Pośród licznych gości 21. urodzin JWP pojawi się również warszawski skład, który kojarzą dziś tylko nieliczni. Zanim jednak PRO8L3M przypuścił szturm na polską scenę, jego uliczny sznyt wykuwał się przez lata pod zupełnie innym, dobrym szyldem.
Ostatni wpis na fp Dobrego Towaru brzmi Nowa produkcja - PRO8L3M - kojarz z Dobrym Towarem i jest linkiem do klipu Tori Black. I choć skupiona wokół Śródmieścia Północnego warszawska załoga zapisała się w historii rodzimego hip-hopu głównie jako matecznik zespołu, który przedefiniował układ sił w krajowej rap grze, to warto sobie przypomnieć jej nagrania nie tylko ze względów historycznych.
Dobry Towar powstał z inicjatywy Karlosa, Zdychy i mojej, czyli gości z tej samej dzielnicy, z tego samego podwórka - ja z Michałem mieszkaliśmy od urodzenia w jednej kamienicy, a z Karolem chodziliśmy do jednej klasy. - początki swojego pierwszego zespołu rapowego wspomina Steez83, na głośnomówiącym, jadąc gdzieś przez Warszawę - Nie był to więc efekt jakiegoś wymuskanego planu, tylko… wypadkowa naszych fascynacji rapem. A zanim jeszcze powstały jakikolwiek sensowne nagrania, już nam się grupa rozszerzyła, bo przez nasze różne kontakty pojawiały się kolejne osoby - bujaliśmy się z ekipą ze Służewca i doszedł Luban, w tamtych czasach był z nami jeszcze przez chwilę Sebastian ze Śródmieścia Południowego. Ja przez jakichś wspólnych znajomych poznałem Merda, który był z Radości i studiował w tamtym czasie wieczorowo prawo z Oskarem, który jest ze Stalowej Woli a mieszkał na Tarchominie. No i Oskar na te studia nie pochodził za długo, ale dołączył do składu, kolejny ziomek do grania w zochę i palenia blantów. W ten sposób zawiązała się ekipa.
Na pierwszy rzut ucha ta kolejna z licznych w tamtym czasie załóg reprezentujących warszawską ciemną stronę, odróżniała się jednak od większości innych m.in. charakterystycznymi stylami Oskara i Merda, a także dużym naciskiem położonym na stronę didżejską nagrań, za którą odpowiadał producent całości - Steez. Ja dorastałem w etosie DJ’a Premiera, czyli takiego producenta, który robi bity, nagrywa cuty i skreczuje, więc zależało mi na tym, żeby te elementy znajdowały swoje miejsce na wszystkich naszych produkcjach. - opowiada nam wychowanek Śródmieścia Północnego, który do robienia bitów wrócił dopiero na debiutanckiej epce PRO8L3Mu, a przez lata był didżejem grającym imprezy, nagrywającym cuty i skrecze, a także koncertującym z Hemp Gru czy Sokołem i Marysią Starostą.
�
W tamtym czasie jaraliśmy się głównie polskim rapem. Słuchaliśmy oczywiście też zagranicznego - amerykańskiego czy francuskiego, ale to był moment, w którym nasze umysły całkowicie zdominował polski rap. Mieliśmy po 15-16 lat i ta muzyka przemawiała do nas najbardziej, bo jej kontekst kulturowy był nam najbliższy - w tym ’99 roku trudniej przecież było identyfikować się z ODB niż z Włodkiem. "Skandal" był dla nas fascynujący i tu nie chodzi tylko o nas - zespół, ale o całe pokolenie, które wychowało się na tej płycie. Iskrą do zrobienia czegoś samemu nie był więc rap amerykański, ale to, że usłyszeliśmy coś, co nam pokazało, że można to też robić po polsku; że to jest fajne i to jest coś, czego chcemy słuchać.
