Włodi: chciałbym mieć dwa kraby (WYWIAD)

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Zrzut-ekranu-2018-03-10-o-13.17.31.png

Nie, nie ten raper, ale jeden z najbardziej wziętych obecnie polskich grafików. Kto był dla niego najważniejszym influencerem i dlaczego w ogóle nie lubi tego określenia?

Włodi jest - obok Eweliny Gralak, Marcina Grzeni i Young Igiego - jedną z polskich twarzy kampanii Converse Rated One Star. Jest zabawny, kolorowy i robi świetne rzeczy - ambasador idealny! Nie spodziewaliśmy się jednak, że zaczniemy od pytania o skorupiaki…

Dlaczego chciałbyś mieć dwa kraby?

Po pierwsze: dwa, żeby były ze sobą i nie czuły się smutne i samotne. Po drugie: kraby są spoko, chillują sobie tak jak ja. Zawsze planowałem, że usypię im wysepkę i będą mieszkały ze mną. Może nie w jakimś wielkim akwarium, ale ładnym, z leżaczkami i tak dalej. Myślałem o krabach tęczowych, są do kupienia w zoologicznym za pięć dych.

A potem je zjesz?

No weź, nie je się przyjaciół.

Bardzo podoba mi się początek tej rozmowy - zawsze zaczyna się od tego, jak bohater wpisuje się w konwencję kampanii czy coś w tym stylu, a my tu o krabach.

I fajnie, bo w sumie ciężko byłoby mi powiedzieć o tym, jak wpisuję się w konwencję. Poza tym ja w ogóle nie wpisuję się w zbyt wiele konwencji. Nie chcę być influencerem, bo nie bawiłoby mnie, że ludzie byliby tacy jak ja. Mam wrażenie, że influencerzy mają pokazywać ludziom rzeczy, które powinny im się podobać. A ja nie uważam, że ktoś powinien się mną inspirować, lepiej być sobą.

Ale to czasem nie działa na zasadzie: ludzie widzą, że robisz fajne rzeczy i myślą - hej, ja też tak mogę?

To jest super miłe i na tej zasadzie ja to rozumiem. Jeśli ktoś umie się otworzyć na swoją zajawkę, to ekstra. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby ktoś kupował sobie takie skarpetki jak ja, bo widział je na zdjęciu.

Ty miałeś kogoś, kto nakierował cię na dobre zajawki?

Było parę takich osób. Studiowałem w Anglii, tam profesorowie są bardzo… Mają po prostu osobiste podejście do każdego studenta, kładą duży nacisk na to, co robisz w praktyce. Jeden z nich miał na imię Simon, uczył mnie designu i mediów. Od początku pozwalał mi na realizację samego siebie, nawet w stricte szkolnych projektach chciał, żebym robił więcej, inaczej, żebym stawiał na to, co mi się podoba. Wtedy dopiero odnosi się sukcesy. Dał mi sporo wiary w siebie i uważam, że ktoś taki jest spoko influencerem.

To pewnie był człowiek bez instagrama i innych tego typu rzeczy.

Absolutnie bez, był z takiego prawdziwego życia. Pozwolił mi się rozwinąć, wierzyć w to, co robię, bo wiedział, że prędzej czy później inni też się tym zajarają.

Miałeś taki etap w życiu, że zawodowo robiłeś coś, czego nie czułeś?

Chyba nie. Miałem tyle szczęścia, że na początku trafiłem do Local Heroes, a inne projekty, które później do mnie przychodziły, były takie, że spokojnie mogłem się w nich odnaleźć.

Ta szkoła w Anglii dała ci dużo?

Nawet nie tyle szkoła, ile mieszkanie tam. Szkoła była super, bardzo dobrze ją wspominam, ale ogólnie mieszkanie w Anglii, poznawanie ludzi, ich otwartość była czymś wyjątkowym. Studiowałem w Leicester, to nie jest duże miasto, ale za to bardzo multikulturowe, byli tam ludzie z różnych środowisk. Pamiętam, że na pierwszym roku mieszkałem w jednym mieszkaniu z typami z Włoch, Nigerii i Holandii. Mocno mnie to otworzyło na poznawanie świata, na dialog.

A potem wróciłeś do Polski i zderzyłeś się ze ścianą?

W pewnym sensie tak, ale nigdy nie narzekam na Polskę. Otaczam się kreatywnymi ludźmi, od których sporo czerpię – na przykład od Eweliny Gralak, z którą działaliśmy przy wielu projektach. Tak, spotkałem się z zupełnie innym podejściem do mnie i mojego życia, aczkolwiek nigdy nie czułem się w Polsce tłamszony. Na szczęście. Nikomu nie przeszkadza moja różowa czapka albo dwie różne skarpetki.

Kiedy twoim zdaniem w Polsce dokonał się taki przewrót, że nawet noszenie czegoś różowego przez faceta stało się normą? 10 lat temu każdy bałby się założyć cokolwiek w tym kolorze.

To, co dzieje się w rapie, jest dla mnie bardzo ciekawe. Otsochodzi, Taco, Holak - oni wyglądają świetnie. Według mnie to proces, który dzieje się od lat, a i tak jeszcze nie każdy jest otwarty. Sporo dobrego zrobił Tyler, który ma ogromny wpływ na to, jak wyglądają ubrania męskie, nie tylko hip-hopowe. Super, że ludzie przestają bać się kolorów. Ja sam często patrzę na Tylera, który jest dziwny, ale i szalenie konsekwentny w tym, co robi. Otwiera dużo umysłów, dla mnie to większa rzecz niż tylko muzyka. Popycha tę granicę do przodu - nie trzeba zakładać panterki, czerwonych butów i różowych skarpet jak on, ale możesz obejrzeć klip i pomyśleć, że kolorowe skary są OK.

To zabawne, bo on w sumie ubiera się stricte hip-hopowo, po prostu dobiera inne kolory.

Masz rację, ale na nim to wszystko wygląda naturalnie. Połowa sukcesu to osobowość, nie dlatego, że nosi żółtą bluzę, ale z tym, jaki jest. Ja też na przykład nie czuję się dobrze ubrany na czarno, bo to do mnie nie pasuje. Tyler wyraża się poprzez strój i to jest super.

Sprawdźcie też nasze wywiady z innymi twarzami Converse Rated One Star: Leo Mandellą, Eweliną GralakMarcinem Grzenią i Young Igim! Byliśmy też na oficjalnym londyńskim evencie Converse One Star Hotel - więcej w naszej relacji. A o nowej kolekcji Converse Rated One Star przeczytacie na stronie, facebooku i instagramie marki.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.