20 albumów nowej fali jazzu, które pokazują siłę gatunku

Zobacz również:Hyperpopowa rewolta. Czy tak brzmi przyszłość muzyki popularnej?
WWW .png

Szanujemy Johna Coltrane’a, Milesa Davisa, Sun Ra czy Pharoah Sandersa. Inna sprawa, że każdy ma swoją granicę wytrzymałości, jeśli chodzi o słuchanie na repeacie klasycznych albumów z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych.

Po złotym okresie na początku lat dwutysięcznych - jazz nieco zniknął z mainstreamowych radarów. W obrębie gatunku nie pojawiało się nic specjalnie odkrywczego czy odświeżającego formułę. Wszystko zmieniło się na początku drugiej dekady XXI wieku. Sprawcami ponownego zamieszania wokół jazzu są głównie Brytyjczycy oraz Amerykanie z Zachodniego Wybrzeża. Z jednej strony kalifornijski luz Kamasiego Washingtona, Flying Lotusa i jego brainfeederowej ekipy, a z drugiej - wysyp artystów i artystek ze Zjednoczonego Królestwa, którzy od kilku lat odmieniają oblicze światowej sceny. Wystarczy wymienić Shabakę Hutchingsa, Nubyę Garcię, Kamaala Williamsa, Alfa Mista czy ekipę Brownswood Recordings. Zresztą - trzy grosze do jazzowego revivalu dorzucił również Kendrick Lamar, nagrywając doskonały To Pimp a Butterfly.

Podziel się lub zapisz