów z reprezentacji 3x3. Co czeka kadrę Taylora w Kownie?

Zobacz również:OSTATNI MECZ #4. Pakt
Polska - Słowenia. Koszykówka
Polacy ze Słowenią dowodzoną przez Lukę Doncicia mierzyli się podczas EuroBasektu w 2017 roku. Przegrali wówczas 81:90. (Fot. Artur Podlewski/400mm.pl)

Czterdzieści jeden lat czekają nasi koszykarze na udział w igrzyskach olimpijskich. Choć w Tokio pojawi się kadra 3x3, to po świetnym występie zawodników Mike’a Taylora na mistrzostwach świata, wielu fanów liczy, że Polacy w Japonii zagrają również na „całym” parkiecie. Przed nimi ostatnia szansa, czyli turniej kwalifkacyjny na Litwie.

Przed Biało-Czerwonymi bardzo trudne zadanie. O ostatnią szansę wyjazdu powalczą w Kownie, mieście oddalonym o nieco ponad 400 kilometrów od Warszawy. Na Litwie oprócz Polaków pojawi się pięć reprezentacji. Wszystkie zespoły podzielono na dwie trzyzespołowe grupy. Po pierwszej fazie odpadnie najsłabszy zespół. Pozostałe powalczą w półfinale z jednym z trójki – Litwa, Korea Południowa i Wenezuela. Przepustkę do Japonii otrzyma tylko zwycięzca.

WETERANI Z AFRYKI

Kadra Taylora trafiła do grupy z Angolą i Słowenią. Pierwsi, z pozoru wydający się egzotycznym rywalem, stanowią czołową koszykarską siłę w Afryce. Od 1999 roku aż siedmiokrotnie zwyciężali w mistrzostwach kontynentu, ponadto dwukrotnie zdobywając srebrny medal. Od blisko dwóch dekad nieprzerwanie występują na światowym czempionacie. Sporą sensację sprawili w 2006 roku w Japonii. Z bilansem pięciu zwycięstw i trzech porażek wyszli z sześciozespołowej grupy na trzecim miejscu. Należy podkreślić, że przed nimi znaleźli się wyłącznie Niemcy i Hiszpanie, odpowiednio poprzedni brązowy medalista i przyszły mistrz. Co więcej, pierwsi, z Dirkiem Nowitzkim w składzie, potrzebowali aż trzech dogrywek, aby zwyciężyć. Ostatecznie Angolczycy zakończyli turniej na dziewiątym miejscu.

Reprezentanci Afryki występowali również na udanych dla nas mistrzostwach świata w Chinach. Nie poszło im za dobrze, gdyż zdołali wygrać tylko z outsiderem turnieju, Filipinami. Niemniej, jako jeden z dwóch zespołów sklasyfikowany najwyżej spośród afrykańskich drużyn w rankingu FIBA otrzymali zaproszenie na turniej.

Przeglądając skład na turniej eliminacyjny trudno doszukać się nazwisk znanych sympatykom basketu. Największa gwiazda Angoli, Bruno Fernando z Atlanty Hawks wciąż jest w Stanach. Jego klub walczy w finałach Konferencji Wschodniej NBA. Należy jednak uważać na Yanicka Moreirę z AEK Ateny. Center solidnie grał pod koszem dla brązowego medalisty ligi greckiej.

LUKA NA PRZESZKODZIE

Znacznie poważniejszym rywalem wydają się Słoweńcy. To ich obok Litwinów upatruje się w roli faworyta do zgarnięcia kwalifikacji. Choć reprezentacji prowadzonej obecnie przez Aleksandera Sekulicia zabrakło na ostatnich mistrzostwach świata, to wciąż noszą tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu. W 2017 roku zaskoczyli środowisko basketu eliminując w drodze do złota Hiszpanów oraz świetnych Serbów z Bogdanem Bogdanoviciem w składzie. Wcześniej, w fazie grupowej, wygrali między innymi z Polakami. Aż trzydzieści punktów zdobył przeciwko nam najlepszy zawodnik całego turnieju, Goran Dragić.

Zawodnika Miami Heat zabraknie jednak na Litwie. W kadrze znalazł się za to jego brat Zoran (również były koszykarz NBA) oraz jedna z największych gwiazd najlepszej ligi świata, Luka Doncić. Najlepszego debiutanta 2018 roku oraz dwukrotnego „All-Stara” obawia się wielu. Polacy (jako kadra) nigdy nie grali przeciwko drużynie z zawodnikiem świeżo wybranym do pierwszej piątki NBA. Koszykarz Dallas Mavericks ma za sobą udany indywidualnie sezonu. Co prawda jego zespół po zaciętej rywalizacji z Los Angeles Clippers odpadł już w pierwszej rundzie play-offów, ale „Luka Magic” w sezonie zasadniczym notował statystyki na poziomie 27 punktów, 8 zbiórek i takiej samej liczby asyst.

