W filmie Suzanne Hillinger wyemancypowane pracownice seksualne zderzają się z fundamentalistami religijnymi. W tle rozbrzmiewa zaś pytanie o przyszłość pornobiznesu.
Artykuł opublikowany w marcu 2023 roku.
Choćby nie wiadomo jak zaklinać rzeczywistość, pornografia była, jest i będzie. Jej najstarsze artefakty, w tym znalezioną w jaskini w pobliżu Stuttgartu zseksualizowaną figurkę bogini Wenus, mają co najmniej 35 tysięcy lat. Teraz wystarczy spojrzeć na comiesięczne rankingi najczęściej odwiedzanych stron internetowych, które publikują analitycy z izraelskiej firmy Similarweb. Podium z lutego nie zaskakuje – bezkonkurencyjni pozostają Google, YouTube i Facebook. W pierwszej dziesiątce znajdziemy także m.in. Twittera, Wikipedię i Instagrama, będące albo platformami społecznościowymi, albo stronami służącymi zdobywaniu wiedzy. A tuż za nimi pojawiają się XVideos i Pornhub. Według statystyk w 2019 roku druga z witryn odnotowała 42 miliardów odsłon, czyli aż 115 milionów dziennie.
Dwie strony barykady
Ta sama pornografia była, jest i będzie przedmiotem licznych sporów i debat. Jej przeciwnikom nie brakuje argumentów za tym, żeby zniknęła z przestrzeni publicznej. Bo ryzyko uzależnienia, bo utrwalanie fałszywych wyobrażeń na temat seksu, w którym mężczyzna zawsze ma erekcję, zaś wielokrotne orgazmy trwają kilkanaście minut. Bo uprzedmiotowienie kobiet. Dla osób wierzących jest wreszcie wyrazem braku szacunku do własnego ciała, jednej z największych świętości, jaką według nich otrzymaliśmy już na starcie.
Oba te spojrzenia na wciąż elektryzujące zjawisko splatają się w dokumencie Seks, sieć i kasa: Historia Pornhuba, który kilka dni temu wzbogacił katalog Netfliksa. Jego reżyserce, Suzanne Hillinger (Totally Under Control, The Faux Real) prawdopodobnie zależało na tym, żeby nie opowiadać się wyraźnie po którejś ze stron konfliktu. Choć ostatecznie częściej oddaje głos osobom optującym za normalizowaniem pornografii, niuansuje cały problem. Ten zaś okazuje się bardziej złożony od powracających wojenek na tle światopoglądowym. W jego zrozumieniu przeszkadza nieco chaotyczna narracja, przypominająca skakanie z kwiatka na kwiatek, ale kilka wątków pozostaje zdecydowanie godnych odnotowania.
Kanye West i Don Jon
Nieprzypadkowo to właśnie Pornhub zaciekawił twórców z Jigsaw Productions, studia prowadzonego przez zdobywcę Oscara za Kurs do Krainy Cienia, Alexa Gibneya. Portal założony przez kanadyjsko-luksemburską firmę MindGeek, w którą kilka dni temu zainwestowało Ethical Capital Partners, jest – rzecz jasna – jednym z liderów w branży. W odróżnieniu od swoich konkurentów nie stoi jednak w cieniu, tylko akcentuje swoją obecność w mainstreamie, tak jakby jego twórcy chcieli powiedzieć: „Przecież i tak wszyscy kojarzycie jingiel rozpoczynający filmy i nasz pomarańczowo-czarny logotyp”.
Reklamy Pornhuba witają więc nowojorczyków na Times Square, dyrektorem kreatywnym gali jego nagród był Kanye West, a firma chętnie angażuje się w działalność charytatywną (np. na rzecz kobiet chorujących na nowotwory piersi). Fragmenty wideo zamieszczonych na stronie znalazły się w Don Jonie – reżyserskim, komediowym debiucie Josepha Gordona-Levitta, który opowiada o mężczyźnie uzależnionym od sprośnych treści. W 2020 roku katalog witryny wzbogacił się zaś o pierwszą niepornograficzną produkcję; dokument Shakedown Leilah Weinraub zagląda za kulisy funkcjonowania tytułowego lesbijskiego strip clubu w Los Angeles.
A w kolejce już czekają następne projekty, które z pewnością przykują uwagę mediów. Nieukończony pozostaje jeszcze film Sexploration z akcją dziejącą się w przestrzeni kosmicznej. Na rynek wkrótce ma też wejść Wankband – niewielka opaska mająca generować energię elektryczną za pomocą ruchu rąk podczas masturbacji.
