Od Arctic Monkeys do Lil Nas X-a: jak social media zmieniły muzyczną rzeczywistość?

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
lilnasxgl.jpg

Dziś nie wyobrażamy sobie już życia bez Facebooka, Instagrama czy Spotify. Wystarczy jednak cofnąć się kilka lat wstecz, żeby zdać sobie sprawę z tego, jak wiele zmieniło się dzięki social mediom.

Nigdy dotąd technologia nie ewoluowała tak intensywnie. Coraz nowsze patenty, mocniejsze komputery, kryptowaluty, miniaturyzacja sprzętów, VR i AR, sztuczna inteligencja, sieci neuronowe… I oczywiście social media. Które mają większy wpływ na rozwój współczesnej muzyki, niż może nam się wydawać.

Pamiętacie jeszcze, jak zakładaliście konto na którymkolwiek z mediów społecznościowych? To teraz odpowiedzcie sobie na pytanie: czy aby na pewno przeczytaliście regulamin użytkowania serwisu? Klikając opcję zgadzam się i przechodząc do korzystania z serwisu, pozwalamy serwisom na bezpardonowe wręcz zbieranie informacji o naszej aktywności online. Oczywiście, wszystko w celach tzw. personalizacji wyświetlanych treści, czyli choćby reklam szytych dla nas na miarę.

Social media, podobnie jak każdy inny biznes, chce najpierw przyciągnąć do siebie klienta, a później zatrzymać go przy sobie na jak najdłuższy czas. W jaki sposób sprawić, by użytkownik portalu siedział na nim jak najdłużej? Odpowiedź jest prosta: wyświetlając mu treści, których oczekuje. Najgorszym dla mediów społecznościowych uczuciem, które może spotkać użytkownika, jest tzw. dysonans poznawczy. To moment, w którym czujemy się niedobrze ze względu na zauważenie czegoś, co nam nie odpowiada – nie wpisuje się w nasze upodobania, w nasz światopogląd. Sami często zmierzamy do jak najmniejszej liczby dysonansów, przeglądając nasze sociale – obserwujemy tych ludzi, z którymi się zgadzamy.

To wygodne dla nas zjawisko: nie w naszych feedach nas nie denerwuje, nie musimy się złościć. Każdy medal ma jednak dwie strony i nie inaczej jest w tym przypadku. Bańka filtrująca mocno ogranicza możliwość poznawania nowych poglądów, nowych zjawisk, nowych ludzi… i nowej muzyki.

1
Pokaż mi swoją playlistę, a powiem ci kim jesteś
spotify-1.jpg

Kiedyś mieliśmy MySpace, na którym zdolni debiutanci prezentowali swoją twórczość - wielu przepadło w odmętach sieci, ale niektórym, jak np. Arctic Monkeys, udało się przebić. Dziś... Dziś serwisy streamingowe zupełnie zrewolucjonizowały przemysł muzyczny. Łatwość dostępu do ulubionej muzyki sprawiła, że możemy jej słuchać wszędzie, w każdym momencie i bez żadnych trudności. Nośniki, z których korzystaliśmy chętnie w 00’s dziś są już przestarzałe (w Wielkiej Brytanii w 2008 roku sprzedano 132 miliony egzemplarzy płyt; w 2018 – już tylko 32 miliony). Pojawienie się na rynku opcji gigantycznej biblioteki muzycznej w każdym mobilnym urządzeniu z dostępem do internetu kompletnie przerzuciło władzę nad słuchaczem z rąk wytwórni muzycznych w ręce streamingu. Jak często Spotify dyktuje nam to, czego słuchamy? Badania statystyczne mówią jednoznacznie – bardzo często. Playlista prokurowana przez Spotify, RapCaviar, liczy sobie obecnie ponad 12,5 miliona obserwujących. I to Spotify decyduje, co się na niej znajdzie. 31% muzyki słuchanej za pomocą serwisów streamingowych pośród wszystkich grup demograficznych to playlisty.

Spotify również korzysta z mechanizmów bańki filtrującej. Tworzy dla nas playlisty działające algorytmicznie, tzw. Daily Mixy, których zawartość jest stricte oparta na przesłuchanej przez was muzyce. I znów: brak dysonansu poznawczego, a przynajmniej zminimalizowanie możliwości jego pojawienia się. Słowem: muzyka szyta na miarę.

Gigantycznym krokiem wprzód było także umożliwienie samym muzykom wrzucanie własnej twórczości na streamingi. Ten mechanizm działa co prawda od stosunkowo niedawna, ale bez wątpienia pozwala mniejszym graczom na ułatwienie dostępu do swoich dzieł potencjalnym odbiorcom.

