DETALE I NIUANSE. Czy po latach będzie komu zarządzać i inspirować?

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
Pilka nozna. Akademia im. Lukasza Piszczka. Konferencja prasowa. 19.03.2019
FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl

Mamy świetne pokolenie polskich piłkarzy robiących kariery w największych ligach, inteligentnych, świadomych milionerów, rozpoznawalnych na całym świecie. Tylko w jakim wymiarze nasza piłka będzie mogła kiedyś skorzystać z tego dobrobytu.

Pokażę wam obrazek, który zapewne za kilka lat zostanie odświeżony i przez jakieś dwa dni zrobi furorę w Internecie. Otóż w Hiszpańskiej Federacji Królewskiej w Las Rozas doszło do odebrania dyplomów, uwieczniono grupę młodych, ambitnych trenerów, którzy ukończyli kurs UEFA Pro. Wśród nich mistrzowie świata i kontynentu: Xavi Hernández, Xabi Alonso, Joan Capdevila czy Víctor Valdés. Dalej Raúl González, Albert Riera, Julio Baptista i Esteban Cambiasso. Nowa generacja, która zamierza pójść w ślady Zinedine'a Zidane'a oraz Diego Simeone. Kontynuować sukcesy w innej roli, ale nadal przebierać się w dres i być najbliżej boiska. Wyobrażam sobie, że kiedyś spotkają się w finale Ligi Mistrzów.

Lista wybitnych piłkarzy, którzy niedawno weszli na scenę jest dłuższa: Frank Lampard, Steven Gerrard, Thierry Henry. Nie każdy z nich musi to czuć ani nadawać się do tej roli, ale wyobrażam sobie, ile zawodnicy zyskują na bazie ich wiedzy, jak chłoną lekcje od dziecięcych autorytetów. Sam klucz do sukcesu to już inna sprawa, bo to składowa najróżniejszych czynników – umiejętności psychologicznych, zarządzania ludźmi, bycia przywódcą, wychodzenia z kryzysów, niekiedy szczęścia. Kilka lat temu w Warszawie Roberto Carlos powiedział mi, że trudniej jest być piłkarzem, bo ciągle trzeba pilnować siebie samego, a pokus jest mnóstwo. Ronaldo Il Fenomeno na podobnym spotkaniu ocenił, że bardziej wymagające jest zarządzanie grupą 25 przerośniętych ego i dbanie o samopoczucie tych, którzy nawet nie łapią się na ławkę, bo mogą zepsuć atmosferę. To przecież był jeden z argumentów zwolnienia Ernesto Valverde z Barcelony – poczucie odsunięcia i wyobcowania tych mniej ważnych zawodników w kadrze.

rfef.jpg
FOT. REAL FEDERACIÓN ESPAÑOLA DE FÚTBOL

Patrzę na tę plejadę nazwisk podziwianych przez lata. Skorzystali z przysługującej im ulgowej ścieżki, aby zdobyć papiery trenerskie. Najpoważniejsi gracze w tym biznesie – Hiszpanie, Włosi czy Belgowie – organizują też kursy na dyrektorów sportowych. Eks-zawodnicy przychodzą na nie tłumnie, później stają się najważniejszymi osobami w krajowej piłce. Stanowią połączenie wykształcenia, wiedzy i doświadczenia.

Ostatnio w studiu TVP Sport zastanawialiśmy się z Sebastianem Milą, jakie cechy musi mieć piłkarz, aby później został dobrym trenerem. Bo przecież nie ma reguły. Nie każdy jest Zidanem ani Guardiolą, to wyjątkowe przypadki. Rozważaliśmy, czy ofensywnemu trudniej zapanować nad defensywą i organizacją gry, czy jednak temu przyzwyczajonemu do prostszych zadań nauczać o kreatywnych, skutecznych atakach. Szukaliśmy światowych przykładów, a z burzy mózgów wyłoniła się smutna konkluzja: w ekstraklasie z podziwianych postaci zwyczajnie nie będzie komu trenować. Bo to nieatrakcyjne i się nie opłaca. W jakim stopniu w ogóle skorzystamy z dzisiejszej generacji?

Spoglądamy na Hiszpanię, Anglię, Włochy, Francję, Niemcy, tam właśnie dzieje się piłka. Problem znów sprowadza się do rozwarstwienia między TOP5 a pozostałymi. Nie wyobrażam sobie, że zawodnikowi z uznanego, zachodniego klubu, z wysoką pensją przez lata, szacunkiem w renomowanej lidze będzie chciało się wrócić i topić w ekstraklasowym bagienku. Zamartwiać konfliktami z kibicami, sprawdzać, czy gracze nasprowadzani przez menedżerów do czegokolwiek się nadają, w końcu wchodzić do światka zdominowanego przez krótkowzroczność, niecierpliwość prezesów i wątpliwy poziom z kulturą gry na dalszym planie.

