Czy gdyby dzisiejsze popstars urodziły się 20 lat wcześniej, to przejęłyby rolę najjaśniejszych gwiazd poprzednich dekad?
Kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów. Kiedy imprezy w największych klubach rozkręcały kawałki 50 Centa i Jennifer Lopez nie mieliśmy pojęcia, jak będą wyglądały popowe gwiazdy wielkiego formatu w 2019 roku. Pewnym jest, że czasy się zmieniły – i to w wielu aspektach. Mechanizmy rynkowe działają zupełnie inaczej, głównym kanałem komunikacyjnym dla muzyków nie jest już prasa, telewizja i radio, a social media. Kreacja wizerunku musi się skupiać na zupełnie innych kwestiach, niż w latach 90. Granica między normą a skandalem znacząco się przesunęła.
Dlatego dla zabawy postanowiliśmy spróbować odnaleźć starsze odpowiedniki dzisiejszych popowych gwiazd. Nie jest to oczywiście podobieństwo 1:1, ale pewne cechy wspólne na pewno są widoczne.
Billie Eilish – Avril Lavigne
To zupełnie naturalny mechanizm – kiedy ktoś staje się sławny, ludzie zaczynają go lubić. Analogicznie tworzy się jednak kontra – grupa, która za wszelką cenę będzie próbowała zdewaluować sukces danej osoby. W przypadku Billie Eilish oponenci posługują się jednym argumentem – Billie to wytwór przemysłu muzycznego – pisaliśmy w tekście, gdzie tłumaczyliśmy dlaczego nie przeszkadza nam fakt, że młoda gwiazda jest produktem przemysłu muzycznego. Z Avril Lavigne było podobnie – stała się popularna w wieku zaledwie 16 lat, a pomogły jej w tym mechanizmy rynkowe. Po wbiciu się z buta na światową scenę Avril zaczęła tworzyć własne materiały, mimo nacisku ze strony managementu, żeby robić covery, które wychodziły jej świetnie. Była buntowniczką, z którą utożsamiały się miliony nastolatek na całym świecie, płacząc do takich kawałków jak When You’re Gone.
Współczynnik relatability w przypadku Billie jest bardzo podobny, bo gitarowe ballady śpiewane przez siedemnastolatkę prawie zawsze dotykają tematów emocjonalnych i okresu dojrzewania, młodzieńczego buntu (wyrażanego także za pomocą stylówy i ogólnego PR-u). Teledyski z nieco mroczną, emo-stylistyką? Check. Nastoletnia gwiazda dużego formatu? Check. Wpływy rocka w tworzonej muzyce? Check. Billie Eilish to współczesna, ulepszona wersja Avril Lavigne.
Ed Sheeran – Chris Martin
Oczywiste podobieństwa biograficzne wbrew pozorom nie są błahe – to, w jakim środowisku dorasta muzyk, warunkuje kształt i treść jego późniejszej twórczości. A w przypadku Sheerana i Martina mamy do czynienia z poniekąd podobnymi zjawiskami: to dwóch muzyków, którzy odnieśli gigantyczny komercyjny sukces na świecie, tworząc podobne stylistycznie i treściowo wydawnictwa. Głosy obu panów są nieco zbieżne – Chris śpiewa wyższym barytonem, a Ed niskim tenorem, jednak da się znaleźć wspólny mianownik: obaj często sięgają po falset. Oprócz tego wokaliści tworzą numery o podobnych tematykach: relacji miłosnych (The Scientist i Shape of You), marzycielskie, balladowe kawałki (Paradise i I See Fire), a także typowo popowe piosenki o… niczym.
Choć obaj wywodzą się z muzyki gitarowej (Coldplay i ich Parachute z 2000 roku i EP-ka You Need Me Sheerana z 2011 nie uświadczyły dźwięku syntezatora), to w późniejszych etapach kariery nie bali się korzystać z dobrodziejstw muzyki elektronicznej, tworząc do bólu popowe, energetyczne letniaki (A Sky Full of Stars i prawie całe No. 6 Collaborations Project). No prawie jak bracia.
Miley Cyrus – Madonna
To porównanie prawie tak ryzykowne, jak zestawienie obok siebie Maryli Rodowicz i Sarsy. Porwaliśmy się jednak na próbę znalezienia podobieństw między królową popu a ex-gwiazdką Disneya i… znaleźliśmy ich całkiem sporo.