Oprócz Doncicia warto również zwrócić uwagę na Klemena Prepelicia i Mike’a Tobeya. Obaj reprezentują barwy tego samego klubu, hiszpańskiej Valencii. Pierwszy, rzucający obrońca błyszczał dwa lata temu, gdy dla Joventutu Badalona rzucał po ponad dwadzieścia punktów na mecz. W ostatnim sezonu był dla „Taronges” gwarantem dwucyfrowej zdobyczy zarówno w krajowych, jak i międzynarodowych rozgrywkach. Z kolei Tobey jest podobnie jak A.J. Slaughter naturalizowanym graczem. Osiem lat temu zdobywał złoto młodzieżowych mistrzostw świata reprezentując Stany Zjednoczone. Europejski paszport jest dużym atutem dla centra, którego kariera w NBA, póki co, zamknęła się na 25 minutach gry w barwach Charlotte Hornets.

POLSKIE NADZIEJE I NIESNASKI

Zawodnicy Mike’a Taylora zdecydowanie nie pojechali na Litwę po naukę. Dzięki świetnemu występowi na mistrzostwach świata wdarli się w świadomość nie tylko polskich, ale i zagranicznych sympatyków basketu jako zespół zgrany i walczący. Choć mamy w składzie Mateusza Ponitkę, czołową postać euroligowego Zenita Sankt Petersburg, to oglądając kadrę nie odnosi się wrażenia, że jeden koszykarz zdecydowanie góruje nad resztą.

W ostatnich tygodniach świetną formę prezentowali również Jakub Garbacz czy Michał Sokołowski. Pierwszy poprowadził Arged BM SLAM Stal Ostrów Wielkopolski do premierowego mistrzostwa Polski, dodatkowo otrzymując nagrodę MVP finałów. Dzięki świetnym występom 27-latek przykuł uwagę niemieckiego Syntainics MBC Weissenfels i od nowego sezonu to za zachodnią granicą będzie kontynuował karierę. „Sokół” miał natomiast dobry sezon w Universo Treviso Basket, grającym w Serie A. Klub z miasta pamiętającego słynne campy dla czołowych prospektów Starego Kontynentu dotarł do ćwierćfinału, gdzie musiał uznać wyższość późniejszego triumfatora rozgrywek, Virtusu Segafredo Bolonia. Sokołowski kontynuował jeszcze sezon występując w izraelskim Hapoelu Holon.

Osłabieniem będzie brak Marcela Ponitki i Adama Waczyńskiego. W przypadku pierwszego mówi się o rzekomym konflikcie ze starszym bratem, który sprawia, że dla 23-latka brakuje miejsca w reprezentacji. Zdecydowanie głośniejsza jest sprawa „Wacy”. Były zawodnik hiszpańskiej Malagi brał udział w zgrupowaniu przygotowującym przed wyjazdem do Kowna. W jego trakcie Mike Taylor zdecydował o zmianie kapitana w zespole, mianując nim Mateusza Ponitkę za Waczyńskiego. Między 31-latkiem i selekcjonerem doszło do dwóch rozmów, po których najpierw zawodnik sam chciał wyjechać ze zgrupowania, a później został o to poproszony przez Amerykanina.

„Po 16 latach gry i poświęceń dla reprezentacji, wydawało mi się, że zasługiwałem na odpowiedni szacunek” – napisał w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych były koszykarz hiszpańskiego klubu. Co warte podkreślenia, to nie opaska kapitańska miała być przyczyną zaistniałej sytuacji. Nie jest tajemnicą, że Waczyńskiemu nie jest do końca po drodze z ludźmi z Polskiego Związku Koszykówki.

Polacy rozpoczną litewski turniej od starcia z Angolą. Dwa dni później zmierzą się ze Słowenią. Ewentualny półfinał odbędzie się trzeciego, a finał czwartego lipca. Pomimo burzliwych sytuacji w kadrze warto trzymać kciuki za Biało-Czerwonych. Kto wie, czy za miesiąc nie będziemy kibicować im podczas igrzysk w Tokio?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Podróżuje między F1, koszykarską Euroligą, a siatkówką w wielu wydaniach. Na newonce.sport często serwuje wywiady, gdzie bardziej niż sukcesy i trofea liczy się sam człowiek. Miłośnik ciekawych sportowych historii.
Podobał Ci się ten artykuł?

Kliknij, żeby widzieć więcej podobnych w swoim feedzie.