Kolumbijska choroba. Jak kokaina niszczy brytyjski futbol

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
Italy v England - UEFA Euro 2020: Final
Fot. Chloe Knott - Danehouse/Getty Images

West Ham nałożył zakaz stadionowy na kibiów, którzy wciągali kreskę z... łysej głowy kolegi. Wszystko to nagrali i z dumą wrzucili do sieci. Branie narkotyków podczas meczu stało się już w Wielkiej Brytanii normalnością.

Tekst pierwotnie ukazał się na naszej stronie w październiku 2022 roku.

Porta Ticinese w Mediolanie. Tysiące kibiców Chelsea bawią się w barach położonych wzdłuż kanału Darsena. W każdym z nich ustawia się potężna kolejka do toalety, jednak mało kto stoi w niej, żeby się załatwić.

– Weź mnie zakryj – mówi jeden z Anglików. Po czym wysypuje sobie “kreskę” na zegarek i szybko wciąga. – Chcesz trochę, mate? – pyta, ale widząc grymas na mojej twarzy, tylko się uśmiecha i rzuca: – Nie ma problemu, dobrej imprezy!

On był wyjątkowo niecierpliwy. Reszta czeka na swoją kolej, wchodzi do kabiny i tam spokojnie bierze narkotyki. W tamtej kolejce mniej więcej co druga osoba ustawiała się po to, żeby wciągnąć koks. – Sikać przecież możecie pod drzewo – żartuje jeden z oczekujących.

Na meczach wyjazdowych to norma i mówimy tu nie tylko o Chelsea, ale też Tottenhamie, Liverpoolu, Manchesterze United i właściwie każdej drużynie w Anglii. Według “International Journal of Drug Policy” ponad 30% kibiców było świadkiem brania narkotyków, a 6% otwarcie przyznało się do wciągania kokainy. Jeśli wzięlibyśmy mecze wyjazdowe, liczba ta wzrosłaby jeszcze bardziej.

– 60-70% kibiców z grupy wiekowej 18-25 lat podczas wyjazdów wciąga kokainę, dlatego łatwo ją zdobyć. Jadąc na mecz, bierzesz małą porcję, ale kiedy wracasz, ilość się zwiększa – opowiada Michael, bohater głośnego tekstu “The Athletic”, w którym portal zwracał uwagę na narkotykowy problem w brytyjskim futbolu.

W tym samym artykule wypowiada się szef policji, Mark Roberts, który ujawnił, że podczas badań na stadionie jednej z drużyn w Premier League obecność kokainy wykryto w każdej toalecie.

– Kibice są trochę jak owce. Tak samo się ubierają, piją te same drinki, słuchają tej samej muzyki, więc gdy ktoś wpływowy w ich grupie zaczyna brać kokainę, reszta robi to samo – stwierdził. – W ich społeczności jest to normalizowane. Kokaina nie jest niczym nowym, ale jeszcze nigdy wcześniej nie była tak akceptowana jak teraz.

PIŁKA NOŻNA I NARKOTYKI

Dziś narkotyki uważa się za główną przyczynę zadym na stadionach, jednak w przeszłości, wtedy kiedy brytyjski futbol miał największy problem z chuliganami, tak nie było. Kibicowska przemoc wynikała bardziej z nastrojów społecznych, wielkich zmian politycznych i kulturowych zachodzących w Wielkiej Brytanii, a nie z używek. Choć te od zawsze towarzyszyły piłce nożnej.

Jak opisywał Sam Davies z magazynu “The Face”, w latach 70. i 80., czyli w najczarniejszym okresie w historii brytyjskiego futbolu, na trybunach spotykano się z różnymi substancjami – od ekstazy, marihuany po LSD czy amfetaminę.

Bill Buford w książce “Among the Thugs” opisywał spotkania skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, do którego tłumnie należeli członkowie ekip West Hamu i Chelsea. W jednym z rozdziałów wspomina, jak londyńczykom “świeciły się oczy” na widok “speedu”, czyli amfetaminy.

Miłość do “amfy” z czasem wyparło MDMA, którą kibice zaczerpnęli z rave’ów i dubstepowych imprez. To właśnie wtedy Wielka Brytania wchodziła w złotą erę muzyki imprezowej. Powstawały nowe style, możliwość promocji własnej twórczości wzrastała dzięki komercyjnym stacjom radiowym, a w największych miastach na Wyspach otwierało się coraz więcej klubów młodzieżowych, w których bawili się też chuligani.

