30 najlepszych rapowych soundtracków w historii. Miejsca 30-21

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
hgg.jpg

Swego czasu podejmowaliśmy już ten temat na niuansie, ale teraz, na chwilę przed galą wręczenia Oscarów, doszliśmy do wniosku, że warto do niego wrócić i wreszcie domknąć go jak należy.

Zwłaszcza że w tym roku we wszystkich muzycznych kategoriach (muzyka, piosenka, dźwięk, montaż dźwięku) nominację otrzymała ścieżka dźwiękowa do Black Panther. Czy Kendrick i SZA powstrzymają napór duetu Bradley Cooper - Lady Gaga? O tym przekonamy się za kilka dni, a na razie łapcie trzydziestkę płyt, które robią nam prawie tak samo, jak filmy do których zostały nagrane. A czasem i lepiej.

1
30. Dangerous Minds. Music from the Motion Picture (1995)

Powiedzmy sobie szczerze - to nie jest jakiś wybitny soundtrack. Podobnie jak film Młodzi gniewni był on bowiem nieco zbyt gładki i miękki jak na brudne i surowe, najtisowe standardy życia w getcie. Składające się na niego śpiewane r’n’b balladki i nieco generyczne, melodyjne rapowe tune'y świetnie pasowały do wyidealizowanego, hollywoodzkiego obrazu ciężkiego procesu edukacji, jaką przechodzą wychowankowie kalifornijskich dzielnic nędzy. Jednak wszystkim ówczesnym fanom rapu w obu tych superprodukcjach brakowało nieco tak żywej wówczas w środowisku wiarygodności i prawdy. I choć przez minione lata pokrył się już porządną warstwą uszlachetniającej wszystko, kulturowej patyny, to na tę listę trafił właściwie tylko za sprawą Gangsta’s Paradise. Ten tekst zna na pamięć właściwie każdy wychowanek lat 90. Bez względu na to, czy w ich ówczesnych walkmanach kręciły się wówczas taśmy Wu-Tang Clanu, czy… Scatmana.

2
29. La Haine. Musiques Inspirées Du Film (1995)

Tworząc to zestawienie przyjęliśmy zasadę, że nie bierzemy pod uwagę soundtracków, z których żaden numer nie trafił na ścieżkę dźwiękową filmu, którym był inspirowany - i z bólem serca odrzuciliśmy American Gangstera Jay’a Z czy The Grinch EP Tylera The Creatora. Ale w tym jednym przypadku zrobiliśmy wyjątek. Bo choć na płycie towarzyszącej temu kultowemu obrazowi próżno szukać pamiętnej rutyny Cut Killera, a nawet ci artyści (Expression Direkt i Assassin), których utwory Mathieu Kassovitz wykorzystał w produkcji swojego opus magnum zarejestrowali na potrzeby tego krążka zupełnie nowe nagrania, to klimat jakim tętni ten album idealnie pasuje do czarno-białego, fatalistycznego nastroju, w jakim tkwią po uszy Vinz, Said i Hubert. Łapaliśmy się na tym, że słuchając tej kompilacji widzieliśmy konkretne sceny z kina, w czym też wspomagają filmowe dialogi przewijające się przez ten longplay.

3
28. Bullworth. The Soundtrack (1998)

Soundtrack ten nie pojawiłby się raczej na poniższej liście, gdyby nie promujący go singlowy hymn na cześć wszystkich osiedlowych karier od zera do… rapera. Ghetto Superstar nie cieszyłby się swoim kultowym statusem, gdyby ta ckliwa, miałka piosenka w wykonaniu Prasa i Mýi nie została utytłana w rynsztoku przez zaproszonego ponoć w ostatnim momencie na feat Ol’ Dirty Bastarda. To właśnie pijackie zaśpiewy pierwszego luja Wu-Tang Clanu zrobiły cały efekt i sprawiły, że ta celuloidowa satyra polityczna zapisała się nie tylko w filmografii Warrena Beatty, ale również historii hip-hopu. A że jeszcze na towarzyszącej jej płycie - obok takich szlagierów, jak znane z ich własnych wydawnictw Joints & Jams The Black Eyed Peas czy Run Capadonny - pojawił się numer nagrany wspólnie przez Method Mana, KRS-One’a i Prodigy’ego oraz jedyna kolaboracja LL Cool J’a z Dr’em Dre, Bullworth ląduje dwa oczka wyżej niż one hit wonderowy soundtrack do Młodych gniewnych.

