Jeśli przetrwasz współpracę ze mną, przetrwasz wszystko – rzucił na pożegnanie z Leeds United Massimo Cellino. To był ważny dzień w historii klubu. 23 maja 2017 roku Andrea Radrizzani wykupił 100 procent udziałów na Elland Road i tym samym zepchnął z fotela kierowcy faceta, który pędził w kierunku samounicestwienia. Kibice dziś mogą wspominać tamten fatalny czas jako snutą w pubie anegdotę, ale nieszczęście było bardzo blisko.
Próbkę swoich możliwości oratorskich, a także namiastkę nadciągającego show, Massimo Cellino dał na kilkadziesiąt dni przed zakupem klubu z Yorkshire. Gdy rozległ się ostatni gwizdek sędziego w meczu z Boltonem, przegranego przez Pawie aż 1:5, przyszły właściciel Leeds nie krył wściekłości. Jednemu z dziennikarzy powiedział: – Piłkarze mnie wkurwili. Nie walczyli za klub, sprawili, że fani się wstydzą. Za to co zrobili, skopałbym im dupska, są winni. To oni powinni się wstydzić. Nie znają słowa „duma”. Są zwykłymi kurczakami.
Wypowiedź włoskiego biznesmena odbiła się dość szerokim echem. Część fanów Leeds mogła poczuć z nim więź, zapewne ich zdanie na temat popisów piłkarzy na Elland Road było tamtego dnia podobne. Dziennikarze, szczególnie ci z tabloidów, zatarli ręce. Będzie ogień! Zawodnicy z pewnością czuli się przerażeni. W internecie szybko zaczęli sprawdzać co to za facet i co im grozi. Jednak żaden z nich nie był w stanie przewidzieć w najczarniejszych snach nadciągającego kalendarium zdarzeń.
30 MAŁYCH BIZNESÓW
Był rok 2014. Klub szukał swojej tożsamości po tym jak wzbił się na szczyt, a następnie wszystko roztrwonił. Dwa lata wcześniej Ken Bates sprzedawał Leeds grupie GFH Capital, której szef wykonawczy, David Haigh, obrazowo wyjaśniał, czym jest dla niego ten klub. – Leeds United przypomina mi młodą Pamelę Anderson – w dobrej formie, ze świetnymi warunkami i świetlaną przyszłością – cmokał Haigh. Nie przypuszczał, biedaczysko, ani on, ani nikt inny, że sen o potędze ziści się, już pod inną banderą, dopiero w 2020 roku.
GFH Financial Group to islamski bank inwestycyjny z siedzibą w Bahrajnie. Tamta inwestycja była jedną z poważniejszych w historii grupy. Początkowo planowano zakup stu procent udziałów, stanęło na 25%. Udziały te nabyła spółka z Dubaju, należąca do grupy GFH, czyli wspomniana GFH Capital. Po dwóch latach od pierwszej oferty – w grudniu 2102 roku – 75% udziałów przejął Cellini. Tak zaczęło się nieszczęście.
Mimo upadku potęgi, wielkiej drużyny, która rozpychała się w Lidze Mistrzów, w mieście wciąż panowało poczucie, że Leeds i poważna piłka to związek nierozerwalny, a powrót do krajowej elity jest koniecznością, wręcz obywatelskim obowiązkiem. No i biznesem. Jeden z byłych dyrektorów klubu, zajmujący się sprawami reklamy Adam Pearson, wyznał nawet, że „trzydziestu piłkarzy Premier League w mieście to trzydzieści małych biznesów, bo przecież oni chodzą na kolacje i kupują prezenty”.