2
Muzyczny Slumdog Millionaire
drake-phone-meme.jpg

No właśnie. Jak dla muzyków wyglądał porządek promocyjny przed boomem social mediów? Największą bronią marketingową były wytwórnie, które swoimi zasobami i kanałami potrafiły zdziałać cuda. To od nich w dużej mierze zależało, kto odniesie sukces, a kto pozostanie w podziemiu. Dziś labele ciągle posiadają sporą władzę, jednak środowisko wygląda zupełnie inaczej.

YouTube, SoundCloud, Bandcamp, a teraz także Spotify. Na wszystkie z tych portali każdy z nas może wrzucić swoją muzykę – i obserwować reakcje użytkowników. Niegdyś było to po pierwsze nieoczywiste, po drugie niewyobrażalne, a po trzecie – niełatwe. Dziś jednak nie ma znaczenia, czy pochodzisz z bogatego domu z koneksjami w branży i zamierzasz zostać muzykiem, czy wychowywałeś się w biedzie, a o osobach z przemysłu muzycznego słyszałeś tylko z forów internetowych. Dzięki social mediom szanse na sukces są podobne.

Co jednak z Facebookiem, Instagramem, Twitterem czy Snapchatem? To dziś równie ważne dla wykonawców kanały komunikacji z odbiorcami. Budowanie fanbase’u wiąże się nierozerwalnie z posiadaniem konta na przynajmniej jednym z wymienionych serwisów. Odbiorcy lubią zaglądać za kulisy swojej ulubionej muzyki: wiedzieć, czy ich idol zjadł na śniadanie kanapkę z dżemem, czy trufle. Dzięki wrzutkom na Insta i Fb muzycy pozostają w kontakcie ze swoimi słuchaczami i bez większych problemów mogą promować swoją twórczość. Bez nich praktycznie nie istniejesz.

3
Co po Instagramie?
spotify-1.jpg

Insta jest obecnie najważniejszym narzędziem dla artystów. Mówią o tym same liczby: Arianę Grande obserwuje 172 miliony użytkowników, Selenę Gomez 166 milionów, Beyoncé 138 mln., a Nicki Minaj 109 baniek. Taki stan rzeczy utrzyma się jeszcze przez chwilę, ale na rynku pojawił się już serwis społecznościowy, który w niedalekiej przyszłości zmieni bardzo dużo.

Czy zamiast godzin spędzonych na Reddicie i Bandcampie w poszukiwaniu nowej muzyki będziemy zmuszeni przesiąść się na aplikację, której głównym celem jest zarabianie hajsu na contencie tworzonym przez dzieci? Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie, jednak bezsprzecznym pozostaje fakt ogromnego wpływu armii TikTokersów na kształt rynku muzycznego. Bo gdy viralowa w serwisie piosenka jest w stanie osiągnąć spory sukces na najważniejszej liście fonograficznej w Stanach Zjednoczonych, to pokazuje nam jedno – że powinniśmy mieć oko na TikToka – pisaliśmy przed rokiem w tekście, gdzie zastanawialiśmy się nad fenomenem tej aplikacji. Musimy jednak przyznać, że nasze słowa szybko się zdezaktualizowały. Po pierwsze: wspomniana viralowa piosenka to Old Town Road, które wcale nie odniosło sporego sukcesu – odniosło gigantyczny sukces, bijąc na głowę Despacito i One Sweet Day w kwestii najdłuższej bytności na 1 miejscu Billboard Hot 100. Po drugie: rzeczywiście okazało się, że trzeba będzie przesiąść się na aplikację, której głównym celem jest zarabianie hajsu na contencie tworzonym przez dzieci. Świadczy o tym choćby artykuł pt. Nie tylko Lil Nas X – 5 raperów z TikToka, których da i chce się słuchać, opublikowany kilka miesięcy później.

Z tak prężnie rozwijającym się światem technologii nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak social media będą wpływały na muzykę choćby za rok. Kreatywność artystów korzystających z mediów społecznościowych na ten moment nie zna granic, a wachlarz możliwości, które oferują im wspominane w tym artykule portale, stale się powiększa. Pozostaje zatem obserwować poczynania social mediowych gigantów, bo coś czujemy, że są w stanie jeszcze sporo namieszać.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Za radiowym mikrofonem w zasadzie od początku istnienia stacji, później był też członkiem redakcji netu. Z muzyką wszelaką za pan brat od dzieciaka.