Trudna sztuka rozwiązania kontraktu. Na ile Emreli może czuć się bezpiecznie w Legii

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
Pilka nozna. Liga Europy. Legia Warszawa - Leicester City. 30.09.2021
Fot. Marcin Szymczyk/ 400mm.pl

Mahir Emreli nie zamierza kontynuować kariery w Polsce i wynajął amerykańskiego prawnika, aby rozwiązać kontrakt z winy Legii. To zrozumiałe, że nie wiąże przyszłości z klubem, w którym został pobity i przypisany do grupy baletowej. Niemniej zawsze podkreślał, że Łazienkowska jest tylko przystankiem, a na promocję popracował już w Lidze Europy. Azerski napastnik pod naciskiem rodziny chce wykorzystać sytuację, aby ruszyć w świat i wykorzystać to pół roku inaczej. Niespecjalnie jest zainteresowany wizją gry o utrzymanie, skoro przygoda w Europie się skończyła. Legię czeka poważny spór z 24-latkiem, który nie przyleciał na badania i nie zamierza wsiadać do samolotu na obóz przygotowawczy w Dubaju.

Nie ulega wątpliwości, że Mahir Emreli nie zamierza już wracać do Legii. Azerski napastnik nie przyleciał z urlopu z Baku na pierwszy dzień testów, a jego mama Elnura Emreli opowiada, że to ich koniec w Warszawie. To przede wszystkim mama, jak i siostra piłkarza nie wyobrażają sobie dalszego życia w stolicy Polski i naciskają na wyjazd. Z ich perspektywy pobicie 24-latka przez pseudokibiców wyklucza dalszą możliwość pozostania w tym mieście. Zaraz po incydencie wtargnięcia do autobusu Emreli udał się na obdukcję i dostał od lekarza zalecenie wolnego. Natychmiast chciał mieć dowód i podkładkę, że został skrzywdzony. I trudno oceniać czy dziwić się, że po takim incydencie ktoś ma chęć zmiany środowiska czy boi się dalej funkcjonować w takich patologicznych warunkach.

Niemniej nie brakowało głosów, że Emreli z chęcią zimowej ucieczki nosił się znacznie wcześniej. Jedyne, co miało go tutaj utrzymać, miało być przedłużenie przygody z europejskimi pucharami do wiosny. Skoro w ostatniej kolejce nie udało się ograć Spartaka, Mahir miał już być zdecydowany na kolejne kroki. Tym bardziej, że po bramkach z Napoli (1:4) czy trafieniu na wagę trzech punktów z Leicester (1:0) jego menedżer mocno opowiadał mu, że jego miejsce jest w silniejszych rozgrywkach. Od kilku miesięcy Azer współpracuje z The Team Endo, który główne kontakty ma w Stanach Zjednoczonych oraz Meksyku. Angaż w MLS miał być alternatywą, gdyby nie udało się go umieścić w silniejszym europejskim klubie, niż w Legii.

Dyrektor sportowy Jacek Zieliński podkreśla, że Mahir Emreli ma ważny kontrakt do 2024 roku i jeśli nie stawi się na obozie, zostaną wyciągnięte wobec niego konsekwencje. Menedżer Azera wysłał pismo do klubu i naciska, aby Legia się ugięła, pracując w tym samym czasie nad znalezieniem mu nowego pracodawcy. Argumentuje to tym, że piłkarz jest wstrząśnięty, obawia się o bezpieczeństwo i nie chce wracać do miejsca, gdzie został skrzywdzony. Jeśli nie dogadają się w połowie drogi na warunki rozstania, najpewniej czekają ich długie przepychanki sądowe i walka o odszkodowania.

To nigdy nie jest łatwy przypadek do oceny. Kluczem wydają się same zapisy kontraktowe, jak i kwestie zapewnienia bezpieczeństwa. Pewnie gdyby był to pojedynczy incydent, a tym bardziej poza terenem klubu, to Emreli nie miałby takiej karty przetargowej. Ale on rzeczywiście został uderzony, a historia warszawskiego klubu pokazuje, że „rozmowy wychowawcze” nie są tam czymś incydentalnym. W 2017 roku gracze Legii też rozważali rozwiązanie umów, gdy zostali zaatakowani na obiektach zespołu. Moralnie trudno byłoby w tej sytuacji oceniać, jak może czuć się sam piłkarz. Luquinhasa udało się udobruchać. Emreli ma prawo czuć się pokrzywdzony. Gdyby w każdej innej branży pracodawca nie zapewnił bezpieczeństwa, pracownik zmieniałby miejsce zatrudnienia w obawie o swoje zdrowie.

