Liczba dobrych anime obezwładnia. Co najlepiej poznać na sam początek? Spróbujemy pomóc wam w wyborze.
Japońska animacja to potężny temat, więc każda próba stworzenia czegoś na kształt kanonu, czy nawet listy najlepszych filmów, może być ryzykowna. Mimo wszystko warto spróbować, choćby po to, żeby raz jeszcze wrócić do światów, których kreatywność nie zna granic, a emocjonalna głębia historii i postaci nie znajduje żadnych odpowiedników w niejednokrotnie miałkich zachodnich filmach animowanych, często ściąganych w dół przez skupienie się na dziecięcej publice.
Filmy animowane to radykalne, oderwane od reguł rzeczywistości medium. To także medium wymagające, zarówno pod względem czasu, jak i zainwestowanych środków. Niestety, branża animatorska, niezależnie od tego, czy mówimy o Japonii, czy o USA, to ciężka praca, niejednokrotnie wykraczająca poza standardowe godziny – i równie często nieadekwatnie opłacana. Dlatego to kariera dla ludzi z pasją i talentem, ale i ogromnym samozaparciem, o czym warto pamiętać, oglądając te imponujące obrazy. W naszym zestawieniu klasyków japońskiej animacji skupiliśmy się wyłącznie na filmach, dlatego brakuje tutaj absolutnie genialnych serii w rodzaju JoJo’s Bizarre Adventure, Anohana, czy Full Metal Alchemist. Postanowiliśmy też wybrać po jednym tytule na twórcę – ludzie pokroju Hayao Miyazakiego, Mamuro Oshiiego, czy Satoshiego Kona wypuszczali klasyka za klasykiem i totalnie zdominowaliby każdą listę tego typu (stąd też decyzja o tylko jednej pozycji ze Studia Ghibli). Potraktujcie to zestawienie jako wstęp do dalszej eksploracji, bo teren jest ogromny i warty zgłębienia.
Postapokaliptyczna epopeja jest do dzisiaj jednym z najpopularniejszych i najbardziej docenianych filmów anime w historii. Słusznie! Interesująca opowieść, eksplorująca m.in. wątki religijne, niesamowita kreska i wciągająca atmosfera - to tylko część z elementów składowych. Historia młodocianych gangsterów Kanedy i Tetsuo kryje w sobie wiele warstw, zarówno psychologicznych, jak i filozoficznych, do tego z politycznym zacięciem. Inspirująca, choć miejscami mocno niepokojąca pozycja.
Jedno z najbardziej wpływowych cyberpunkowych dzieł, Ghost In The Shell, wyznaczyło wiele trendów w opowieściach o przyszłości, nie mówiąc o kultowych scenach, które na różne sposoby przerabiano w innych mediach. Policjantka-cyborg Kusanagi i jej podwładny Batou tropią tajemniczego hakera w fikcyjnej metropolii New Port City, co prowadzi do niezapomnianych fabularnych zawijasów. Absolutnie genialna muzyka Kenjiego Kawai, fenomenalny design świata i postaci czy mądra eksploracja tematu tożsamości, to podstawowe elementy fenomenu Ghost In The Shell. O ekranizacji ze Scarlett Johansson nie rozmawiamy.
Tak, Księżniczka Mononoke, Spirited Away czy Ruchomy Zamek Hauru to absolutne klasyki warte wielokrotnych seansów. Zresztą katalog Studia Ghibli to żelazny zbiór, z którego ciężko wybrać jeden. Postawiliśmy na Grobowiec świetlików, który wyreżyserował bliski współpracownik legendarnego Hayao Miyazakiego, Isao Takahata. Nie ma piękniejszej i bardziej wzruszającej opowieści o wojnie, która jest tu pokazana nie jako manichejskie starcie heroicznych sił, ale jako żywioł redukujący jakość życia maluczkich.
Niespodziewany blockbuster – film Makoto Shinkaiego z miejsca wszedł do kanonu japońskiej animacji. Nie bez powodu, bo emocjonalny ładunek i narracyjna kreatywność Your Name są po prostu imponujące. Film to wzór tego, jak prowadzić romantyczne wątki z klasą... i prawdziwy wyciskacz łez.
Na liście mogło się znaleźć z powodzeniem jeszcze kilka innych filmów Satoshiego Kona (choćby Tokyo Godfathers czy Paprika), ale postawiliśmy na najbardziej klasyczną pozycję. Perfect Blue to surrealistyczne doświadczenie, niepokojący obraz współczesnej Japonii pokazany na podstawie losów j-popowej gwiazdy Mimy Kirigoe. Psychologiczny thriller, po którym ciężko zasnąć, a kiedy już się to uda, koszmary same pakują się do łóżka.
Oryginalny Cowboy Bebop to jeden z lepszych seriali anime, ale jeśli szukacie tego arcydzieła w bardziej zjadliwej czasowo formie, film z 2001 roku nada się wyśmienicie. Animacja podbiła świat bardzo unikalnym klimatem noir ubranym w szaty science fiction i kapitalnym soundtrackiem. Film nie oddaje co prawda wszystkich twarzy uniwersum Bebopa, ale jest dobrym punktem wejścia. Aha, no i znacznie różni się jakością od netfliksowego live-action.
Trudno o bardziej kultowy japoński serial, niż Evangelion. Psychologiczna i filozoficzna tortura najlepszego rodzaju. The End of Evangelion to szokujące zakończenie serialu w formie filmu, który przekracza wiele granic, zarówno stylistycznych, jak i tematycznych. Znajomość serii daje wiele potrzebnego kontekstu, ale film warto obejrzeć dla samych eksperymentów formalnych i animacyjnych.
Hosoda doczekał się triumfu na Zachodzie dzięki nominacji do Oscara za Mirai, ale to film z 2006 roku pozostaje jego najmocniejszą propozycją (chociaż Summer Wars także domaga się aplauzu). Podróżowanie w czasie to dość powszechny temat w anime, ale Hosodzie udało się osiągnąć coś wyjątkowego w tego typu fabule.