4
27. Blokersi. Soundtrack (2001)

Choć dokument Sylwestra Latkowskiego bardziej niż prawdy o rodzimym środowisku hip-hopowym szukał czarno-białych kontrastów, awanturniczych kontekstów i taniej sensacji, to wydana przy okazji jego premiery kompilacja była niezłym krajobrazem polskiej sceny rapowej przełomu milleniów. Rażący brak reprezentantów stołecznej ciemnej strony, katowickiej psychodeli i kieleckiego twardego bruku można było sobie uzupełnić na własną rękę, a kolejne lata miały dowieść rodzimym słuchaczom, że to właśnie ugrzecznione, hip-popowe składy i trueschoolowe podziemie urosną niedługo w niespotykaną wcześniej siłę. A że na trackliście tego krążka pojawiają się również szykujący się wówczas do rozsadzenia branży Pezet, Peja, Ostry i Gural - a także szereg fajnych skitów zaczerpniętych z wypowiedzi bohaterów filmu - to żywimy do tej płyty nieporównywalnie cieplejsze uczucia niż do samych Blokersów.

5
26. CB4. Original Motion Picture Soundtrack (1993)

Ten bardzo zabawny pastisz gangstarapowych tradycji zachodniego wybrzeża nie dość, że przynajmniej raz na 2-3 lata umila nam wieczorek w gronie zaprzyjaźnionych palaczy, to jeszcze zaopatrzył nasze płytoteki w całkiem zgrabną kompilację wczesno 90'sowych hip-hopowych trendów. Obok trzech numerów wymyślonego na potrzeby tego filmu zespołu CB4 - w którego skład wchodzi m.in. Chris Rock - na krążku pojawiają się tak zasłużone składy z lat 80., jak Public Enemy czy Boogie Down Productions, od zawsze wymykający się jakimkolwiek podziałom chronologicznym czy gatunkowym Beastie Boysi i klasyczni boom-bapowi Fu-Schnickens. I choć na trackliście albumu widnieje również jedna z naszych ulubionych chuligańskich pościelów w historii podwórkowego r’n’b, czyli Baby Be Mine Blackstreetów, to i tak zwykle wszystko kończy się słuchaniem po kilka razy… Sweat from My Balls autorstwa wspomnianego CB4.

6
25. Training Day. The Soundtrack (2001)

Ten soundtrack jest dokładnie taki jak film, któremu towarzyszy. Surowy i uliczny, a jednocześnie zrealizowany z rozmachem. Na trackliście pojawiają się - oczywiście - ówczesne gwiazdy pokroju Nelly’ego czy P.Diddy’ego wraz z familią i… Davidem Bowie. Jednak jego hardy, podwórkowy sznyt wykuwali głównie tacy osiedlowi bardowie jak Guru, Pharoahe Monch, Jadakiss czy Pusha T. I choć historia tego czarnego odpowiednika Złego porucznika rozgrywała się w L.A., to ścieżkę dźwiękowa towarzysząca jego upadkowi zrealizowano po równo na obu wybrzeżach Stanów Zjednoczonych - i na rosnącym wówczas w siłę brudnym Południu. M.O.P z Krumbsnatchą mianowali się miejskimi wilkami, Cypress Hille wspólnie z Kokane’em tłumaczyli, jakie konsekwencje ma zwykle chciwość, a C-Murder z Trick Daddym ostrzegali słuchaczy, by mieli orient na policję.

7
24. Slam. The Soundtrack (1998)

Slam to stosunkowo mało znany, niezależny film będący kinową eksplikacją pojęcia slam poetry. Głównym bohaterem jest bodajże największy reprezentant tej formy wypowiedzi - Saul Williams. Z tego właśnie powodu na trackliście tego krążka - obok szeregu mniej lub bardziej hitowych rapowych numerów - pojawiają się wyimki z poetyckich odczytów bohaterów tego obrazka. I choć wykonane acapella Sha-Clack-Clack Williamsa robi spore wrażenie, to wracając do tej płyty częściej słuchamy rozbujanego Hey Q-Tipa, awanturniczego Feel My Gat Blow Mobb Deep czy buńczucznego I Dare You Black Roba, który to numer nowojorski raper zamienił później w singiel ze swojego debiutanckiego albumu.