My wydaliśmy nasz nielegal w 2008 roku, ale wcześniej zrobiliśmy dwa nielegale, które w ogóle nie były wydane w żadnej formie, tylko kopiowane na CD dla znajomych - pierwszy wyszedł w 2003 roku, a drugi w 2005, więc to, co szersze grono ludzi poznało w 2008, było już efektem tych lat, wszystkich tych działań w temacie - cofa się półtorej dekady wstecz Steez, gdy pytamy go o dyskografię Dobrego Towaru - I też dopiero z czasem zaczęliśmy prowadzić takie życie, że było o czym opowiadać. Bo jak słuchałem tego Włodka w ósmej klasie podstawówki, to byłem dzieckiem z podstawówki i się tym fascynowałem. Chodząc do szkoły średniej, mieszkając z rodzicami i chcąc być w tym wszystkim autentycznym, trudno było nagrywać ostre, uliczne numery. Ale później różne rzeczy się zaczęły dziać w naszych życiach i to dało mocniejszy impuls do tworzenia kawałków.
Promowany klipem - w którym przewija się niejedna znacząca postać ówczesnej warszawskiej sceny - i koncertem w kultowym klubie Punkt nielegal Dobrego Towaru z 2008 roku nie był żadną rewolucją, ale - podobnie jak jeszcze kilka podziemnych, ulicznych produkcji z pierwszej dekady lat 2000., z wcześniejszym o 3 lata Mixtapem Szybkiego Szmalu na czele - wniósł pewien powiew świeżości na stołeczne osiedla. Słyszalne inspiracje francuską sceną, z energią przewinięte charakterne zwrotki członków składu i gramofonowe popisy Steeza zrobiły wrażenie na wielu wychowankach ówczesnej ciemnej strony i zwiastowały nadejście nowej gwardii na blokach.
�
Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, wspominam ten czas z dużym sentymentem, jako takie beztroskie lata - wspomina producent całości - Ja dwa razy rzucałem studia, bo za każdym razem stwierdzałem, że jednak muzyka to jest to, czym się chcę zajmować, a jednocześnie nie miałem żadnych fachowych podstaw, żeby prowadzić jakąś działalność zawodową na tym polu. Nie miałem jednak zamiaru tracić czasu na uczenie się budowy jakichś elektronicznych podzespołów na Politechnice, więc całe dnie spędzałem w Muzancie (renomowany, stołeczny antykwariat z płytami winylowymi znajdujący się na rogu ulic Świętokrzyskiej i Nowego Światu - przyp. red.) i jeżdżąc po jakichś bazarach, szukając sampli. A wieczorami spotykaliśmy się codziennie z chłopakami - ktoś coś malował, graliśmy w zochę, szliśmy do CoTu coś oszamać, spalić gdzieś dwa blanty, wypić jakiegoś browara. I tak się życie toczyło. Od czasu do czasu szło się gdzieś w weekend na imprezę, grało się koncert czy nagrywało kolejny numer. Cały mój pokój na Sienkiewicza wyłożyliśmy wytłoczkami po jajkach i jak dziś o tym myślę, to jest to trochę śmieszne, ale… działo się.
Jakie odbicie w rymach i bitach znajdowały te lata? O tym będziecie mogli się przekonać już 20. stycznia w warszawskiej Drukarni na 21. urodzinach JWP, gdzie Dobry Towar wystąpi obok Jaśnie Wielmożnych jubilatów, a także Tedego, Włodiego czy Leha. I rzeczywiście, pod względem skali to długo nie graliśmy takich koncertów. - mówi Steez, który zagrał już co prawda z DT jeden koncert w tym roku na charytatywnej imprezie w Iskrze, ale niewielki warszawski klub ciężko porównać do potężnej przestrzeni na Mińskiej, w której odbędzie się wspomniana rocznica - Wszyscy poszli w swoją stronę i niektórzy odbili od muzyki. Jedynie ja z Oskarem zostaliśmy przy tym tak na dobre. Nie ma więc żadnych nowych, wspólnych rzeczy, ale że mamy mocny link z JWP i się bardzo lubimy z ekipą, to kiedy padł pomysł występu na urodzinach, od razu w to weszliśmy. Bo Dobry Towar cały czas istnieje. To nigdy nie było przedsięwzięcie zaprogramowane na jakieś profity czy sukcesy; to był efekt naszej zajawki i przyjaźni. I choć nic od lat nie nagraliśmy, to wciąż się trzymamy w tym gronie i widujemy od okazji do okazji. Dobry Towar to nie jest band, który został założony i do którego dobraliśmy gitarzystę, a później szukaliśmy bębniarza, to grupa przyjaciół, którą połączyło wiele więcej niż muzyka.
fot. Ludwik Lis/stylwarszawski.com