Niepopularna opinia: „Tajemnice Dumbledore’a” to fantastyczne kino (RECENZJA BEZ SPOILERÓW)

Zobacz również:„Jackass” powraca! Pierwszy trailer nowego filmu to czyste szaleństwo
Tajemnice Dumbledore’a
fot. materiały prasowe

Krytycy nie są zbyt łaskawi dla trzeciej odsłony spin-offu Harry'ego Pottera. Padają zarzuty, że mielizny narracyjne nie pozwalają nacieszyć się spektakularną robotą autorów kostiumów, scenografii i efektów specjalnych. Wygląda na to, że ktoś musi wreszcie rzucić zaklęcie obronne. Zwłaszcza, że Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a trafiły na HBO Max 30 maja.

Reżyser czterech ostatnich Harrych Potterów i dwóch pierwszych Fantastycznych zwierząt, David Yates, miał z Tajemnicami Dumbledore’a istną drogę krzyżową. Zbrodnie Grindelwalda zebrały baty, krytykowano J. K. Rowling za nieudolność scenopisarską i odcinanie kuponów, Johnny Depp został memem, a na domiar złego pojawiły się jeszcze utrudnienia realizacyjne związane z pandemią, które wpłynęły na opóźnienie premiery. I gdy można było zakładać, że ta produkcja jest skazana na porażkę – przeciwności losu paradoksalnie dobrze jej zrobiły. Bo do Rowling dokooptowano Steve'a Klovesa, scenarzystę całej serii o człowieku z blizną poza Zakonem Feniksa, co przysłużyło się dynamice i zwartości fabuły. Włodarze Warner Bros. Pictures poprosili Deppa o wycofanie się z projektu, dzięki czemu Mads Mikkelsen mógł wykreować jeden z najlepszych czarnych charakterów, jakiego miała dotąd cała franczyza.

Dla części Potteromaniaków ten cykl filmowy stał się chłopcem do bicia, ale przyjmując jeszcze rosnącą rolę Jude'a Lawa jako Dumbledore'a, tutaj naprawdę udało się wiele rzeczy, które nie udały się wcześniej.

W początkowych sekwencjach magizoolog Newt Skamander ratuje jednego z dwóch nowonarodzonych Qilinów. To stworzenie z chińskiej mitologii, przybierające u Rowling kształt myszojelenia, które posiada umiejętność spoglądania w serce i odczytywania intencji ludzi. Zbliżają się wybory na szefa Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów, więc nie wróży dobrze, że drugie ze zwierząt zostaje porwane przez bandę Gellerta Grindelwalda. A – na skutek kuluarowych rozgrywek – czarnoksiężnik ogarnięty obsesją wojny z Mugolami, zamiast ponieść konsekwencje swoich zbrodni, niespodziewanie staje się kandydatem. Wystąpi przeciwko niemu drużyna zwerbowana przez Albusa Dumbledore, który sam musi trzymać się na uboczu ze względu na dawne uczucie i pakt krwi.

Akcja toczy się w latach 30., częściowo w Berlinie, więc opowieść o – dotkniętym obłędem – charyzmatyku, który widzi w sobie przedstawiciela rasy panów, narzuca oczywiste skojarzenia. Stąd dość powszechne wrażenie, że ten prequel Harry'ego Pottera został właściwie osadzony w realiach późnej Republiki Weimarskiej. Nie trzeba jednak cofać się aż tak daleko w przeszłość, gdy ta współczesna baśń o ksenofobii, populizmie i pełzającym autorytaryzmie nabiera szczególnie ponurego wydźwięku w kontekście krajobrazu geopolitycznego ostatnich dwóch dekad.

David Yates – wraz z Rowling i Klovesem – wchodzi tym sposobem w buty Christophera Nolana z ery The Dark Knight Trilogy, choć często jest to sytuacja typu Mamy Nolana w domu, a jego uniwersum i narracja są pełne dziur. Stara się jednak jak może, żeby pod płaszczykiem hollywoodzkiego fantasy z kategorią wiekową PG-13 zrobić mroczne kino na miarę swoich czasów. I udaje mu się to – zwłaszcza na poziomie pogłębionego antagonisty, zniuansowanych relacji między postaciami i niespiesznego rytmu. O aspektach wizualnych nie ma się co rozpisywać, ponieważ to udało się nawet w poprzednich częściach, ale trzeba odnotować, że pod względem kreacji świata i zaprezentowania magii Tajemnice Dumbledore’a są nieodje*ywalne, a walka na berlińskich ulicach czy finał w Himalajach robią potężne wrażenie.

Różnicę na ekranie robi Mads Mikkelsen, który – jak sam mówi – zakochał się w scenariuszu, uznając przy tym, że kopiowanie Deppa byłoby twórczym samobójstwem. Można sobie wyobrazić, że Duńczyk nie potrzebuje większego przygotowania, żeby wejść w rolę takiego czarnego charakteru, ale to nie zmienia faktu, że udało mu się wykreować wiarygodnego i złożonego Grindelwalda. Takiego, który jest bezwzględny i przerażający, a równocześnie działający w poczuciu dobrych intencji; beznamiętny, ale skłonny do wybuchów złości i dający się ponieść tłumowi. Świetny jest także Dumbledore Jude'a Lawa; strapiony i rozdarty pomiędzy dawną miłością do swojego mentora, a stanem wyższej konieczności, który nakazuje go powstrzymać. Oni we dwójkę robią w nowych Fantastycznych zwierzętach kino moralnego niepokoju. W całkowicie inne nuty uderza natomiast Eddie Redmayne. Newt Skamander pozostaje nieskończenie intrygującą postacią. Będę się upierał, że w całkowitym niedopasowaniu Redmayne'a do konwencji tkwi urok filmu, zaś ostentacyjna nieatrakcyjność w roli frontmana to doskonały komediowy zapalnik. Nigdy nie wiadomo, co chodzi Newtowi po głowie, jego mimika i język ciała sugerują ciężką neurozę, z kolei dziwaczny rodzaj energii ma ewidentne źródła w slapsticku – słusznie zauważył Michał Walkiewicz. Niejednoznaczność Tajemnic Dumbledore’a to w dużej mierze jego zasługa. On wpuszcza trochę światła do tej gotyckiej opowieści niesamowitej.

Recenzent The Irish Times twierdzi, że czar nieodwracalnie prysnął, a Fantastyczne zwierzęta nie powinny wykroczyć poza filmową trylogię. W jego gorzkich słowach zdają się wybrzmiewać jednak rozczarowania najbardziej zagorzałych szalikowców Harry'ego Pottera i zła prasa poprzednich części. Ale gdy emocje już opadną, może okazać się, że Yates przy Tajemnicach Dumbledore’a pełnił raczej funkcję nekromanty niż reżysera, a ten film jest najbardziej niedocenionym tytułem spośród wszystkich tytułów ze świata J. K. Rowling.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Podobał Ci się ten artykuł?

Kliknij, żeby widzieć więcej podobnych w swoim feedzie.

Komentarze 0