Pilka nozna. PKO Ekstraklasa. Wisla Krakow - Jagiellonia Bialystok. 08.02.2020
FOT. BARTEK ZIOLKOWSKI / 400mm.pl

Mamy ligę, z której wyróżniające się postaci uciekają przy pierwszej okazji, a głośnych nazwisk brakuje. Wyjątkiem jest Kuba Błaszczykowski, który ruszył z wyższą misją ratowania zasłużonej Wisły Kraków. Ciekawi mnie, ile za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat nasza piłka będzie miała pożytku z zawodników, którzy oczarowali nas podczas Euro 2016, a później pojechali na mundial i kolejne mistrzostwa Europy. Którzy odbudowali pozytywny wizerunek reprezentacji i stworzyli z niej cool drużynę angażującą nie tylko żyjących sportem. W jakimkolwiek wydaniu: trenerów, działaczy, ekspertów, mądrych głów. Zaangażowanych w rozwój, mających zapał do wprowadzania zmian, których przede wszystkim posłuchałoby społeczeństwo. Tego często brakuje, a oni są megafonem. Przypuszczalnie będą dzielić się know-how, ale jako eksperci Sky Sports albo DAZN, dyrektorzy sportowi Bayernu czy szefowie skautingu Borussii. Zdecyduje bliskość dużego sportu. A w ekstraklasie postaci inspirujących, takich mających coś do przekazaniu światu, jest jak na lekarstwo.

W jakim kierunku to pójdzie? Mogę sobie wyobrazić, że jeden z aktualnych reprezentantów zostanie prezesem PZPN-u i będzie niósł powiew zachodniego futbolu, jedno miejsce można też zarezerwować dla przyszłego selekcjonera. Może ktoś zaangażuje się w szkolenie, ale interesujących miejsc pracy dla nich będzie niewiele. Przykładowy Juventus, West Ham czy Torino najpewniej będą chciały korzystać z uznanych nazwisk jako ambasadorów czy doradców, a to perspektywa ciekawsza niż ligowe wyjazdy do Bełchatowa.

Robert Lewandowski zamierza otworzyć w Warszawie akademię swojego imienia, gdzie możemy spodziewać się konkretnych efektów pracy, patrząc na jego dotychczasowe projekty, rozmach, i staranność w doborze współpracowników. Woli wychowywać i dać dzieciom możliwości niż samemu wskoczyć w garnitur. Tak postąpił już Łukasz Piszczek, który w Goczałkowicach wybudował pierwszą zagraniczną akademię Borussii Dortmund. To generacja, która zapewne wiele zrobi dla swoich lokalnych stron, pamiętając, skąd się wywodzą. Grzegorz Krychowiak? Niezainteresowany futbolem, prędzej biznesem, człowiek światowy i świata ciekawy, ale skoro nie zna wszystkich powoływanych ligowców, to niespecjalnie będzie chciał się zanurzać w to środowisko. Wojciech Szczęsny całą karierę otacza się największymi postaciami od Henry'ego, przez Tottiego i Buffona, aż po Cristiano Ronaldo. Jego miejsce jest w największej piłce. Dla Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika to odległe wizje, ale też szczęśliwie osiedli we włoskich klimatach. Każdy kto wyjeżdża, dostrzega jaka to przepaść. Zwracał na to uwagę Dawid Kownacki: „To jest kolosalna różnica, czego wcześniej nie dostrzegałem. U nas nie ma taktyki, intensywności, porządnych treningów”.

Mogę strzelać, że przynajmniej nasze szkolenie zyska, dzięki inicjatywom reprezentantów kraju. Chcą wyciągnąć rękę do młodzieży i po wejściu na szczyt zjechać po nią windą, dając możliwości w nowoczesnych akademiach. Będą też kontynuować swoje biznesy, które już mocno rozwijają – jak lokal Milika Food and Ball w Katowicach czy butik Krychowiaka Balamonte otwarty w Warszawie i Poznaniu. Sami dalej będą mogli korzystać z nazwiska i kontynuować europejskie kariery. Byłbym zaskoczony, gdyby ktoś w leczenie naszej piłki zaangażował się mocniej i ruszył z pracą u podstaw. Bo nie rozchodzi się o samo zarobkowe założenie szkółki jak postąpiło już wielu byłych graczy.

Pilka nozna. MS 2018. Polska - Senegal. 19.06.2018
FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Rozwarstwienie między naszą ligą a Zachodem będzie tylko większe, a atrakcyjne perspektywy zapewne coraz mniejsze. Dlatego nie chodzi o samych reprezentantów, ale też ligowców, których potencjał można wykorzystać. Wartościowych ludzi nie przygotowujemy do roli dyrektorów sportowych czy zarządzających. Polskie kluby nie mają na nich planów ani poważnych ścieżek rozwoju. Weźmy takiego Sławomira Peszkę – dostał gwarancję pracy w Lechii przez pięć lat jako skaut, a zanim w ogóle zaczął, kolejny raz klub próbuje się go pozbyć z kadry. Brakuje myślenia o przyszłości, a na tych kluczowych stanowiskach później bardzo łatwo się sparzyć. Do trenerki jeszcze garną się samouki czy pasjonaci głodni wiedzy. Zawsze jednak szokowało mnie, jak marginalizowana jest w naszych klubach rola dyrektora sportowa, de facto najważniejszej głowy projektu. O ile w ogóle takie stanowisko w nich występowało.

Skauting istnieje tylko w połowie ekstraklasy, niektórzy dopiero niedawno zaczęli dostrzegać żyłę złota w szkoleniu młodzieży. Oby nie okazało się, że z tego dobrobytu ludzkiego aktualnej kadry korzystać będą głownie inni, a pokolenie świadomych ligowców zostanie zmarnowane. I dopiero wtedy zostanie wysłany sygnał, by pomyśleć o inwestycjach.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.
Podobał Ci się ten artykuł?

Kliknij, żeby widzieć więcej podobnych w swoim feedzie.