Grupy kibicowskie szybko zrozumiały, że dzięki “piksom” można się nie tylko dobrze bawić, ale też zarobić. Dlatego zaczęły handlować i propagować branie narkotyków w środowisku piłkarskim.

Skala problemu była jednak niewielka, ponieważ stadionowi dilerzy rzadko wychodzili poza własne środowisko. Podczas gdy mocniejsze używki dominowały wśród chuliganów, normalni kibice się z nimi nie spotykali. A na branie narkotyków i zadymy zaczęli reagować z pogardą, a nie akceptacją. Poza tym Brytyjczycy praktycznie nie znali jeszcze wtedy pojęcia “kokaina”. Niestety, to miało się niedługo zmienić.

PABLO ESCOBAR A ANGIELSCY KIBICE

Kokaina pojawiła się na Wyspach jeszcze pod koniec XIX wieku, ale długo była bardziej ciekawostką niż powszechną używką. Zmieniło się to 100 lat później, kiedy Pablo Escobar rozszerzył wpływy i zaczął ją rozprowadzać po Europie. Brytyjskie porty stały się jednym z miejsc przerzutowych, kluczowym na przemytniczej mapie, co ułatwiło dostęp do kokainy.

Nie trafiła ona jednak od razu na stadiony. Na początku mogli sobie na nią pozwolić tylko chłopcy z wyższych sfer – studenci z prestiżowych uczelni czy rodziny szlacheckie. “Koks” stał się domeną bankietów w pałacach i na dworach, a nie imprez w obskurnych pubach, ponieważ jego cena była dziesięciokrotnie wyższa od amfetaminy.

Żeby kokaina trafiła do kibiców, musiały się dokonać dwie rewolucje: społeczna oraz narkotykowa. Nowe technologie i szybki rozwój społeczeństwa w kapitalizmie sprawiły, że w latach 90. w Wielkiej Brytanii praktycznie wymarła tradycyjna klasa robotnicza, która wcześniej stanowiła zdecydowaną większość osób interesujących się piłką nożną. Ludzie się wzbogacali i wchodzili na wyższy poziom życia, a futbol został przejęty przez klasę średnią.

Na dodatek w międzyczasie albańskie gangi zaczęły bezpośrednio współpracować z kartelami z Kolumbii, dzięki czemu na rynku europejskim pojawiło się coraz więcej czystej kokainy. Co z kolei doprowadziło do nawet trzykrotnej obniżki jej cen.

I tak na początku XXI wieku znudzeni życiem, zamożni, ale nie bardzo bogaci Brytyjczycy zaczęli coraz częściej sięgać po tańszą kokainę, która stała się integralną częścią dni meczowych.

– Co innego mam robić w soboty? Siedzieć na kanapie i walić konia do gwiazdeczek pop? Unikać spojrzenia żony w małżeństwie pozbawionym seksu? Wydawać hajs na kebaby lub inne głupoty? Pierdolę to – mówił Tommy Johnson, główny bohater filmu “Football Factory”. Ekranizacja książki Johna Kinga dobrze oddaje kibicowski klimat wczesnych lat dwutysięcznych. Małe zadymy, duże imprezy i przede wszystkim dużo kokainy.

NARKOTYKI A PRZEMOC

– Spożywanie kokainy jest powiązane z budowaniem “hipermęskich tożsamości”. Kokaina stała się elementem kultury kibicowskiej. Narkotyk zwiększa ego. Stajesz się bardziej pewny siebie – tłumaczyła doktor Martha Nelson z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Według niej używki prowadzą kibiców do zachowań, do których nigdy nie dopuściliby się na trzeźwo lub nawet pod wpływem alkoholu.

– Porównanie tradycyjnych środków odurzających jak alkohol i kokainy daje przerażające wyniki. Podczas gdy alkohol sprawia, że kibice wieczorami są już “niezdolni” do większych aktywności, kokaina daje im energię do późna i prowadzi do kłopotów – dodaje.

O podobnej obserwacji mówił “Guardianowi” już w 2010 roku policjant działający w jednostce odpowiedzialnej za zabezpieczenie spotkań Arsenalu: – Dziś alkohol wyparła szeroko dostępna kokaina. Daje im złudną siłę, sprawia, że są odważniejsi. To najczęstszy wybór współczesnych chuliganów.