Po pierwsze, obie panie dysponują bardzo podobnymi zdolnościami wokalnymi – śpiewają mezzosopranem (głos Miley obejmuje 4 oktawy, a Madonny 3). I choć Miley najprawdopodobniej nigdy nie zostanie okrzyknięta królową popu, to ich kariery mają ze sobą sporo wspólnego. Zarówno Cyrus, jak i Madonna mają (co najmniej) dwie twarze – grzeczną i kontrowersyjną. Miley zaczynała jako gwiazda Disneya, Hannah Montana była bożyszczem dzieci dookoła świata i wówczas nie mogła sobie pozwolić na jakiekolwiek kontrowersje. Później jednak postanowiła zerwać z dotychczasowym PR-em i pokazać swoją niegrzeczną, wyzywającą stronę. Przełomowym momentem był 2013 rok, kiedy światło dzienne ujrzały teledyski do We Can’t Stop i niesamowicie viralowe Wrecking Ball, na którym wokalistka przechadza się w bieliźnie z wielkim młotem i wisi nago na kuli wyburzeniowej. Swoją transformacją wywołała falę oburzenia i zgorszenia wśród bardziej konserwatywnej części swoich fanów, tak samo jak u szczytu swojej kariery robiła Madonna. Królowa popu nie zwracała uwagi na tabu, seksualizowała swoje teledyski i pozowała w wyzywających strojach. Chyba największą kontrowersję wywołała jednak trasą Blond Ambition World Tour w 1990, kiedy to za scenografię służyły jej chrześcijańskie symbole, a sama śpiewała w towarzystwie poprzebieranych za księży tancerzy.
Głos, transformacje wizerunkowe, łamanie tabu i kontrowersje – te wszystkie rzeczy sprawiają, że Miley to współczesna wersja Madonny.
Camila Cabello – Jennifer Lopez
Podobieństwo między twórczynią Havany (oh na na) i Jenny From the Block jest oczywiste już na pierwszy rzut oka. Obie mają w sobie latynoską krew – J-Lo co prawda od małej mieszkała w Nowym Jorku, ale jej rodzice pochodzą z Portoryko, a Camila urodziła się na Kubie. Obie wokalistki rozpoczęły swoje kariery dzięki wygranym konkursom. Cabello wraz z członkiniami Fifth Harmony zdobyła trzecie miejsce w amerykańskim X Factorze, a Jenny brała udział w castingach do filmów i konkursach na role taneczne (m.in. do serialu Living in Color, dzięki któremu zdobyła szeroki rozgłos). Latynoskie motywy przewijają się w twórczościach zarówno jednej, jak i drugiej artystki (śpiewanie po hiszpańsku, uwidacznianie latynoskiej kultury w teledyskach). Obie pojawiały się na okładkach magazynu Billboard i niejednokrotnie ich piosenki mościły sobie wygodne miejsce na szczytach przeróżnych list. Oprócz muzycznych podobieństw, Camila i Jennifer mają także wiele wspólnego jeśli chodzi o umawianie się ze znanymi osobami (ale wolimy aż tak nie zagłębiać się w historie ich związków). I choć nigdy nie pomylilibyśmy Cabello z Lopez, to ich porównanie wydaje nam się całkiem sensowne.
Dua Lipa – Gwen Stefani
Pop has to be fun – powiedziała w jednym z wywiadów w 2018 roku Dua Lipa. Bardzo podobne podejście do swojej solowej kariery ma również Gwen Stefani. I choć ich droga do sukcesu jest zupełnie inna (Dua wystrzeliła, nagrywając covery znanych piosenek na YouTube, a Gwen śpiewając w zespole No Doubt), to kilka aspektów w ich twórczości się zgadza. Bliskie sobie wizualnie klipy, podobieństwa tematyczne, jeśli nie charakterologiczne... Gwen Stefani, tak jak Dua Lipa, w solowej odsłonie kreuje się na silnie wyzwoloną postać. W kwestiach muzycznych wokalistki są bardzo różne, jednak wynika to raczej z czasów, w których dane numery powstawały –jeszcze 9 lat temu beaty, pod które śpiewa Dua, byłyby nie do pomyślenia, ale już bardzo proste podkłady stworzone z klaskania i tupania – jak najbardziej. I don’t give a fuck, because I ain’t no hollaback girl.