Seksualna emancypacja
Wszystkie te działania mają czysto wizerunkowy wymiar, przełamując tabu i oswajając z bezpruderyjnym mówieniem o cielesności. Wizytówką takiej postawy są pracownice seksualne przepytywane przez Hillinger. Swoją działalność monetyzowali m.in. za pomocą Modelhub – narzędzia przypominającego OnlyFans i niegdyś zintegrowanego z Pornhubem. Jedna z nich, Gwen Adora, mówi, że jest wytwórnią filmową w jednej osobie. Tworzenie materiałów pornograficznych pozwoliło jej zaakceptować własną sylwetkę, dało upust tłumionej wcześniej kreatywności i zapewniło wolność finansową. Gdy widzimy, jak w gronie przyjaciół dowiaduje się o tym, że zwyciężyła wspomnianą nagrodę Pornhub Award, trudno nie dzielić z nią tej radości.
Dziurawa moderacja
W netfliksowym dokumencie unaoczniono jednak i drugą stronę medalu. Platforma z tak olbrzymią liczbą materiałów – i to na dodatek szczególnych ze względu na ich specyfikę – musi mieć skuteczny system moderacji treści. Bez niej do sieci mogą wyciekać filmy z udziałem nieletnich czy tych, którzy nie wyrazili zgody na nagrywanie bądź nie byli świadomi, że później zobaczą siebie w Internecie. Rejestracje gwałtów. Sekstaśmy mające na celu zdyskredytowanie konkretnych osób, zwłaszcza tych rozpoznawalnych. Nieznanym wcześniej zagrożeniem na tym polu stają się deepfake’i. Jedną z ofiar takich działań była aktorka Scarlett Johansson. – Nie dotyka mnie to aż tak bardzo, bo widzowie zakładają, że to w rzeczywistości to nie ja. Jakkolwiek, to poniżające – przyznała w rozmowie z gazetą The Washington Post.
Jeden z byłych moderatorów Pornhuba w dokumencie mówi jednak z rozbrajającą szczerością, że kilka lat temu cała ekipa weryfikująca treści liczyła tylko trzydzieścioro pracowników. Pamiętacie głośny film Czyściciele Internetu Moritza Riesewiecka i Hansa Blocka o Filipińczykach, których zajęciem było ustalanie, jakich niedozwolonych materiałów nie zobaczą użytkownicy sieci na różnych szerokościach geograficznych? Tu okoliczności nie nosiły co prawda znamion wyzysku ekonomicznego, ale okazały się równie niewdzięczne. Filtrujący pornografię oglądali nawet do kilkuset materiałów dziennie. Pomijając konsekwencje, jakie dla ich psychiki mogły nieść przyspieszone migawki zlepionych ze sobą ciał, trzeba przyznać, że w takim tempie pracy bardzo łatwo o pomyłkę. Niektóre decyzje rodzą uzasadnione wątpliwości. Jak bowiem z perspektywy osoby, która ogląda wszystko na ekranie swojego komputera, właściwie ocenić wiek bohaterów albo konsensualność całej sytuacji?
Internetowe miejsce zbrodni
Częściowe rozwiązanie tego problemu, czyli dokładna weryfikacja profesjonalnych i amatorskich aktorów, nadeszło zdecydowanie za późno. Już w 2009 roku pewna 14-latka, ofiara zbiorowego gwałtu, czekała pół roku na to, żeby Pornhub usunął wideo z jej udziałem. Wyegzekwowała to dopiero dzięki stanowczej interwencji prawnika. Niemal dekadę później analiza przeprowadzona przez organizację Interrnet Watch Foundation wykazała, że w serwisie w latach 2017-2019 figurowało 118 materiałów z wykorzystywaniem nieletnich. Największe poruszenie wywołał jednak reportaż Dzieci Pornhuba Nicholasa Kristofa, dwukrotnego zdobywcy prestiżowego Pulitzera. Dziennikarz New York Times nie przebierał w słowach. Pornhub monetyzuje gwałty na dzieciach, pornografię zemsty, nagrania z kamer szpiegowskich podglądających kobiety biorące prysznic, mizoginistyczne i rasistowskie treści czy nagrania osób duszonych plastikowymi torbami – relacjonował. Rozmawiał z ofiarami, a jednocześnie celnie punktował nieudolność włodarzy serwisu. Nawet jeśli newralgiczne wideo znika, szybko powraca jak feniks z popiołów, udostępnione przez kogoś innego, kto zdążył zapisać je na dysku. Na taką hydrę o wielu głowach potrzeba bardziej radykalnych sposobów.
