Powołane do życia w grudniu 2021 roku Polskie Towarzystwo Mediów Medycznych powstało w ściśle określonym celu. Weryfikacji i zgłaszania nieprawdziwych wiadomości na temat chorób i ich leczenia oraz edukacji społeczeństwa, które zostało zalane falą dezinformacji.
Za całe zamieszenie odpowiedzialne są psychiatryczka Maja Herman i prawniczka Karolina Podsiadły-Gęsikowska, które pełnią funkcje kolejno prezeski i wiceprezeski zarządu PTMM. W zespole pracują też osoby związane ze środowiskiem medycznym oraz prawniczym: Małgorzata Reszczyńska, Mirela Batog, Marcin Kuna czy Aleksandra Powierża.
Jak można dowiedzieć się z profili PTTM w social mediach, głównym celem stowarzyszenia jest uniemożliwienie rozpowszechniania fałszywych informacji. I uporządkowanie wiedzy o tym, które informacje są niezweryfikowane, a które zgodne z tzw. evidence-based medicine. Jakich środków zamierzają używać w celu ograniczenia albo pozbycia się medycznych fake newsów i historii wyssanych z palca? Upominanie poszczególnych osób oraz działania przedprocesowe i procesowe. Wszystko po to, żeby pseudoeksperci/-tki nie czuli się bezkarnie i nie traktowali internetu jako przestrzeni, w której można zamieszczać szkodliwe wypowiedzi bez jakichkolwiek konsekwencji.
Ale to nie jedyne zadanie Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych. Jak można dowiedzieć się z oficjalnych komunikatów, prawniczo-medyczna ekipa zajmie się również weryfikacją podejrzanych kont szerzących nieprawdziwe treści. I analogicznie, pochylać się nad reklamami, w tym pochodzącymi od influencerów/-ek, którzy promują produkty błędnie uchodzące za medyczne albo których skład nie został przebadany. Wspominała o tym prezeska PTMM, Maja Herman, w udzielonym ostatnio wywiadzie dla portalu Puls Medycyny: nasze towarzystwo nie będzie zabraniać nikomu wydawać swoich własnych pieniędzy na tego typu usługi. Ale już wszelkie działalności nakłaniające, by nie stosować leków, sprawdzonych metod, pomocy lekarzy, a zdać się na bioenergoterapię, homeopatię czy inne niesprawdzone metody, będziemy reagować natychmiast.
W tej samej rozmowie lekarka psychiatrii i prezeska PTMM podkreśliła również inny ważny wątek: olejków CBD. [Influencerzy] nie mówią jednak, że nie należy ich łączyć z lekami przeciwdepresyjnymi, nasennymi i przeciwpsychotycznymi, że mogą wchodzić w szkodliwe interakcje z niektórymi antybiotykami, lekami nasercowymi, inhibitorami pompy protonowej, lekami antykoncepcyjnymi, a nawet z popularnym ibuprofenem. W momencie, kiedy wiele osób korzysta z olejków CBD, które faktycznie przynoszą wiele pozytywnych skutków, warto wiedzieć, z czym nie powinno się łączyć tej substancji.
Evidence-Based Medicine…
…czyli w skrócie EBM. I nie, nie chodzi tu o podgatunek tanecznej muzyki klubowej. Wszystko rozchodzi się o medycynę, która jest poparta wiedzą naukową, faktami i doświadczeniem osób wykonujących zawód lekarza/-rki. Termin EBM wyklucza zatem wszelkie para-medyczne byty oraz samozwańcze metody leczenia. Po raz pierwszy został użyty przez Gordona Guyatta, kanadyjskiego profesora medycyny i epidemiologii klinicznej na McMaster University w Hamilton, Ontario. Naukowcowi zależało na tym, żeby określenie stało się powszechnym terminem na medycynę bazującą na wieloetapowych i wiarygodnych badaniach. Owe badania są najczęściej wielofazowe i podlegają szczegółowej, krytycznej analizie specjalistów. EBM odwołuje się nie tylko do całego systemu i infrastruktury opieki zdrowotnej, ale również do indywidualnych doświadczeń lekarzy i lekarek.

To właśnie evidence-based medicine stanowi wyznacznik dla PTMM w kontekście tego, jak skutecznie filtrować informacje w internecie. Jeśli np. jakiś portal/grupa lub jednostka rozpowszechnia w social mediach treści, które nie mają poparcia w EBM, osoby ze stowarzyszenia będą podejmować wobec nich odpowiednie kroki. Wszystko po to, aby zapobiec szerzeniu nieprawdziwych informacji na temat leczenia, przeciwwskazań lub diagnostyki. Szczególny nacisk planują położyć na środowisko pseudocelebrytów, którzy często dysponują ogromnymi zasięgami, co wiąże się z jeszcze większym ryzykiem rozprzestrzeniania się nieprawdziwego i szkodliwego kontentu.
Walka z medycznymi fake newsami
Przykłady odklejonych od rzeczywistości historii można mnożyć: internetowe mądrości, które nie mają kompletnie żadnego pokrycia w rzeczywistości wysnuwają nie tylko Edyta Górniak czy Viola Kołakowska, a ostatnio niewiedzą popisała się dziennikarka Eliza Michalik, która stwierdziła, że problemy natury zdrowia psychicznego da się rozwiązać metodami w stylu porad wszechwiedzących coachów. Po co iść do specjalisty, skoro można odpalić tutorial na YouTubie. Nie musimy dodawać, że takie założenie jest błędne, a jego konsekwencją może być powielanie takich teorii przez obserwujących profile.
Właśnie w takich momentach wkraczać będą eksperci/-tki Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych. Niezależnie od tego, czy mówimy o jednostkach, czy o zorganizowanych grupach na Facebooku, liczących niekiedy kilkadziesiąt tysięcy członków. Każdy z uczestników przyjmuje określone role. Mamy lidera, „kozła ofiarnego”, outsidera, oraz – w największej liczbie – obserwatorów. Będziemy celować w osoby wiodące prym w takich grupach. „Zdezaktywowanie”, osłabienie lidera, powoduje spadek zainteresowania osób, które często ślepo podążają za tłumem, mają niedoprecyzowane stanowiska. To oczywiście wymaga od nas dużego zaangażowania, wnikliwego zapoznania się z treściami w danej grupie szerzącej antynaukowe informacje – mówiła Pulsowi Medycyny Maja Herman.