Miuosh: ważne jest, żeby wychodzić ze swojej strefy komfortu (ROZMOWA)

Zobacz również:JIMEK i Jan-rapowanie łączą siły! Obaj panowie pojawią się na jednej scenie we wspólnym wykonaniu
miuosh.jpg

Na chwilę przed festiwalem JIMEK+ - który odbędzie się w Arenie Gliwice w ten weekend - złapaliśmy Miuosha, który wystąpi gościnnie na scenie wraz z Jimkiem. I zapytaliśmy go o plany na przyszłość oraz sam festiwal.

Kiedy rozmawialiśmy z Krzysztofem Materną, organizatorem festiwalu JIMEK+, powiedział, że Śląsk jest wciąż głodny nowych rzeczy muzycznych. Jak to wygląda z twojej perspektywy?

Śląsk jest miejscem, gdzie duże wydarzenia muzyczne mają po prostu spory potencjał. Robiąc i produkując wielkie wydarzenia człowiek czuje się lżej, wie, że tu mieszkają 4 miliony osób i że widownia dopisze. I faktycznie, tu cały czas coś się dzieje, jedno wydarzenie nie przeszkadza drugiemu. JIMEK+ jest skoncentrowany wokół osoby, która nie jest stąd - sam jestem ciekaw, jak to się przyjmie. Arena Gliwice jest bardzo nowa, ludzie się z nią nie otrzaskali. Ale o wszystkim będzie mi łatwiej powiedzieć po festiwalu.

Tu się dzieją wielkie rzeczy, zwłaszcza że Stadion Śląski wraca do gry. Przez lata najwięksi wykonawcy grali na Śląskim, może poza Michaelem Jacksonem, który występował na Bemowie. Mamy Spodek, mamy Arenę Gliwicę, mamy dużą widownię. Mam nadzieję, że nam to zapewni prymat w skali krajowej.

Ty grałeś już tu czy to z Jimkiem, czy z NOSPR. Czy w pewnym momencie, po latach na scenie, formuła „tradycyjnego” hip-hopu przestała ci wystarczać i chciałeś iść w inną stronę? Może to w ogóle jest emblematyczne dla raperów po 30-tce?

Z drugiej strony masz wielu raperów, którzy nic z tym nie robią. Ludzie lubią wygodę, wygoda rozleniwia, człowiek nie musi kombinować nad czymkolwiek więcej, nie chce nic zmieniać, żeby niczego nie zepsuć. Po moich pierwszych projektach z livebandami czy udziałach w nierapowych współpracach zrozumiałem, że wychodzenie ze strefy komfortu jest najfajniejszym, co może cię spotkać. Bo cię motywuje, pozwala rozwijać. Ja mógłbym na przykład grać cztery razy w roku koncerty z NOSPR-em i z tego żyć, mam firmę, która mogłaby to wyprodukować. Ale taka stagnacja nie jest fajna. Dlatego szukałem miejsca, które trochę mnie przerażało.

Ostatnio robiłem muzykę do spektaklu „Himalaje” w Teatrze Śląskim, tam jest powiedziane dużo prawdy o takich wyzwaniach ludzkich. O zdobywaniu kolejnych szczytów -  mimo że pogoda na nich jest zawsze inna, to bardzo motywuje i rozwija człowieka. Wejście na jeden i siedzenie tam jest nudne, no i na dłuższą metę niemożliwe na tej wysokości.

Pamiętam, jak Mentos powiedział mi kiedyś, że szanuje Fisza, bo jego muzyka pięknie starzeje się wraz ze słuchaczami.

Ja też szanuję raperów, wychodzących z pudełka, w którym ta muzyka jest zamknięta. Nie zawsze efekty odpowiadają mi jako odbiorcy, ale lubię, jak takie rzeczy się dzieją. Mało jest Fiszów w Polsce, a myślę, że raperzy mogliby robić więcej takich rzeczy. Waglewscy od początku walczyli, żeby wyjść poza utarte schematy. To jest coś, co w rapie drzemie od dawna. Jakby raperom chciało się tylko złożyć band, pogrzebać w brzmieniach, nawet pobawić się głupią gitarą - a nie tylko być skoncentrowanym na własnych tekstach - myślę, że byłoby to dla tej muzyki lepsze. Może wtedy byłaby w stanie wykreować coś swojego.

Kiedy przestałem się oglądać na to, czy ludzie będą chcieli mnie słuchać, czy sprzedam masę płyt i koncertów, to stałem się szczęśliwszy, bo zacząłem się znowu bawić muzyką, a i publiki mi przybywa, do tego tej w moim wieku. Teraz to ja nawet czuję się młodo pośród mojej widowni. I to jest fajnie, ludzie mówią, że ewaluowali z moją muzyką.

Gdzie twoim zdaniem nastąpiło przesunięcie w odbieraniu rapu przez was samych? Kiedyś za duet z Nosowską mógłbyś oberwać. Dziś wolno więcej.

Ja zauważyłem, że spory procent mojej widowni stanowili ludzie dużo młodsi, nawet tacy, którzy mogliby być moimi dziećmi. To też tacy ludzie często hejtują w internecie, bo po prostu mają na to czas. I jak dojdziesz do tego, że nie wypada przejmować się zdaniem młodszych, bo pamiętasz, jaki sam byłeś w ich wieku, i jeśli chcesz robić coś, czego pragniesz, no to masz wyjebane i robisz to. Jest parę osób w rapie, które się odważyły - okazuje się, że nie trzeba się silić, żeby wyszło ciekawie. I mogę sobie nagrać z Nosowską i Roguckim, których zawsze byłem fanami.

Rap się zmienia - za 95% rzeczy, które teraz się w nim dzieją, 15 lat temu ktoś by ci przestawił szczękę. Ja traktuję rap jako wyrażanie swoich tekstów, jako formę, tak jak gitarzysta wyraża siebie przez gitarę. Kiedyś powiedziałem, że bardziej jaram się byciem częścią polskiej sceny muzycznej aniżeli sceny rapowej i dalej tak uważam. To daje więcej dystansu i nowych możliwości.

Wiem, że pracujesz nad projektem Miłosz / Miuosh, czyli interpretacjami tekstów słynnego poety. Dlaczego akurat on?

To jest projekt dwóch miast kreatywnych UNESCO: Katowic i Krakowa (Miasto Muzyki i Miasto Literatury). Leżą blisko siebie, więc powstał pomysł, żeby połączyć dwie postacie z tych miast. Temat ciężki, ale bardzo satysfakcjonujący. Ja też się jaram, bo stwierdziłem, że do tego projektu sam zrobię całą muzykę. Wszystko, co piszemy, musi trafiać pod ocenę syna Miłosza i wszystkich osób, które kontrolują jego prawa autorskie. Ale ja to w pełni rozumiem. Na ten moment jestem w okolicy 65 procenta.

Odkryłeś w tych tekstach coś nowego?

Wpadłem na koncept, żeby sprowadzić to do 8, może 9 albo 10 utworów, każdy z nich będzie obrazem pewnego etapu twórczości Czesława Miłosza. Chcę też, żeby każdy utwór łączył dwa jego poematy, szukam w nich wspólnych mianowników. Bardzo mało dopisuję po swojemu - czasem trzeba zmienić szyk, ale wolę żeby pozostało oryginalnie. Jeśli się uda, projekt ujrzy światło dzienne na wiosnę.

Więcej informacji o festiwalu JIMEK+ znajdziecie na oficjalnym fanpage'u imprezy

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.
Podobał Ci się ten artykuł?

Kliknij, żeby widzieć więcej podobnych w swoim feedzie.