8
23. Soul in the Hole. Original Music from and Inspired by the Motion Picture (1997)

Reżyserka Soul in the Hole, Danielle Gardner, kręcąc swój debiutancki film dokumentalny prędko zrozumiała, że chcąc opowiedzieć historię aspirującego młodego koszykarza Kenny’ego Jonesa, musi oprawić ją w surowy, acz emocjonalny rap. Wtedy część naszej redakcji oglądała streetballowe filmy tylko po to, żeby znaleźć w ich ścieżkach dźwiękowych kolejne, z utęsknieniem wyczekiwane hip-hopowe numery. Młodą dokumentalistkę wsparła przeżywająca wówczas okres swojej największego prosperity wytwórnia Loud Records. Dlatego soundtrack do Soul in the Hole wkrótce zaczął żyć swoim własnym życiem. I choć my sami film ten obejrzeliśmy dopiero w czasach internetu, to widząc na trackliście tego krążka takie składy jak Wu-Tang Clan, Mobb Deep czy dead prez i takich zawodników wagi ciężkiej jak Big Pun, Common czy O.C., w płytę zaopatrzyliśmy się zaraz po jej premierze.

9
22. Wild Style Original Soundtrack (1983)

Swoista biblia oldschoolowego hip-hopu rozumianego w swoim pierwotnym znaczeniu - czyli początków gatunku, którym kres położyło nadejście takich MC’s jak Run, LL Cool J, KRS-One i - przede wszystkim - Rakim. O ile bowiem większość albumów wydawanych w tamtym czasie dla ludzi wychowanych na 90s'owym rapie jest zupełnie nieprzyswajalna, to rzeczona kompilacja znanych już wcześniej numerów, niepublikowanych przedtem perełek i nagrywanych na żywca występów ówczesnych raperów tętni tą trudną do uchwycenia w studio, porywającą energią legendarnych block parties, na których na przełomie lat 70. i 80. zeszłego wieku rodziła się najważniejsza kultura uliczna schyłku poprzedniego millenium. Grand Wizard Theodore skreczował pierwsze płyty, Cold Crush Brothers rywalizowali z Fantastic Freaks o miano najmocniejszej ekipy na scenie, a RAMM:ΣLL:ZΣΣ wyrastał właśnie na jednego z najbarwniejszych rapowych odszczepieńców ever.

10
21. Public Enemy - He Got Game (1998)

Jednymi z najważniejszych miejsc, w których w latach 90. poznawaliśmy kulturę hip-hopową były osiedlowe wypożyczalnie kaset wideo. Nie zwracając żadnej uwagi na jakość pobieranych stamtąd taśm kierowaliśmy się jedną prostą zasadą - czy na ich ścieżkach dźwiękowych nie czai się przypadkiem jakiś pojedynczy nawet, rapowy numer. Jednym z głównych dostawców podobnego materiału był więc Spike Lee, w którego większości filmów pojawiały się jakieś rap-smaczki. I choć w Rób, co należy słychać było Public Enemy, Mo Better Blues domykał Jazz Thing Gang Starrów, a Crooklyn przyczynił się do tego, że Buckshot, Masta Ace i Special Ed połączyli siły pod szyldem Crooklyn Dodgers, to jeśli mielibyśmy wybrać tylko jeden krążek towarzyszący filmografii tegoż hollywoodzkiego rewolucjonisty, postawilibyśmy właśnie na He Got Game.

Na potrzeby tego właśnie obrazka Chuck D i Flava Flav znów połączyli siły z Bomb Squadem i nagrali najlepszy album PE od czasów wydanego 7 lat wcześniej Apocaypse 91… The Enemy Strikes Back. I nawet jeśli w amerykańskich sklepach płytowych można dostać również oryginalny soundtrack do He Got Game z nieznośnie podniosłymi kompozycjami Aarona Copelanda, to nam historia wschodzącej gwiazdy koszykówki Jesusa Shuttleswortha kojarzy się tylko i wyłącznie z pamiętnym refrenem rozpoczynającym się od słów It might feel good / Sound a lil’ somethin’ / Damn the game / If it don’t mean nuttin / What is game? Who got game? / Where’s the game? / In life.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz muzyczny, kompendium wiedzy na tematy wszelakie. Poza tym muzyk, słuchacz i pasjonat, który swoimi fascynacjami muzycznymi dzieli się na antenie newonce.radio w audycji „Za daleki odlot”.