PRZEŚWIETLENIE
Cellino już wcześniej próbował romansować z angielską piłką. Chciał kupić West Ham United, ale tamto podejście zakończyło się fiaskiem. Kiedy sprzedawcy zaczęli prześwietlać przeszłość potencjalnego nabywcy, zobaczyli za dużo złych rzeczy. Co prawda akcja toczyła się jeszcze przed aresztowaniem Włocha po śledztwie, jakie przeprowadzono w związku z budową Stadio Is Arenas, obiektu Cagliari, sprawie, która nie została ostatecznie rozwiązana (siedział w więzieniu dwa tygodnie), ale już w latach 90. ten rzutki biznesmen był oskarżony o oszustwa, których ofiarą padło m.in. Ministerstwo Rolnictwa we Włoszech. W grę wchodziły grube miliony. Przy okazji próby kupienia WHU, Cellini wycedził wściekły: – Jestem zszokowany. Pytają mnie o kryminalną przeszłość. To ja powinienem spytać o to ich. Anglicy nie wiedzą, jak się robi piłkarski biznes. Nie ma tutaj transparentności. Ale tak naprawdę to on nie spełniał tego warunku w oczach londyńczyków. W Leeds zresztą zmagano się z tym samym cztery lata później.
POŻERACZ MENEDŻERÓW
Ten były prezes Cagliari, który w pobliżu sardyńskiego miasta zbudował na cześć swojego ojca centrum sportowe Assemini, słynął w Italii z dymisjonowania trenerów. Tak jak rodzina Pozzo, zarządzająca Watfordem, tak Cellini za główną rozrywkę uznawał zwalnianie ludzi. Na Półwyspie Apenińskim zyskał przydomek „Il mangia-allenatori” – „pożeracz menedżerów”. Rządził Cagliari przez 22 lata, aż wreszcie, po wielu pertraktacjach, nieudanych dealach sprzedaży, pozbył się zabawki. Zbiegło się to w czasie z kupnem udziałów w Leeds United, bo Cellini nie potrafił żyć bez futbolu.
Mieszał świat piłki nożnej ze swoimi absurdalnymi przesądami, uważał na przykład, że numer 17, pechowy według włoskich wierzeń, jest przeklęty. Na stadionie w Cagliari usunął krzesełka z tą liczbą, zastępując je numerem 16b, a po przejęciu Leeds United, do którego ostatecznie w wielkich bólach doszło, zastrzegł siedemnastkę – żaden piłkarz nie mógł występować w koszulce z takim numerem.
Nie lubił także fioletowego koloru, a najbezpieczniej czuł się, gdy obsadził na ważnych stanowiskach rodzinę – jego synowie byli na Elland Road dyrektorami. W wolnych chwilach ten niespokojny duch grał na gitarze w kapeli o nazwie Maurillos. Umiejętności zaprezentował nawet kiedyś przed publicznością w Leeds, podczas rozdania dorocznych nagród piłkarzom zespołu.
BRIAN? GDZIE JEST BRIAN?
Od początku źle zbudował relację z kibicami. Angielski dziennikarz Henry Winter opisywał, jak fani Leeds protestują przeciwko Cellino po zwolnieniu menedżera Briana McDermotta. Co ciekawe, Włoch zrobił to jeszcze zanim przejął klub! Po prawnych przepychankach z Anglikami i licznych odwołaniach wreszcie dostał zgodę na zakup i mógł działać. A jako że McDermott wyjechał na urlop, nowy właściciel stwierdził, że klub... nie ma menedżera. Nikt poza nim samym nie widział czegokolwiek złego w tym, że szkoleniowiec chce odpocząć. – Brian? Gdzie jest Brian? – pytał, chodząc po klubowych korytarzach Cellino. Chodziło oczywiście o wsadzenie na tę posadę kogoś zaufanego. Tym kimś był Benito Carbone, były młodzieżowy reprezentant Włoch, który wystąpił w roli „specjalnego konsultanta”. Cellino zaczął swój znany taniec z mieczem i spadającymi głowami trenerów.
