Kraków piękny, trochę śmierdzi, a poza tym po staremu. W Piwnicy pod Baranami banda zgredów i szpanerów. Całe lata temu Maciej Maleńczuk wymierzył cios w poetycki spleen i artystyczne nadęcie miasta, skąd właśnie wziął się Dramat.
Paradoks Kukona: podczas gdy wszyscy wokół ucierpieli na skutek recesji spowodowanej pandemią, jego akcje poszybowały do rekordowego poziomu. Zanim nastał The End Of The World As We Know It zdąży jeszcze wydać - klasyczne już - Ogrody, żeby w kolejnych miesiącach dorzucić do puli Aferę, Kraków, Marzec 2020 i Ogrody Mixtape 2 oraz featuringi u Quebonafide, Guziora czy Margaret. Nie zmierza jednak zwalniać tempa i prezentuje następny materiał - Dramat., przygotowany z Julią Mikułą.
Gdzieś pomiędzy strachem a miłością znajdują się dwa kruche ciała, które tylko czekają na eksplozję wspólnej przyszłości. Słowa z zapowiedzi wiele mówią o nastroju płyty, nagranej na najwyższym diapazonie poetyckim. Jakby duet miał ambicję zrobienia własnej Zimnej Wojny zamiast hip-hopowego albumu. Tutaj Kukon jest idolem patusów, którzy biorą dopalacze, a równocześnie kawiarnianym bardem; Krzysztofem Kiliańskim. Julia Mikuła została natomiast żywcem wyciągnięta z Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Razem snują love story o miłości fatalnej, niemożliwej.
Przeszklone sypialnie i kaszmir, ciągnące się stare wyroki. Czy mogę znów otulić drżące powieki twoim głosem? Jak masz na imię w nocy? Czym jest dla ciebie Paryż? Dwa atomy, które nie chcą się odnaleźć. Jak wrześniowe pomarańcze i zimowy w oczach piach, tak zaistnieć mogły nasze dwa spojrzenia pośród fal... Niejednokrotnie bije z tych wierszy okrutna pretensja. Na papierze może to wyglądać na mission impossible, ale Kukonowi udaje się jednak rozbroić wiele zagrożeń i dźwignąć Dramat. na barkach. Może chodzi o tę osiedlową dezynwolturę? O to, że neutralizuje patos - chuligańską charyzmą i miejską chamówą w ciemnej palecie barw? Lanie Del Rey wymyślono przydomek gangsta Nancy Sinatra - on jest gangsta Grzegorzem Turnauem.
Brzmienie Dramatu. również skłania do formułowania skrajnych sądów. Ka-Meal, Favst i Pawbeats wykreowali kameralny, mollowy mikrokosmos pełen przestrzeni. Gitarowe arpeggia sąsiadują ze wzruszającymi pasażami fortepianu. Piosenki zostały zdominowane przez pogłosy i spokojne tempa. Chciałoby się w tym widzieć ambienty i eksperyment jak z Anticonu, ale momentami można się tu poczuć jak w amfiteatrze opolskim. Nad takim miło mi cię poznać unosi się bezwstydnie duch Piotra Rubika, co nie powinno dziwić, bo Pawbeats jest przecież odpowiednikiem tego kompozytora na scenie hip-hopowej. Ale znowu - nie brakuje też błyskotliwych koncepcji jak zmiana beatu w deszcz pada na namiot; odświeżające jest to, że producenci porywają się na niewyeksploatowane patenty.
Jeżeli Jan Tomaszewski zabłysnął kiedyś myślą Mam swoje zdanie i się z nim zgadzam - Dramat. doprowadza do sytuacji, w której człowiek zaczyna nie zgadzać się z samym sobą. Na pytanie o uczucia względem tego krążka pozostaje odpowiedzieć jak jamnik z popularnego dowcipu: nie wiem, Andrzej!