Dowodów na ich słowa nie trzeba daleko szukać. W oranizmach aresztowanych kibiców Manchesteru United i Tottenhamu po meczach odpowiednio w Rzymie i Sewilli wykryto ślady kokainy. Z kolei do spożywania jej przyznali się chuligani Chelsea, którzy w 2015 roku wypchnęli z paryskiego metra czarnoskórego mężczyznę, wykrzykując “jesteśmy rasistami i nam się to podoba”.

Największy problem to fakt, że sytuacja nie ulega poprawie. Wręcz przeciwnie – po lockdownie jest coraz gorzej i to nie tylko patrząc na społeczność piłkarską, ale całą Wielką Brytanię. Popandemiczne statystyki pokazują, że 3% osób w wieku od 16. do 56. roku życia przyznaje, że brało kokainę. W grupie wiekowej 16-24 odsetek ten sięga prawie 5,5%. Według oficjalnych statystyk Brytyjczycy spożywają najwięcej kokainy ze wszystkich nacji w Europie. A to, zdaniem ekspertów, wpływa na bezpieczeństwo na stadionach.

CORAZ GORZEJ

– Przed wybuchem pandemii nie odnotowaliśmy aż tylu przypadków przemocy co teraz – pisał “Daily Mirror”. – Wygląda to na rozproszenie norm społecznych. Bardzo rzadko chodzi o starsze osoby. W większości to 20-latkowie, którzy spędzili lockdown na piciu i zażywaniu narkotyków na domówkach i nielegalnych imprezach. Teraz pandemia się skończyła, a oni robią to samo tylko publicznie – alarmuje gazeta.

“Telegraph” natomiast zaprezentował alarmujące statystyki, z których wynika, że w trakcie meczów w pierwszej połowie sezonu 2021/22 liczba osób aresztowanych podczas rozgrywek piłkarskich wzrosła o 50%, liczba przestępstw i wykroczeń w League Two o 33%, a w National League nawet o 56%.

Nie można oczywiście wszystkiego zrzucić na kokainę, ale gdy zagłębimy się w indywidualne przypadki, to zobaczymy, że istnieje duże powiązanie antysocjalnych zachowań z narkotykami.

Kibic reprezentacji Anglii, Charlie Perry, który wtargnął na finał Euro 2020 bez biletu, a wcześniej został “gwiazdą” internetu, gdy wsadził sobie świecę dymną w odbyt, wprost przyznał w wywiadzie z “The Sun”, że zrobił to po “załadowaniu w nos dużej ilości prochu”.

Najprawdopodobniej narkotyki spożywał fan Nottingham Forest, który uderzył w głowę Billy’ego Sharpa z Sheffield United podczas celebracji awansu do Premier League. Niejasny był też stan kibiców Evertonu, którzy starli się na murawie Goodison Park z trenerem Crystal Palace Patrickiem Vieirą.

– Notujemy ogromny wzrost spożywania narkotyków na stadionach w ciągu ostatnich lat – stwierdził profesor Geoff Pearson z Uniwersytetu w Manchesterze.

– Wszyscy wiedzą, co się dzieje. To nie jest żaden półświatek czy podziemie – żalił się jeden z policjantów.

ZAKAZY ZA NARKOTYKI

Wydarzenia z mistrzostw Europy w końcu zmusiły do działania polityków. W maju rząd ogłosił, że za sprzedawanie lub branie narkotyków kategorii A, czyli między innymi kokainy, przyłapani kibice dostaną 5-letnie zakazy stadionowe. Podczas jednego z posiedzeń parlamentu sprawę poruszył nawet ówczesny premier, Boris Johnson, który wypowiedział wojnę grupie nazwanej przez niego “middle-class drugheads”.

– Ich nawyk napędza wojnę na naszych ulicach, prowadząc do nędzy i przestępczości w naszym kraju oraz poza jego granicami. Dlatego musimy zwiększyć starania, aby sprawić, żeby łamiący prawo ponosili konsekwencje – stwierdził ówczesny lider Partii Konserwatywnej.

Kit Malthouse, który pracował nad nowym prawem, dodał, że zakazy stadionowe były “gamechangerami” w przypadku rasizmu i przemocy na stadionach, dlatego czas by to samo stało się z kokainą.

Zmiany jednak nie nastąpią, dopóki wciąganie jej będzie uchodziło za normę.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Jędrzej, choć częściej występuje jako Jj. Najlepiej opisuje go hasło: londyński sound, warszawski vibe. W Drugim Śniadaniu regularnie miesza polskie brzmienia z tym, co dzieje się na Wyspach, dorzucając również utwory z amerykańskiej nowej szkoły. Afrowave, drill, trap - słyszymy się!
Komentarze 0