Sytuacje, w których Mindgeek ewidentnie dało ciała, okazały się wodą na młyn prawicowych komentatorów. To nie strona z porno, to miejsce zbrodni – usłyszymy w dokumencie od jednego z przeciwników Pornhuba. Chwilę przed tym, gdy Kristof oddał tekst do druku, w sieci powstała petycja, żeby witryna została bezpowrotnie usunięta. Czas ją zamknąć i pociągnąć do odpowiedzialności stojące za nią kierownictwo – wzywała do działania Laila Mickelwait z chrześcijańskiej organizacji Exodus Cry. Nie tylko pornografia zachodzi jednak aktywistom za skórę. Najchętniej zdelegalizowaliby całą pracę seksualną, w tym kluby ze striptizem. Założyciel grupy, Benjamin Nolot, ma też problem z małżeństwami jednopłciowymi, przygodnymi związkami i aborcją, którą zdarzyło mu się przyrównać do Holokaustu.
Wartości na świeczniku
Walka o przyszłość Pornhuba staje się przez to nie tylko walką o ochronę ofiar gwałtów czy molestowań. Na świeczniku jest sprawa bardziej fundamentalna – wartości. Przykłady oczywistych nadużyć wykorzystuje się do obrony tradycyjnych norm, którym raczej daleko do seksualnego liberalizmu. Gdy Prawo i Sprawiedliwość badało jesienią możliwości wprowadzenia ustawy pozwalającej dostawcom usług internetowych blokować materiały pornograficzne, uzasadniała to przede wszystkim troską o rozwój psychofizyczny dzieci i młodzieży. Prezes Jarosław Kaczyński oglądanie materiałów dla dorosłych krytykował jednak już lata temu, wtedy bez merytorycznego pokrycia. Nie jestem entuzjastą tego, żeby sobie młody człowiek siedział przed komputerem, oglądał filmiki, pornografię, pociągał z butelki z piwem i zagłosował, gdy mu przyjdzie na to ochota – mówił.
Łóżkowa wojna – i ta kulturowa, i o bezpieczeństwo internautów – trwa więc w najlepsze. Zarówno Visa, jak i Mastercard szybko zareagowały na reportaż Kristofa. Za materiały na Pornhubie nie zapłacimy już kartą którejkolwiek z firm. Jeszcze wcześniej w Stanach Zjednoczonych wprowadzono ustawę Fight Online Sex Trafficking Act / Stop Enabling Sex Traffickers Act. W jej rozumieniu właściciele platform mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej, gdy znajdą się tam niedozwolone materiały. Zanim prawo weszło w życie, penalizowano jedynie samych autorów tych treści.
Seksu nie da się zakazać
Co FOSTA/SESTA oznaczała – i nadal oznacza – w praktyce? Zachowawczość witryn w umożliwianiu publikacji pornografii. Latem 2021 roku OnlyFans poinformowała, że zakazuje udostępniania treści 18+. Oficjalnym powodem takiej decyzji była optymalizacja modelu biznesowego. Łatka serwisu z seksem w roli głównej rzekomo utrudniała dotarcie do większej liczby reklamodawców. Łatwo jednak połączyć kropki i powiązać decyzję z postanowieniami amerykańskiej ustawy.
OnlyFans ostatecznie zachowało swój erotyczny rodowód, głównie ze względu na sprzeciw społeczności i twórców, którzy bez platformy straciliby główne źródło utrzymania. Inny obrót spraw szczególnie mocno uderzyłby społeczność LGBTQ+, szukającej w sieci emancypacji i sojuszników. Opór każdej ze stron, podobnie jak puenta Seksu, sieci i kasy: Historii Pornhuba, przypomina tym samym o jednym. Nagość i erotyka są od dawna poszukiwane w mainstreamie. Pełno nagości w mediach społecznościowych, na Intagramie i TikToku. Seksu w sieci nie da się zakazać – mówił na łamach Wyborczej Michał Sawicki, seksuolog i psychoterapeuta.
Być może należy pójść za jego słowami, przyjąć to status quo i edukować. Skupić się na tym, żeby pornografia była inkluzywna, bezpieczna i konsensualna, a anomalie pokroju tej z 2009 roku nigdy nie miały miejsca. Samo zepchnięcie pornografii do szarej strefy trudno nazwać rozwiązaniem. Na prohibicję zwolennicy alkoholu znajdowali przecież niejeden sposób.