Widać to dość dobrze, kiedy spojrzymy na listę menedżerów Leeds United w tamtych latach: 2013–14 Brian McDermott, 2014 Dave Hockaday, 2014 Darko Milanić, 2014–15 Neil Redfearn, 2015 Uwe Rösler, 2015–16 Steve Evans. Dla uzupełnienia: relacja Carbone z właścicielem szybko się posypała i opuścił klub.
Cellino jawił się w oczach fanów jako szaleniec, który sam nie wie, jaki będzie jego następny krok. Tak było po porażce 1:4 z Watfordem, kiedy z miejsca chciał zwolnić Dave’a Hockadaya, by potem przyznać na moment, że to w sumie jego wina i słaby start sezonu wziąć na siebie. Jednak wystarczyło kilka dób i Hockaday już odbierał wypowiedzenie. Razem z nim drzwi zobaczył asystent, Junior Lewis. Przepracowali 70 dni.
NIEUDANY ŻART O BALOTELLIM
Plan był taki: awans do Premier League w sezonie 2015-16. To co działo się jednak po drodze, tworzy abstrakcyjną oś czasu, na której wirują niezrozumiałe zdarzenia. W tym pisma nakazujące rezygnację z prowadzenia klubu, kiedy okazało się, że Football League nie podobają się jego niezapłacone podatki we Włoszech. Twierdził, że zapomniał. Chodziło o 325 tysięcy funtów. – Daję miliony na kluby, a oni myślą, że chciałem ich wydymać na jakąś śmieszną sumkę – krzywił się pan Massimo. Zakończyło się zawieszeniem biznesmena na pewien czas.
Nie przeszkadzało to w kolejnych dymisjach menedżerów, czy kłótniach z piłkarzami. Gdy skromny asystent Steve Thompson wyprowadził zespół ze strefy spadkowej, nagle w tajemniczych okolicznościach stracił pracę. Skasował go niejaki Nicola Salerno, którego z kolei pogonił Cellino. I tak to się kręciło, farsa goniła farsę.
Włoch coraz częściej mówił o sprzedaniu Leeds, bełkotał coś o tym, że jest rozczarowany faktem, iż Sam Byram nie chce przedłużyć kontraktu, zapominając dodać, że obciął mu pensję. Chciał też zredukować liczbę biletów dla fanów Leeds w meczach wyjazdowych i zmienić godziny telewizyjnych transmisji. Znów został zawieszony przez władze zawodowej ligi, a obrażany przez kibiców na Elland Road zapowiedział, że nie będzie pojawiał się na trybunach. Zabronił też stacji Sky Sports wejścia na stadion, obrażał trenera Evansa w prasie, gdzie równolegle coraz częściej opowiadał o chęci pozbycia się klubu. Znów wyszło, że nie zapłacił podatku, tym razem za Range Rovera ściągniętego z USA. Właściwie nie było tygodnia, żeby nie wywołał jakiegoś skandalu.
Gdy wreszcie uwolnił Leeds od swojej osoby, przeniósł się do Brescii. W sezonie 2017-18 zatrudnił czterech trenerów. Ostatnio świat obiegła informacja, że zachorował na koronawirusa, w międzyczasie napadli go bandyci, którzy chcieli mu ukraść zegarek, ale nie oddawał, więc uciekli w jedną stronę, on zaczął uciekać w drugą, zapominając o tym, że drzwi od samochodu są otwarte i rozwalił sobie nos. Wywołał jeszcze skandal, kiedy zapytano go, dlaczego Mario Balotelli został odstawiony od składu. To miał być żart, uwaga: – Cóż mogę powiedzieć. Mario jest zbyt czarny i pracuje nad wybieleniem, ale ma z tym problemy. Odpowiedź Cellino to ironia na trudne sytuacje związane z rasizmem, dotykające napastnika. Nikomu nie było jednak do śmiechu. Fani Brescii byli zniesmaczeni. Kibice Leeds są szczęśliwi – mogą to wszystko oglądać z bezpiecznej odległości.
***