Tu jednak gra również toczy się o duże pieniądze, a sądy muszą mieć na uwadze również zabezpieczenie interesów klubów. Bo sam atak na zawodnika nie mógłby z automatu oznaczać rozwiązania kontraktu. Tym bardziej, że – jakkolwiek patologicznie to nie zabrzmi – rozmowy wychowawcze czy napady na domy piłkarzy powtarzają się zbyt często w tym światku. Wystarczy przypomnieć ostatni przykład Joao Cancelo zaatakowanego we własnym mieszkaniu. Otworzenie takiej furtki prowadziłoby do zbyt wielu upozorowanych przypadków, aby bardzo łatwo zluzować się z obowiązującego kontraktu i zarobić na zmianie pracodawcy. Dlatego też takie kwestie są tak trudne i indywidualne w ocenie.

Nie dziwi, że Legia słysząc o zamiarach odejścia napastnika, też zamierza bronić swojego biznesu. Emreli to dla nich potencjalny zarobek – choćby w wysokości 1 miliona euro, a może nawet więcej. Do tego to pozostałe 30 miesięcy umowy z miesięcznymi zarobkami około 120 tysięcy złotych. Sam piłkarz miał dawać do zrozumienia, że niespecjalnie interesuje go walka o utrzymanie czy pół roku gry bez większych celów. I tak nie wiązał z Warszawą reszty życia, więc zbierał się do ucieczki po zakończeniu pucharowej przygody. O tym, że to tylko przystanek, opowiadał otwarcie od pierwszych dni w ekipie mistrza Polski. Powtarzał, że musi się nauczyć taktyki, przystosować do europejskiego futbolu i podbijać świat dalej. Dla niego odejście na własnych warunkach również byłoby korzystne, bo zagwarantowałoby większy bonus i zarobek w kolejnej drużynie.

Pomijając sam incydent pobicia piłkarzy, Emreli już zdążył zmęczyć się warszawskimi realiami. Bardzo emocjonalnie zareagował, gdy wyciekło jego zdjęcie przy barze i w oczach opinii publicznej został przypisany do czołówki grupy bankietowej. To go przybiło. Piłkarza rzeczywiście dość często dało się zobaczyć „na mieście”, co wynika też z jego kręgu kulturowego. Nie oznacza to, że musiał balować, lecz absolutnie nie jest typem domownika. Później pojawił się jeszcze wątek kłótni z Czesławem Michniewiczem, odmówienia podania mu ręki i wzruszających przeprosin. Poszło o przetłumaczenie konferencji prasowej po porażce z Lechem (0:1), gdy były trener żałował jego niewykorzystanych sytuacji. Mahir poczuł się oskarżony o całą porażkę i ligowy kryzys. Do tego dochodziły kolejne epizody jak zaspanie na zbiórkę czy nierówne podejście do treningów.

Przez cały ten półroczny epizod zobaczyliśmy w Warszawie kilka twarzy Mahira. 24-letni napastnik doskonale zdawał sobie sprawę, kiedy może się wypromować i kiedy zwrócone są na niego oczy Europy. Z 11 bramek zdobytych jesienią aż 7 miało miejsce w europejskich pucharach. Po Napoli czy Leicester czuł się kandydatem do wyjazdu, by później obijać słupki czy marnować najprostsze sytuacje w ekstraklasie. Jednakże to on w sporej mierze pomógł przejść Bodo/Glimt oraz Slavię Praga. Trzy dni później sprawiał wrażenie innego piłkarza.

Wszystko wskazuje na pożegnanie – pytanie na jakich warunkach, jak szybko i kto wygra tę przepychankę? Emreli ma papiery, aby grać jeszcze wyżej, jest napastnikiem silnym, o czystym uderzeniu, bardzo ruchliwym, ale także z wachlarzem niedociągnięć i ograniczeń. Na pewno aspekty kulturowe i mentalnościowe są do sprawdzenia przez drużyny przeprowadzające szerokie researche charakterologiczne. Jest to również napastnik, który lepiej czuje się w duecie niż w roli klasycznej dziewiątki. Ma też duże problemy z mądrością gry czy zakładaniem pressingu. Więcej u niego w grze serca niż rozumu. Ale chce się uczyć i na pewno nie dotknął w Warszawie sufitu.

Emreli na pamięć znał twórczość Lady Pank i uwielbiał śpiewać utwór „Kryzysowa narzeczona”, który poznał dzięki Jakubowi Rzeźniczakowi jeszcze w czasach Karabachu. O ironio, przypadła mu do gustu piosenka o niedoszłej partnerce uciekającej z Polski za życiem w dobrobycie. Na przewrotnym „nigdy nie dowiesz się, co straciłaś” nie skończylibyśmy odniesień do tej intensywnej i przeżartej emocjami historii.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.
Podobał Ci się ten artykuł?

Kliknij, żeby widzieć więcej podobnych w swoim feedzie.